​Fertile Hump: wino, papierosy i smutne piosenki z kuchni

FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

​Fertile Hump: wino, papierosy i smutne piosenki z kuchni

Ten zespół powstał w kuchni i tam wymyśla swoją muzykę. Nazywają się Fertile Hump i piszą pięknie smutne piosenki. Przed wami premiera klipu „Oh, Wine"

Zdjęcie Zuzia Przybyszewska.

Artykuł pierwotnie ukazał się na Noisey Polska

„Head down, tail beetwen my legs. Come and climb my fertile hump. I'll give you a ride to a proper place if you'll buy me there a bottle of wine. Oh wine, white, cold and dry" – Oh, Wine. Fertile Hump

To zaledwie urywek tekstu piosenki, która tak świetnie rezonuje z zimną jesienią za oknem, samotnym wieczorem i butelką białego wina. Jej słowa można interpretować różnie – jak opis bardzo ciężkiego dnia w życiu, jak rezygnacja i zwątpienie lub odwołanie się do starego porzekadła, że „nie zbuduje się szczęścia na nieszczęściu innej osoby". Bo koniec końców – pozostanie tylko odkorkować kolejną butelkę i przyćmić własne emocje.

Reklama

Przeczytaj wywiad z The Stubs: Śmierć przez Rock'n'Rolla

Fertile Hump to nowe, warszawskie trio, grające piosenki z pogranicza rock&bluesa, w którego skład wchodzą Tomek (znany, chociażby z The Stubs), obdarzona charyzmatycznym głosem Magda i sekcja rytmiczna w postaci Maćka (zespół Hard to Breath).

Co nietypowe dla tego zespołu to, że wywodzi się z kuchennych sesji przy gitarze, papierosach i winie – gdzie para, Tomek i Magda, siadali wieczorową porą, już po skończonej pracy i domowych obowiązkach. Tak, by wyrzucić z siebie kilka akordów lub słów piosenek, które plątały się w ich głowach w ciągu dnia. Muzykę i teksty piszą razem i o rzeczach dotyczących ich obojga.

„Dlaczego w kuchni? Po prostu tutaj spędzamy czas. Każdy wie, że najfajniejsze dzieciaki siedzą na tyle autobusu, a najciekawsze rzeczy dzieją się w kuchni. Sąsiedzi nas kochają." – żartuje Tomek, a Magda wspomina sąsiada, który groził im śmiercią.

Miesiąc temu wydali Ep-kę, która z miejsca mnie urzekła. Cztery zapadające w pamięci utwory, nagrane zaledwie w dwa dni.

Dowiedz się, dlaczego brazylijscy geje uhonorowali Janka Kozę

„Nie mamy siebie za muzyków. Nie mieliśmy w planach niczego nagrywać ani wydawać. Po prostu wieczorami spędzamy ze sobą czas w ten sposób." wspomina Tomek.

Najpierw ich piosenki usłyszeli przyjaciele. Wśród nich byli także chłopcy z Long Walk Records i Instant Classic, którzy postanowili to wydać. Jak przyznają sami muzycy, ich granie ma dla nich „totalnie terapeutyczny" wpływ.

Reklama

„Śpiewanie jest dla mnie formą pracy nad sobą" – tłumaczy Magda, która wcześniej nie grała w żadnym zespole – „takie wyjmowanie kija z dupy i łamanie go na kolanie. Otwierasz się, walczysz ze swoimi demonami."

Kiedy zapytałem ją o genezę tekstu do „Oh, Wine", Magda wyraźnie posmutniała…

„To kiedy czujesz się przez kogoś kompletnie zdeptanym, bo podejmując pewne życiowe decyzje słyszysz, że nie uda ci się wybudować szczęścia na czyimś garbie, na nieszczęściu kogoś innego. To kiedy sprowadza się ciebie do poziomu błota. Po tym wszystkim myślisz, czujesz, że w tej chwili możesz usłyszeć już cokolwiek, wszystko. Po prostu chcesz pójść do sklepu po wino. W tej piosence nie ma słowa metafory – każde jest w niej prawdziwe".

Poniżej premiera klipu „Oh Wine", nagranego specjalnie dla Noisey Polska w kuchni, gdzie powstał Fertile Hump: