FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Bytomskie piekło

Sprawdziliśmy, czy Bytom to rzeczywiście najgorsze miejsce na świecie. Okazuje się, że są inne

Fot. Międzygalaktyczny Zlot Superbohaterów

Tak jak wszyscy ludzie w internecie, obejrzeliśmy reportaż Al Jazeery o tym, że najsmutniejsze miasto na świecie znajduje się w Polsce i nosi nazwę Bytom. Czy jednak rzeczywiście jest tak źle? A może Bytom, niczym Radom kilkanaście miesięcy temu, padł ofiarą niekoniecznie zasłużonej nagonki?

O to, co czyni Bytom wyjątkowo gównianym miejscem, postanowiliśmy najpierw zapytać w urzędzie miasta. Niestety, zakładka „Dla mediów" na oficjalnej bytomskiej stronie jest „w przygotowaniu" (ciekawe, od jak dawna?) – a kontakt telefoniczny urwał się po tym, jak trzy razy zostaliśmy przekierowani na inny numer, dwa razy.

Reklama

Okazało się też, że nikt z nas nie zna osoby, która pochodziłaby z Bytomia (albo nikt z naszych znajomych nigdy się nie przyznał) – a szybki internetowy risercz wyjawił, że w kwestii bardziej celebryckich nazwisk możemy liczyć jedynie na Gosię Andrzejewicz. Nie, dzięki. Przypomniałem sobie jednak, że w Bytomiu działa bardzo fajna galeria, Centrum Sztuki Współczesnej Kronika. Ludzie robiący w sztuce są zwykle nieco bardziej kumaci, niż panie z miejskiego sekretariatu (serio, staram się nie mieć uprzedzeń, ale życie weryfikuje), więc postanowiłem się do nich odezwać.

For. Kacper Wysocki (CSW Kronika)

VICE: Znamy reportaż Al Jazeery – a jak to wygląda od środka, z perspektywy kogoś, kto aktywnie działa w Bytomiu?

Stanisław Ruksza, CSW Kronika: Ten film odsłania parę rzeczy. On ujawnia to, co polskie media niezbyt często pokazują, chyba że na użytek bieżących rozgrywek kampanii politycznych. Reportaż mówi o Bytomiu, ale dotyczy szerszego problemu: skutków polskiej transformacji. Transformacja się skończyła, ale jej skutki na wielu obszarach – w tym Górnego Śląska – trwają. Dopiero stały się widoczne, na zasadzie kontrastu: są miejsca, którym się bardzo udało i takie, gdzie udało się trochę mniej. Obraz "ziemskiego piekła" to jednak tylko jedna strona Bytomia. Miasto żyje, ma szereg kontrkulturowych, oddolnych, społecznych ruchów. Ale problem istnieje – jest on jednak ogólnopolski.

Jak wygląda ta bytomska kontrkultura?

W Bytomiu powstał nieformalny, dostępny głównie na Facebooku klub muzyczny, czyli TSA Wolne Tory – to jest taki pół-skłot. Są małe kluby i knajpy, jest Zlot Superbohaterów, jest zajmująca się żydowskim dziedzictwem Brama Cukermana, festiwal "Teatromania". Więc to nie tak, że Bytom jest szczególnie piekielny – ale należy do tych miast, które padły ofiarami transformacji. Ich problemem jest to, że różne doraźny programy odnoszą się do jakiejś małej części: stawia się np. na ekonomię i sport, zapominając o edukacji, innym razem stawia się tylko na edukację i kulturę – a to musi działać na zasadzie balansu i masterplanu. W filmie jest mowa o pomocy 100 mln € – tylko kluczowe pytanie czy pójdzie to na "lifting" budynków, czy na tzw. oddolną, społeczną rewitalizację: projekty włączające i łączące mieszkańców, przeciwdziałające atomizacji?

Ludzie chcą takich projektów?

Nie ma czegoś takiego, jak „wszyscy mieszkańcy Bytomia" i ja też nie chcę mówić, że tylko na te projekty powinny iść pieniądze. Ale to przede wszystkim takie miękkie projekty, za którymi idą działania społecznościowe i edukacyjne, wydają mi się bardziej istotne, niż remonty dróg i fasad, które i tak ponownie ulegną zniszczeniu. Jeżeli miasto się rozwija i ludzie chcą w nim mieszkać, to biznes też przyjdzie – ekonomia nie zadziała w próżni. Zadanie podstawowe to działać ku poprawie jakości życia.