FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Brudne majtki = czysty zysk

23-letnia „Lisiczka Veronica" mieszka w Brixton i jest byłą pracownicą opieki społecznej. Po tym, jak zwolniono ją z pracy, zaczęła sprzedawać swoje brudne majtki na Craigslist (15 funtów za sztukę)

Kobieta w majtkach, w tym przypadku bez podtekstów handlowych. Zdjęcie: Julia Michelle Lopez z Wikimedia Commons

Artykuł pochodzi z działu VICE Wielka Brytania

Na pewno słyszeliście o japońskich automatach z używanymi majtkami. Pisał o nich „ The Telegraph ", pojawiały się w krążących po internecie wyliczankach dziwnych japońskich zwyczajów i prawdopodobnie były tematem dramatycznie nieśmiesznych żartów opowiadanych przez Jimmy'ego Carra na początku teleturnieju 8 out of 10 Cats. Wiecie, o co chodzi.

Za to pewnie nie wiecie, że brudnymi majtkami handluje się też w najlepsze w Wielkiej Brytanii. Na zainteresowanych czekają majtki pokryte dowolnym płynem ustrojowym, produkowane na zamówienie przez brytyjskie rzemieślniczki.

Reklama

23-letnia „Lisiczka Veronica" mieszka w Brixton i jest byłą pracownicą opieki społecznej. Po tym, jak zwolniono ją z pracy, zaczęła sprzedawać swoje brudne majtki na Craigslist (15 funtów za sztukę). Mieszka z chłopakiem, który robi jej zdjęcia w bieliźnie przeznaczonej na handel. Zapytałam ją, czy nie przeszkadza mu, że inni mężczyźni używają jej brudnych majtek do masturbacji.

– Nie, jest wręcz zadowolony – odparła.

Czasem chłopak Veroniki dorzuca do produktu swoje trzy grosze, co opisano mi ze szczegółami. Oprócz tego klienci często zamawiają majtki po masturbacji oraz majtki obsikane. Zdarzają się też zamówienia na majtki obsrane, ale w takie rzeczy Veronica się nie bawi.

Rozmawiając z nią, zastanawiałam się, kim są jej klienci i dlaczego są skłonni wydawać 15 funtów na parę brudnych majtek. Wiedziałam, że wiąże się to z ich potrzebami seksualnymi (trudno sobie wyobrazić inny powód, dla którego ktoś chciałby kupować używaną cudzą bieliznę), ale co konkretnie z nimi robią?

Zapytałam o to Paula, który kilka lat temu wraz z kolegami („są trochę dziwni, zresztą ja też") założył stronę SellYourPanties.com. Gdy jeden z nich przeczytał gdzieś o japońskich automatach z majtkami, postanowili przenieść ten biznes do sieci. Dzięki uprzejmości Paula zyskałam dostęp do statystyk dających pewien wgląd w to, kim są ludzie kupujący od Veroniki i jej podobnych brudną bieliznę.

CZYTAJ: KOCHAM CIĘ, WIĘC WĄCHAM TWOJE BUTY

Jak się okazuje, 60 proc. klientów nie ma 40 lat, a 92 proc. to mężczyźni (pozostałe 8 proc. to oczywiście kobiety; niektóre kupują majtki na handel). Większość to stali klienci, a 1/3 jest po ślubie. Paul opowiedział mi też, co robią z kupionymi majtkami: według jego danych 31 proc. używa ich do masturbacji, 30 proc. wącha je, 13 proc. zakłada, 12 proc. chowa do szuflady, 8 proc. liże, 5 proc. tylko patrzy, a 1 proc. pierze i potem nosi.

Postanowiłam dowiedzieć się więcej o ludziach odwiedzających stronę Paula; w tym celu poprosiłam niektórych z nich o rozmowę. Jeden, który przedstawił mi się jako Ludzka Toaleta, to typ nałogowca: w ciągu ostatniego roku nabył kilkadziesiąt par majtek, „tak brudnych, jak tylko się dało". Największą przyjemność sprawia mu zagłębianie w nich twarzy.

Reklama

Oprócz tego trafiłam na kilku mężczyzn o nieco mniejszych potrzebach – takich, co kupili jak dotąd kilka par i zamiast na głowę wolą zakładać je w tradycyjny sposób.

– Zakładam je, ściągam na bok i walę konia. Ogólnie dużo walę konia! – wyjaśnił mi 32-letni mieszkaniec Wielkiej Brytanii przedstawiający się jako Satinpantlicker.

Romain, 31-letni singiel z Francji, to przykład klienta o bardziej, nazwijmy to, romantycznym podejściu do sprawy.

– [Lubię na nie] patrzeć i wyobrażać sobie, że opinają [kobiecy] tyłek – zdradził mi.

Są też klienci całkiem niewinni, np. Mark, 24-letni singiel z Australii, który kupuje używane majtki tylko po to, by trzymać je w szufladzie. Poluje na bieliznę swej ulubionej gwiazdy porno Angeliny Valentine, którą zaczepił już w tej sprawie na Twitterze. Wytłumaczył mi, że po prostu chce mieć coś, co do niej należało.

Według Paula dla większości jego klientów kupowanie brudnych kobiecych majtek to tylko środek do celu. Jego zdaniem tak naprawdę chcą mieć wirtualną dziewczynę, z którą mogliby pogadać. Dlatego najwięcej majtek na jego stronie sprzedają kobiety, które nie boją się interakcji z kupującymi i potrafią zdobyć ich zaufanie. Paul przyznaje, że w większości są one bardzo ładne, ale zastrzega, że nie jest to główne kryterium. Uważa, że jego klientom najbardziej zależy na otwartości rozumianej jako gotowość do rozmowy, do bycia psychologiem i powiernikiem.

Reklama

– Po części to prawda. Taki kontakt daje im przyjemność. Piszą dużo maili, co sprawia wrażenie, jakbyśmy się znali, np. z Facebooka. Po prostu potrzebują kogoś, z kim mogą porozmawiać – potwierdza Veronica.

Bogini Alexis

41-letnia domina z Leeds o pseudonimie „Bogini Alexis" zgodziła się opowiedzieć mi o swoich relacjach z facetami, którym wysyła majtki:

– Rozmawiamy nie tylko o krępowaniu i fetyszach. Jestem ich przyjaciółką i doradczynią. Mówią mi o wszystkim, a ja próbuję ulżyć ich cierpieniom. Wielu z nich uważa się za potwory, bo mają jakiś fetysz. Tłumaczę wtedy: „To nieprawda, miliony ludzi mają tak samo, po prostu nie rozmawiają o tym, czekając na autobus".

Zapytałam Romaina, czy lubi rozmawiać z kobietami, od których kupuje majtki.

– Oczywiście. To konieczny warunek zakupu. Uwielbiam listy i słowa. Francuski to bardzo rozbudowany język, z wieloma różnymi znaczeniami. Cenię sobie tę interakcję. To jedyny sposób, by oddzielić dziewczyny, które robią to dla pieniędzy, od tych, które robią to dla przyjemności własnej i cudzej – odparł.

Wielu z moich znajomych uważa, że handel używanymi majtkami to całkiem niezły sposób na zarabianie pieniędzy. Nie jest to jednak na pewno żyła złota. Veronica sprzedaje zwykłe majtki po 15 funtów za sztukę. Jeśli klient zażyczy sobie, by dodatkowo były pokryte wybranym przez niego płynem ustrojowym, cena rośnie do 20 funtów. Biorąc pod uwagę, że Veronica sprzedaje średnio pięć par majtek tygodniowo, zarabia maksymalnie 100 funtów minus koszt majtek i wysyłki.

Reklama

Średnia cena na stronie Paula to 25 euro, a Bogini Alexis założyła właśnie konto na Panty Trust, czyli innej stronie handlującej używaną bielizną, gdzie będzie sprzedawać brudne majtki po 15 funtów za sztukę, wliczając w to koszt wysyłki. Do tej pory wysyłała je swym klientom jako prezent.

– Lubię wysyłać im majtki, bo to sprawia im przyjemność, a do tego wiem, że jakoś mi się odwdzięczą. Dostaję od nich rzeczy z mojej listy życzeń i karty upominkowe. Moi klienci naprawdę się o mnie troszczą! – usłyszałam od niej.

Według szacunków Paula najlepsi sprzedawcy na jego stronie zarabiają od 2,3 tys. do 3 tys. funtów miesięcznie. Zapytałam Veronicę i Alexis, czy pieniądze z handlu majtkami wystarczają im na życie. Okazało się, że w przypadku Veroniki głównym żywicielem rodziny jest jej chłopak („on płaci czynsz i rachunki, moje pieniądze idą na inne wydatki"). Dodatkowo Veronica pracuje dorywczo jako sprzątaczka u swych sąsiadek. Z kolei Bogini Alexis ma pracę na pół etatu.

Jak zatem widać, handel używanymi majtkami jest dla nich jedynie dodatkowym źródłem utrzymania, któremu poświęcają o wiele mniej czasu, niż może się wydawać ich klientom. Nie oznacza to jednak, że są oni dla nich zupełnie nieważni. Jak zauważył Paul, główną motywacją klientów jest poczucie, że są w związku z kobietami, od których kupują majtki. Interakcja w sieci stanowi tu odpowiednik pierwszej, drugiej i trzeciej randki, a otrzymanie przesyłki z majtkami jest równoznaczne z konsumpcją związku.

Choć częste, takie podejście nie jest jednak regułą. Niektórzy z kupujących szukają po prostu nowych sposobów, by sobie zwalić.