FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Beka z 16-letniej Dżesiki (najmłodszej beneficjentki zasiłku 500+) pokazuje, jak obłudnymi dupkami jesteśmy

Może Dżesika nie uczy swoich dzieci, że należy oceniać innych po imieniu i zasobności portfela?

Inna nastoletnia mama (nie Dżesika). Fot. Marta Giaccone

W ciągu ostatnich kilku dni furorę w internecie robi historia 16-letniej Dżesiki z Otmianowa, miejscowości pod Włocławkiem – najmłodszej beneficjentki programu 500+. Dżesika trafiła na usta wszystkich, ponieważ ma dwójkę dzieci, a ojcem jej dzieci jest starszy o 8 lat facet, którego brat żyje w związku z matką Dżesiki. Historię o Dżesice internetowi komentatorzy traktują jako bekę i okazję do krytyki wprowadzonego przez PiS programu Rodzina 500+, pierwszego zakrojonego na szeroką skalę zasiłku rodzinnego (który – i owszem – ma wiele wad). Bo przecież wiadomo było, że kasę zgarnie patologia i wyda na wódkę albo nowy telewizor.

Reklama

Na początku nawet trudno się nie uśmiechnąć, potraktować historię jako kuriozum: najmłodsza matka to coś jak największy kebab albo pizza w kształcie białego orła. Ale tutaj dochodzi bezinteresowna pogarda i doszukiwanie się patolskiej sytuacji.

Bo po pierwsze: „konkubinat": ponieważ partnerów, chłopaków i narzeczonych to mogą sobie mieć ludzie z okładek „Gali" i „Sukcesu", ale tutaj wiadomo, tutaj ruja, porubstwo i konkubinat.

Po drugie: 16-latka: choć o ile wiem, to 16-letnie ciąże nie są nielegalne, a dziewczyna postanowiła nie usuwać płodu – jakoś nie słyszę, by wstawiali się za nią „obrońcy dzieciątek nienarodzonych", nikt też nie podniósł wniosku żałosnej wiedzy Polaków o antykoncepcji.

Po trzecie: bierze zasiłek: bo przyjmowanie państwowych funduszy to w Polsce symbol upadku (chyba, że prowadzisz dotowaną przez państwo firmę budującą autostrady albo stawiasz bank w specjalnej strefie ekonomicznej – wtedy spoko).


VICE Polska ma fanpage. Polub go, żeby być z nami na bieżąco


Po czwarte: ma na imię Dżesika, a nazywanie dziecka w ten sposób świadczy o pustce umysłowej rodziców.

Po piąte: bo zawiła sytuacja związkowa (dla przypomnienia: ojciec dzieci Dżesiki jest bratem partnera jej matki), chociaż rzecz dzieje się na wsi, gdzie cała okoliczna gmina ma 3 tys. mieszkańców i do znalezienia chłopaka nie wystarczy Tinder. Nie mówiąc już o tym, że nie wszyscy Polacy żyją w modelowych rodzinach z tatą, mamą i wesołą gromadką (np. moi rodzice rozstali się, gdy miałem 7 lat, ojciec miał drugą żonę i dziecko, a dzisiaj związał się z uroczą mamą pewnej 18-latki – pewnie jesteśmy ostrym patolstwem, co?).

Nie znam Dżesiki. Być może jest okropną matką. Być może w ich domu codziennie trwa melanż, a dzieci chodzą głodne w zasikanych pieluchach. Ale może nie. Może jest zajebistą matką. Może ona i jej „konkubent" są tak świetnymi rodzicami, jakim ty nigdy nie będziesz. Może narodziny dziecka stanowiły najlepsze, co ich spotkało w życiu, a pieniądze z zasiłku wydadzą mądrze i oszczędnie. Może Dżesika nie uczy swoich dzieci, że należy oceniać innych po imieniu i zasobności portfela.

Dżesika nie zrobiła nic złego ani zakazanego prawem. Przyjmuje zasiłek rodzinny, wprowadzony przez demokratycznie wybrany parlament. O ile wiem, nie urodziła dzieci dlatego, by ten zasiłek przyjmować (bo nikt o nim wtedy nie wiedział). Nikt nie słyszał, żeby dzieciom działa się krzywdę. Być może następny rząd zniesie 500+, zdelegalizuje nastoletnie ciąże, związki typu „to skomplikowane" albo imiona „Brajan", „Dżesika", „Sebastian" oraz „Samanta". Zobaczymy. Ale na tę chwilę, jeśli ktoś robi coś chujowego, to są to ci wszyscy, którzy pastwią się na Dżesiką z Otmianowa.