Co zrobić, gdy twój partner ma depresję

FYI.

This story is over 5 years old.

zdrowie

Co zrobić, gdy twój partner ma depresję

Pamiętam ten moment, jakoś w tym roku, kiedy leżałem ze swoją dziewczyną w łóżku, rozmawialiśmy o jej depresji. Resztkami sił zapytałem, co ma na myśli. „Noże. Ciągle myślę o nożach"

Tekst ukazał się w VICE UK, pochodzi z działu The VICE Guide to Mental Health

Pamiętam ten moment, jakoś w tym roku, kiedy leżałem ze swoją dziewczyną w łóżku, rozmawialiśmy o jej depresji. To było jej drugie starcie, od pierwszego minęło sześć lat. Opowiadała, jak się czuje i napomknęła coś o „myślach samobójczych". Resztkami sił zachowując spokój zapytałem, co ma na myśli. „Noże. Ciągle myślę o nożach".

Reklama

No to zacząłem myśleć:

„Cieszę się, że jest ze mną szczera. To zawsze jakaś poprawa".

Schować wszystkie noże w domu.

„Co powinienem z tym zrobić? Czemu w ogóle mi o tym powiedziała?"

Schować noże czym prędzej.

„Co mogę zrobić żeby jej w tym pomóc?"

Jasne, ale NOŻE…

„Czemu miałaby chcieć się zabić? Może mnie już nie kocha? Czego mi brakuje?"

Moje ego konkretnie tym oberwało. Czułem się jak gówno. Resztę nocy spędziłem myśląc o nożach, miłości, depresji i mojej roli w tym całym burdelu. Rano napisałem wiadomość do mojej siostry, Katie:

„Charlotte znów ma depresję. Nie mam pojęcia, co zrobić. Czuję się totalnie bezsilny".

Katie, której mąż też cierpi na depresję, odpisała po chwili:

„Braciszku, doskonale cię rozumiem. Dzwoń, kiedy tylko będziesz chciał".

To mi pomogło uwolnić trochę ciśnienia rozrywającego mnie od środka. Nigdy wcześniej nic nikomu o tym nie mówiłem. Czułem się, jakby ktoś w mojej głowie odbijał piłeczkę zrobioną z tego całego napięcia od ściany mojego mózgu.

Depresja to niczyja wina. To choroba, która – jak odnotowuje Royal College of Psychiatrists – dotyka co piątego z nas. Każdy doświadcza jej inaczej i nie da rady znaleźć wzoru na depresję czy choćby zestawu objawów, które pasują do każdego przypadku. Problem w tym, że depresja nie kończy się tylko na osobie, która na nią cierpi. Ze względu na swój charakter, ma wpływ na najbliższych chorego – na przyjaciół, rodzinę i przede wszystkim na partnerów.

Reklama

Pewnie, że nie odczuwamy tego tak samo, jak chory na depresję. Problem w tym, że próbując wspierać naszą ukochaną osobę, sami możemy mocno oberwać. Oferując pomoc, wystawiamy się na obwinianie, desperację, strach. Stąpamy po bardzo kruchym lodzie i najważniejsze, żebyśmy wtedy sami nie poszli na dno.

Pierwsze, co mnie uderzyło, gdy depresja Charlotte się ujawniła, to spadek mojego własnego ego. Moja przyjaciółka (której zarówno chłopak, jak i najlepszy przyjaciel cierpieli na depresję) rozumiała, o co chodzi. Jak sama to ujęła: „świadomość, że nie możesz ich uszczęśliwić, to po prostu boli".

W głębi duszy wiemy, że nie tylko my jesteśmy źródłem szczęścia naszych partnerów, ale moja przyjaciółka musiała to sobie uświadomić sobie sama. „Nie możesz uratować osoby z depresją – przy niej po prostu musisz być" – powiedziała mi. „Zazwyczaj ludzie są nam wdzięczni za pomoc. Ale w przypadku depresji trzeba się psychicznie przygotować, że wdzięczność może przyjść dopiero później".

Pewnie, że nie odczuwamy tego tak samo, jak chory na depresję. Problem w tym, że próbując wspierać naszą ukochaną osobę, sami możemy mocno oberwać.

Emar O'Neill, dyrektor Depression Alliance (ang. Przymierze Depresji) powiedziała mi, że najlepsze, co możemy zrobić dla drugiej osoby, to pomóc znaleźć jej profesjonalną opiekę. Zaleca „poszerzyć swoją wiedzę o depresji, żeby wiedzieć, co można mówić, a czego nie". Rozumiejąc więcej, „czujesz się lepiej przygotowany do tego starcia".

Reklama

Nie da rady nic zdziałać bez zrozumienia lawiny negatywnych uczuć, które może wywołać depresja. Jeśli poczujecie frustrację, bo wszystkie gadki motywacyjne nic nie dają, pamiętajcie o tym, że druga osoba czuje ją parę razy mocniej. Pewnie, że nie jest łatwo, zwłaszcza, że – jak mówi O'Neill – nasze zmęczenie pomocą na siłę przynosi odwrotne efekty: „Partner osoby z depresją powie: «przecież zrobiłem wszystko jak trzeba – wyciągałem cię na zewnątrz, gotowałem, rozmawiałem o tobie i to wszystko na nic?». W ten sposób można łatwo zabić związek". Musisz wyposażyć się w „tyle wiedzy na temat depresji i leczenia, na ile to tylko możliwe", co pomoże ci nie tylko zrozumieć drugą osobę, ale też uchronić siebie przed negatywnymi skutkami.

Musimy też potrafić schować ego do kieszeni. Nie jest to najprostsze i może się nie udać, ale trzeba spróbować. Jednym ze sposobów, które mogą nam w tym pomóc, to rozmowy z innymi ludźmi. Nasze poczucie wartości nie ucierpi gdy będziemy mieć świadomość, że inni też przez to przechodzą. Rozmawiając ze znajomymi o depresji Charlotte zauważyłem, że wielu z tych, którzy są w podobnej sytuacji, doświadczyło wspólnego problemu: nie poruszali nigdy tego tematu.

To zupełnie naturalne, że chcemy pomagać ukochanej osobie, nawet jeśli nie mamy wpływu na pewne rzeczy. Ja na przykład staram się być realistą jeśli chodzi o moją moc sprawczą, ale wiem też, że jeśli da się zrobić cokolwiek, żeby poprawić drugiej osobie humor, to chcę to zrobić. Emily Reynolds wyjaśnia, że złotym środkiem jest „coś pomiędzy wyrażaniem osobistej troski, miłości, a zrozumieniem i byciem użytecznym. Zdarza się, że stricte praktyczne podejście do choroby psychicznej pt. w takim razie zaparzę nam herbatę, pomimo swoich pragmatycznych walorów, zawodzi na polu wyrażania troski i czułości, z których w istocie wynika".

Reklama

Oczywiście są też przypadki, gdzie małe kroki najzwyczajniej w świecie nie wystarczą. Po tym, jak opowiedziałem o naszej rozmowie o nożach, O'Neill powiedziała: „Kiedy ktoś mówi ci o samobójstwie, spada na ciebie odpowiedzialność, która wymaga podjęcia działania. To obowiązek, który jest dla ciebie za ciężki; jest za ciężki dla kogokolwiek. Rozmawiając o depresji, dzielimy ją na lekką, średnią i poważną – a to potrafi być bardzo mylące".

Dlaczego?

„Bo ludzie mogą mieć skłonności samobójcze przy lekkiej depresji. Lata praktyki nauczyły mnie jednej rzeczy: jeśli ktoś – nieważne, czy go znam bliżej, czy nie – myśli o samobójstwie, musisz gdzieś zadzwonić. Może to być organizacja charytatywna, może być to lekarz. Ważne, żeby się tym z kimś podzielić".

Angażowanie osób trzecich może zostać odebrane jako nadszarpnięcie zaufania, ale uwierzcie mi, że wasze myśli mogą zawędrować w najróżniejsze rejony jeśli nie pogadacie z wolontariuszem, profesjonalistą, czy przyjacielem. U Charlotte skończyło się na myślach, ale nie jestem pewien, czy chciałbym ryzykować ponownie – po części dlatego, że zachowanie jej myśli samobójczych wyłącznie dla siebie było wyczerpujące, ale też dlatego, że jeśli cokolwiek by się stało, nie wiem, czy potrafiłbym się za to nie winić.

Jedną z trudniejszych rzeczy było przekonanie Charlotte, że coś nie gra. To kolejna rzecz, która była zależna ode mnie: zauważenie takich znaków, jak spanie za dużo albo za mało, zmiany w sposobie odżywiania, nadwrażliwość, czy niewyjaśnione, przewlekłe bóle. O'Neill podkreśla, jak istotny w tym wszystkim jest szybki dostęp do informacji: „Pomoc i radę można otrzymać od stowarzyszenia Przyjaciele w Potrzebie, przydatny jest lekarz pierwszego kontaktu. Nie brakuje książek i artykułów na ten temat". Ważne jest, by „mieć garść informacji, którymi możesz podzielić się z partnerem i powiedzieć: «Spójrz na te objawy – nie sądzisz, że wygląda to znajomo?». Tylko pamiętaj, że trzeba być przy tym tak subtelnym, na ile to możliwe."

Reklama

Kiedy ktoś mówi ci o samobójstwie, spada na ciebie odpowiedzialność, która wymaga podjęcia działania. To obowiązek, który jest dla ciebie za ciężki; jest za ciężki dla kogokolwiek – Emer O'Neill, Depression Alliance

Mąż i córka mojej ciotki też cierpieli na depresję. W przypadku córki była to depresja poporodowa. Chęć uratowania córki przez matkę jest silna, ale mając już trochę doświadczenia po problemach swojego męża zdecydowała, że najlepsza pomoc, jaką może jej zaoferować, to pomoc praktyczna. Jednak nie było to takie proste – jak sama mówi: „Pytanie mojej córki, na co ma ochotę, było trudne. Przez większość czasu nie wiedziała. Bałam się rozstawiać ją po kątach – w końcu miała już 30 lat. Czasem po prostu nam się udawało i nie zamartwiałyśmy się, ale to wyłącznie dzięki dwójce dzieci, które też były w to wplątane". Ciotka powiedziała mi, że dobijało ją to, że córka czuła się źle, ale nie próbowała jej sprzedawać złotych porad. To tylko podkreśla fakt, że niektórych rzeczy nie możemy rozwiązać sami. Czasem wystarczy tylko spróbować, a nim się spostrzeżemy, przyjmiemy na siebie zbyt dużo. Jeśli potem złamiemy się sami, to absolutnie nie pomoże nikomu.

Depresja mija. Zawsze. Czasem końca nie widać, lecz to nie znaczy, że go nie ma – tam na końcu też jesteś ty ze swoją drugą połówką. Oboje odżyliście i czujecie się lepiej. I to właśnie moment, w którym – o ironio! – zaczynacie wszystko odbudowywać, kiedy trzeba zastanowić się nad rolą różnych form leczenia, które mogą przydać się następnym razem. „Mimo że przebrnęliście przez to i chcecie iść naprzód, nie zaszkodzi skonsultować się ze swoim lekarzem rodzinnym na temat innych opcji, z których mogliście skorzystać", radzi O'Neill. Istnieje coś, co nazywa się Wellness Recovery Action Plan (ang. Aktywny Plan Powrotu do Zdrowia), który może pomóc wam odnaleźć odpowiedni kierunek.

Reklama

Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Moja przyjaciółka, której narzeczony przeżył załamanie nerwowe parę lat temu, rozmawiała ze mną o tym, jak żyć dalej. Jako para pracowali naprawdę ciężko, aby utrzymać go w dobrym stanie. „To zabawne – mówiła – że pamiętam to wszystko, to całe piekło, ale to było tak dawno, że mam wrażenie, jakby to był ktoś inny".

Cokolwiek by się nie działo z osobą, której pomagacie w depresji, pamiętajcie, że nie jesteście sami, nawet jeśli czasem może się tak wydawać. Jedynym „słusznym" sposobem by komuś pomóc jest poznanie myśli i uczuć drugiej osoby. Z tą wiedzą przychodzi siła.