via @dick_run_claire
Od ponad 3 lat Claire przemierza biegiem ulice w kształtach penisów. 33-letnia mieszkanka New Jersey mówi, że wszystko zaczęło się od zabawnego wypadku w Dzień Dziękczynienia w 2015 roku, gdy odwiedzała swojego brata w Kansas City, postanowiła się przebiec i zgubiła drogę. W końcu udało jej się odnaleźć i wrócić okrężną drogą przez miasto. Jednak gdy po wszystkim przyjrzała się swojemu lokalizatorowi GPS, zauważyła coś dziwnego. Jej trasa wyrysowała na mapie niemal idealny kontur wzwiedzionego członka — z jądrami i całym inwentarzem. Claire bezwiednie przebiegła swojego pierwszego penisa. I tak narodził się pomysł na @dick_run_claire.„Uwielbiam szukać tras na moje penisowe biegi” — mówi mi Claire w e-mailu. „Teraz gdy słyszę, jak to brzmi, Mam wrażenie, że powinnam trafić do jakiegoś talk-show o dziwnych uzależnieniach… Ale szczerze, ja po prostu kocham biegać. To mój ulubiony sposób na utrzymanie formy. A rysowanie ogromnych kutasów na mieście to tylko bonus”.W niezdarnym rysunku penisa najwyraźniej jest coś, co naprawdę pociąga ludzi. Jednak artysta nigdy nie powinien spoczywać na laurach. Claire od niedawna stara się poszerzyć swoje kreatywne horyzonty o „cipkotruchty”, swój własny hołd dla kobiecych genitaliów. Claire mówi, dopracowywała nową trasę „W NIESKOŃCZONOŚĆ”, ale wciąż miała kłopoty z dokładnym odwzorowaniem. Jak zaznacza: „Niewiele dróg układa się w kształt waginy”. W zeszłym lipcu udało jej się jednak zrealizować swoją wizję — od tamtej pory wybiegała już kilka cipek. Teraz „wszyscy proszą o cycki”.Od pamiętnego Dnia Dziękczynienia w Kasnas Claire powoli, ale systematycznie przekształciła penisowe biegi w światowy fenomen. Ludzie z całego globu „bez przerwy” wysyłają jej zdjęcia swoich własnych fallicznych przebiegów, co skłania ją do zastanowienia „ile też na świecie jest dróg w kształcie członka?”. Warto zauważyć, że Clair w żadnym razie nie jest dyletantką. Jej najdłuższy fiutobieg wynosił ponad 22,5 km (gdzieś w Vermont, gdy trenowała do maratonu), a teraz chce „przebiec fiuta w każdym z 50 Stanów Zjednoczonych”.Jak dodaje, niektóre trasy same się rysują. „Na przykład, gdy zawierają jakiś fajny szczegół, mam nieodparte wrażenie, że niektórzy urbaniści dosłownie wbudowali kutasy w system drogowy swoich miast. Naprawdę, czasem są tak szczegółowe i oczywiste, że ktoś to chyba musiał zrobić celowo”.By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Australia
Więcej na VICE:
Reklama
Konto Claire na Instagramie wypełniają fiuty wszelkich kształtów i rozmiarów: długie i krótkie, grube i chude. Niektóre bardziej szczegółowe, z żyłami, pomarszczonymi jajkami, albo dłonią obejmującą trzon członka. A każdy z nich „narysowany” dzięki drobiazgowo zaplanowanym trasom biegów Claire, która skręca w odpowiednie ulice i wybiera drogi, które zwykle by ominęła. Lata praktyki uczyniły z niej samozwańczą „mistrzynię” wyszukiwania penisów na mapie.„Zawsze planuję moje fiutobiegi i podążam trasą zachowaną na moim telefonie” — mówi. „To nie takie łatwe, zwłaszcza w przypadku bardziej szczegółowych tras, np. tych z dłońmi. Najgorsze, kiedy mnie poniesie podczas biegania, przeoczę zakręt i popsuję cały rysunek. Wtedy muszę się cofnąć i zacząć od początku”.To wymagające hobby, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę portfolio Claire. Na szczęście okazuje się, że na kutasy rysowane podczas biegania jest spory popyt. W chwili powstawania tego artykułu konto @dick_run_claire na Instagramie obserwuje nieco ponad 10 tys. osób.„W prawdziwym życiu mam chyba troje przyjaciół, a wśród obserwujących mam mojego psa” — przyznaje. „Cała reszta pojawiła się dzięki fiutobiegom”.
Reklama
Nie zastrzega sobie jednak praw na wyłączność do pomysłu i zachęca wszystkich, by też spróbowali. „Planowanie fiutobiegów to świetna zabawa, dzięki której wychodzę i biegam w dni, w które inaczej pewnie zostałabym w domu” — mówi. „I możesz to robić praktycznie wszędzie. Oczywiście łatwiej wymyśla się rysunek w dużym mieście z wieloma skrzyżowaniami, ale to właśnie mniejsze miasteczka i okolice są najlepsze. Wystarczy bystre oko!”.
Reklama
Więcej na VICE: