Holy Halloween

FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Holy Halloween

Czy ochrzcisz swoją dynie, gdy do drzwi zapukają chrześcijanie?

Źródło zdjęcia: Flickr/KAZ Vorpal

Ktoś kiedyś ładnie powiedział, że przychodzi taki czas w życiu, gdy te same maści, którymi ty smarujesz sobie tatuaże, część twoich znajomych zaczyna kupować do pielęgnacji skóry swojego dziecka. Trafne. Rodzicem nie jestem, ale gdyby było inaczej, nie martwiłbym się zapewne, że pewnego dnia moja pociecha zapragnie udziału w przebierankach na Halloween. Prędzej już obawiałbym się jakiegoś pojeba, który zamiast cukierków dałby jej trutkę na szczury, dragi lub zafundował coś znacznie gorszego (dlatego w pogotowiu trzymałbym strój taty-kościotrupa, by być na miejscu i czuwać w potrzebie). Czy to jednak znaczy, że jestem materiałem na złego ojca, że pozwalałbym dziecku na przebieranki rodem z horroru? Czy uczestnictwo w Halloween to afirmacja złych mocy i robienie laski Szatanowi? Cóż, opinie mogą być różne, ale według środowisk chrześcijańskich to na pewno nic dobrego.

Reklama

Stanowisko katolickiego kościoła nie powinno jednak nikogo dziwić, dla większości z nich Halloween czyta się tak samo, jak Highway to Hell, to igraszki z czarną magią i okultyzmem, to jebane puszczanie Led Zeppelin od tyłu i zostawienie uchylonej furtki na przyjście Diabła. Jak stwierdził kiedyś w jednym z wywiadów ks. Jan Kaczmarek, będący egzorcystą: „taka niewinna zabawa może prowadzić do udręk, zniewolenia i obsesji, gdzie punktem dojścia jest opętanie". Niebezpieczeństwa w Halloween odnajduje też ks. Bogdan Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie, którego zdaniem to nawiązanie do pogańskich obrzędów. Innymi słowy, Diabeł nie śpi i gra na naszych duszach.

Co więc począć? Skoro Polacy niechętnie słuchają bijących na alarm dzwonów kościoła i ignorują zagrożenie, można chociaż ratować tę najmłodszą, jeszcze niewinną część stada - dzieci, które niewątpliwie czerpią największy fun z obchodów Halloween (więc są najbardziej narażone!!!). Stąd właśnie idea powstania „Holy Wins", zabawy wprowadzonej w części polskich podstawówek przez dyrekcję i katechetów, która ma być chrześcijańską odpowiedzią na „pogańskie obrzędy" z Zachodu. Skoro dzieciaki tak bardzo chcą się za coś/kogoś przebierać, niech wcielają się w role… ulubionych świętych lub swoich patronów (dotąd coś takiego odbywało się tylko w parafiach na Wszystkich Świętych).

Chociaż smuci mnie nieporadność niektórych szkół w zachowaniu laicyzmu, jestem w stanie zrozumieć zamysł zabawy, pomimo jej widocznych zgrzytów. Święci bowiem to nierzadko męczennicy, których żywot kończył się gwałtowną śmiercią  (spytajcie o to np. ojca małej Wiktorii, której patronka, św. Wiktoria skończyła z mieczem w brzuchu). Nie zdziwiłbym się więc, gdyby było ciężko odróżnić, kto przebrał się na Halloween, a kto na Holy Wins.

Reklama

Ciekawe jednak, co takiemu dziecku zryje bardziej psychikę - opowieść o fikcyjnej postaci, która przy pełni księżyca zmienia się w wilka, czy przebite czaszki i ścięte głowy ludzi, którzy zginęli za swoją wiarę? No, wyjątkiem jest św. Jerzy, ale on najebał smokowi. Każdy chciałby najebać smokowi.

To z czym jednak nie potrafię się zgodzić, to determinacja ludzi wierzących, którzy wychodząc naprzeciw odmiennym ideom, są gotowi siać strach w sercach najmłodszych. Przytaczając opublikowany na fronda.pl poradnik „Co zrobić gdy zapuka do Ciebie dziecko przebrane w strój halloweenowy?": 

„Wydaje się, że najlepsze jest zadawanie pytań. Patrząc w oczy takiego dziecka warto zapytać go o jego wiarę: czy chodzi do kościoła, czy przyjmuje Komunię św., kiedy ostatni raz był u spowiedzi. W zależności od odpowiedzi i zachowań można kontynuować z pytaniami natury duchowej: czy dziecko wie, co to jest opętanie; czy widział kiedyś, jak zachowuje się człowiek opętany; czy chciałby mieć co nocy koszmary i skończyć w domu wariatów".

Czy te pytania dotyczą także dorosłych? Źródło: Flickr/simpleinsomnia

To smutne, jak niektórzy ludzie zamiast miłować bliźniego swego, żyją w permanentnym konflikcie, zachowując się przy tym, jak płaczące dziecko, które tupie i krzyczy, póki wszystko nie będzie po jego myśli. Jeżeli ktoś nawet ma ochotę na wspominane potępienie, to powinno być jego prywatne potępienie.

Nie obchodzisz Halloween, nie utożsamiasz się z tym, twoja wiara jest przeciwna? Proste, nie bierz udziału, ale nie decyduj za innych. Ktoś kiedyś powiedział, że "religia jest jak penis - można ją mieć i być z niej dumnym, ale nie wpycha się jej dzieciom i nie ustanawia się nią praw". Też trafne. Teraz pozwólcie, że pójdę poszukać sobie stroju św. Jerzego.