FYI.

This story is over 5 years old.

420

Zawodowy jaracz radzi, jak prawidłowo palić zioło

„Nie możemy przeprowadzić badań, które potwierdziłyby, czy marihuana pomaga żołnierzom cierpiącym na zespół stresu pourazowego. Ale jeśli tylko można przeprowadzić jakieś testy, by dowieść szkodliwości jarania, cena nie gra dla nich roli"

David Bienenstock

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US

Medyczna marihuana jest już legalna w 23 stanach, w kilku kolejnych dopuszcza się także stosowanie jej rekreacyjnie. Postrzeganie trawy w nowym tysiącleciu uległo zasadniczej zmianie. Roślina demonizowana serią kampanii społecznych i systemem kar przeżywa swój renesans. Jaram trawę od dawna i jestem ofiarą wojny narkotykowej, fala łagodzenia przepisów wywołała więc u mnie mieszankę radości i zdziwienia. Na przyszłorocznym 4/20 będziemy mogli świętować coraz większą wolność osobistą, bez paranoi, która nas dotychczas prześladowała.

Reklama

Marihuana wchodzi do mainstreamu, a David Bienenstock – niegdysiejszy redaktor „High Times", autor w VICE, producent „Bong Appetit" i główny ekspert d.s. trawy w Big Media – napisał książkę How to Smoke Pot (Properly): A Highbrow Guide to Getting High (Jak (prawidłowo) palić zielsko: haj dla opornych). Znajdziesz w niej ilustrowany poradnik, jak skręcić gibona na wietrze, poruszone zostają również poważniejsze kwestie, np. rola marihuany w społeczeństwie po prohibicji. Dla Bienenstocka trawka to lekarstwo na wszystko, a haj pomaga cieszyć się życiem, nadać mu sens i zwiększyć kreatywność. Podobnie jak większość entuzjastów, uważa jaranie za bezpieczniejszą alternatywę dla alkoholu i wielu leków – jednak tylko wtedy, gdy odpowiednio podchodzi się do sprawy i jara we właściwy sposób. Skontaktowaliśmy się z nim, by dowiedzieć się więcej o książce i o kulturze jarania zielska w roku 2016.

Obczajanie legalnych topów w Colorado. Fot. dzięki David Bienenstock.

VICE: Jakie błędy ludzie popełniają przy jaraniu i dlaczego?
David Bienenstock: Tytuł książki jest nieco przewrotny, ale przecież Bill Clinton w czasach studiów nie wiedział nawet, jak się zaciągnąć, sądzę więc, że moje porady każdemu się przydadzą. To książka o tym, co znaczy być entuzjastą marihuany w dzisiejszych czasach, kiedy opinia publiczna zaczyna zmieniać swoje zdanie na jej temat. Sądzę, że całe społeczeństwo może się wiele nauczyć od pozostającej w podziemiu kultury palenia trawy. Gdy już nie będziemy musieli się z tym kryć, chciałbym, żeby wszystko, co dobre w podziemiu, pozostało żywe. W mediach forsuje się pogląd: „Ok, teraz korporacje i Wall Street i zalegalizują marihuanę". Ale to coś więcej niż kwestia legalności – to przecież niesamowity lek, a dla wielu nawet sakrament.

Reklama

Brałem udział w przemycie trawy na przełomie lat 80. i 90., skazano mnie na 25 lat pozbawienia wolności za handel LSD. Co mnie ominęło, nim wyszedłem z puszki w 2014? Chyba wstrzeliłem się w dobry moment.
Możesz kupić sobie legalną marihuanę w Colorado, sprzedaż jest opodatkowana, jesteś więc przykładnym obywatelem. Przekroczysz granice i znajdziesz się w Kansas, gdzie mogą odebrać ci prawo do opieki nad dziećmi, jeśli stosujesz ją w celach medycznych. Ta kultura od zawsze była represjonowana, na co zarówno ty, jak i wiele innych osób, które poznałem w ciągu mojej kariery, jest najlepszym dowodem.

Początek pracy w „High Times", gdzie pisałem o podejściu do marihuany i o palących ją ludziach, był naprawdę trudnym okresem. Pisałem reportaże o aresztowaniach, o osobach, których życie zostało bezsensownie zniszczone. Każdy, kto zna prawdę o marihuanie, wie, że w walce z nią nie chodzi wcale o rośliny – tu chodzi o rasizm, represje i zapełnianie więzień dla zysku. To była piekielnie trudna robota, a prawda jest taka, że niewiele się zmieniło.

Każda inteligentna osoba, którą znam, twierdzi, że od kiedy skończyli kilkanaście lat, widzą, jaką głupotą jest marihuanowa prohibicja. Zmiany społeczne mają swoje źródło w oddolnych ruchach społecznych, w aktywności ludzi szkalowanych, ryzykujących swoją wolność. Każdy jaracz jest częścią największego aktu nieposłuszeństwa wobec władz w historii tego kraju i w ogóle świata. I wreszcie zaczynamy wygrywać.

Reklama

Co sądzisz o najnowszych wynikach badań, które wskazują, że jaranie trawy zmieni cię w życiowego przegrywa?
Ronald Reagan twierdził, że ma dowody, że zapalenie jednego jointa wyrządzi w twoim mózgu szkody większe, niż gdybyś stanął na środku atolu Bikini podczas prób z bombami wodorowymi. A, no i zmieni cię w impotenta. Dostaniesz też raka płuc. Wszystkie te twierdzenia okazały się nieprawdą. Nie sądzę, żeby takie badania były godne zaufania. Przeczy im moje 15-letnie doświadczenie w dokumentowaniu kultury związanej z paleniem.

W tym kraju nie możemy przeprowadzić badań, które potwierdziłyby, czy marihuana pomaga żołnierzom cierpiącym na zespół stresu pourazowego. Blokują wszystkie tego rodzaju inicjatywy, ale jeśli tylko można przeprowadzić jakieś niedorzeczne testy, by dowieść szkodliwości jarania, cena nie gra dla nich roli.

Czy legalizacja sprawia, że palenie lub pisanie o nim stało się mniej ciekawe? To już nie jest zakazany owoc, prawda?
Uwielbiam to uczucie, że jesteś wyjęty spod prawa; łamanie przepisów, które uważasz za złe. To nie to samo, co być przestępcą. Szanuję taką postawę i ludzi, którzy mieli swój własny kodeks honorowy i brali udział w tym akcie nieposłuszeństwa. Jednak znajomość z osobami takimi jak ty, którzy siedzieli za kratkami, kiedy ja paliłem sobie jointa – to sprawia, że palenie jest mniej przyjemne. Jestem zdania, że każdy, kto się nad tym zastanowi, poczuje to samo.

Reklama

Będę szczęśliwy, gdy nikt przez bakę nie trafi do więzienia, nie będzie aresztowany, przeszukiwany, gdy zaprzestanie się nalotów na osiedla zamieszkiwane przez mniejszości i całej reszty tej bzdurnej wojny z narkotykami. To wszystko naprawdę staje się możliwe i musimy wciąż przeć naprzód.

Co sądzisz o dabbingu? Ja jestem ze starej szkoły i uważam to za zbyt intensywne i nieco problematyczne.
To różnica porównywalna do picia piwa i picia wódki. Ta sama używka, jednak w dużo mocniejszej formie. Trzeba mieć tego świadomość. Dabbujący ludzi to nie zwykli, okazjonalni palacze trawy, a osoby zażywające jej naprawdę dużo.


Nie tylko o zielsku. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Nie wydaje mi się, żeby był to dobry sposób na rozpoczęcie przygody z marihuaną. Jeśli jednak lubisz intensywne doznania, to jest to coś dla ciebie. Wystarczy pamiętać, że jest to bardzo mocne. Moim zdaniem nowi jaracze powinni trzymać się rośliny i nauczyć się kochać topy.

Czy martwi cię, że kuchnia oparta na marihuanie, papierosy elektroniczne i cała reszta nowej technologii wyprze klasyczne sposoby na jaranie trawy?
Sądzę, że miejsca starczy dla wszystkich. Podczas pracy nad „Bong Appetit" dla MUNCHIES jadaliśmy wykwintne posiłki, do których kucharze dodawali marihuanę z naprawdę luksusowych szczepów i to było cudowne. Ale zajarałbym też z tobą z jabłka gdzieś w bocznej alejce. Wszystko mi odpowiada. Nie sądzę, że cokolwiek zostanie wyparte. Nie podoba mi się koncepcja, wedle której kultura zażywania marihuany wzrośnie, jeśli zaangażują się w nią elity, jeśli stanie się czymś drogim.

Ważne pytanie: czy marihuana traci swoją rolę w amerykańskiej kulturze?
Niedawno dowiedzieliśmy się, że administracja prezydenta Nixona walczyła z marihuaną, by osłabić rolę mniejszości i pacyfistycznej lewicy. Powtarzam to od piętnastu lat. Przez cały czas robili to ludzie, którzy są zaangażowani w ten ruch od dziesięcioleci. Trawa staje się coraz popularniejsza, coraz więcej ludzi może być na haju, nie wpadając w paranoję – której źródłem nie jest sama roślina, a to, że za jej posiadanie możesz zostać aresztowany. W książce używam takiego porównania: gdyby aresztowano rocznie 800 tys. osób za posiadanie avocado, wszyscy byliby zdania, że guacamole wywołuje paranoję.

Co czeka zioło?
Ta roślina to wielkie zagrożenie dla koncernów farmaceutycznych, o czym powinien pamiętać każdy, kto liczy na rychłe zakończenie wojny rządu z marihuaną. Medyczne zastosowanie konopi sprawi, że wiele leków przestanie być potrzebnych, co może kosztować przemysł farmaceutyczny naprawdę sporo pieniędzy, których nie zamierzają oddać bez walki. To miliardy dolarów, które stracą, jeśli marihuana stanie się ogólnodostępna. Stąd też walka z akceptacją medycznej marihuany i dostępem do niej.

Książkę Davida znajdziesz tutaj.