Piątkowa noc w salonie tatuażu w Nowym Jorku (na zdjęciach)

FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Piątkowa noc w salonie tatuażu w Nowym Jorku (na zdjęciach)

Co robią tatuatorzy, kiedy zaczyna się weekend?

Fotografowie szukując tematu zazwyczaj wybierają coś im bliskiego – miejsce, osobę, zjawisko czy subkulturę – po czym kierują w tę stronę obiektyw. Rezultaty potrafią być szczere, piękne, ale czasami także niekompletne. Co, jeśli chcemy nie zdjęć interesujących ludzi, a tego, jak świat wygląda ich oczami?

Witamy w First Person Shooter – serii fotoesejów, które pozwolą nam zajrzeć w życia przeróżnych, fascynujących ludzi z całego świata. Co piątek wręczamy wybranej osobie dwa aparaty jednorazowe, którymi uwieczni ona swój wieczór. Większość z tych osób nie ma doświadczenia w fotografii, nie spodziewamy się więc „dobrych" zdjęć. Zależy nam raczej na tym, by w szczery sposób przedstawiały to, co zwróciło uwagę danej osoby w ciągu jednej nocy – liczymy na wrażenia rodem z Być jak John Malkovich.

Reklama

W pierwszej odsłonie serii aparaty przekazaliśmy Carlosowi Porrasowi, tatuażyście ze słynnego brooklińskiego studia Greenpoint Tattoo Co. Oto, co Carlos ma do powiedzenia o swojej piątkowej nocy.

VICE: Opowiesz nam o swojej piątkowej nocy? Gdzie się zaczęła, co robiłeś?
Carlos Porras: Dla mnie zaczęła się koło 21, po tym jak z kolegami z pracy i ziomkami wyszliśmy z salonu. Najpierw poszliśmy do baru Matchless. Wypiliśmy kilka piw i urządziliśmy turniej w piłkarzyki. Z Matchless poszliśmy do Enid's, No Name, a później z powrotem do studia.


Zapytaliśmy tatuatorów o ich najbardziej żenujące sytuacje w pracy


Jak zazwyczaj wyglądają piątkowe wieczory w waszym salonie? Ten czymś się wyróżniał?
W piątki jest dość duży ruch. Sporo ludzi chce się wtedy tatuować. A im bliżej do zamknięcia salonu, tym więcej przyjaciół się w nim zbiera. Zawsze robimy burzę mózgów i snujemy plany na resztę weekendu. Tego wieczora nie było inaczej.

Na zdjęciach widać jak kilka osób się tatuuje – co to były za tatuaże i kto je robił?
Wszyscy tatuowaliśmy się nawzajem: Jason, Carlos, Mike, Rachel, Richie i Ashley. Zrobiliśmy sobie identyczne uśmiechnięte buźki.

Jak spędziłeś sobotni poranek?
Wszyscy mieliśmy niezłego kaca, ale poszliśmy do pracy i w miarę szybko wróciliśmy do siebie.

Sprawdźcie stronę Greenpoint Tattoo Co. aby dowiedzieć się więcej o ich zajebistym salonie. Zobaczcie też stronę z fotografią Juliana Mastera.

Reklama

Tłumaczenie Robert Kamionek

Więcej zdjęć poniżej: