FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Jak pić wódkę po polsku

Stereotyp Polaka-pijaka wiecznie żywy. Oto, jaką wiedzą na temat polskiej tradycji alkoholizacj dysponują nasi sąsiedzi

Artykuł pojawił się oryginalnie na stronie Munchies DE.

Polacy wydają się być obdarzeni jakąś super mocą, która pozwala im wypijać litry wódki przy jednym posiedzeniu i chroni ich przed morderczym kacem następnego dnia. Prosty patent - doświadczenie.

Jeśli kiedykolwiek będziecie mieć okazję Polskę odwiedzić, musicie mieć świadomość tego, że zaraz po tym, jak dopijecie na spotkaniu kawę, filiżanki na stole zastąpi pierwsza butelka wódki.

Reklama

Nawet jeśli w waszych żyłach nie płynie czysty alkohol, tak jak w żyłach rodowitych Polaków, a wasi przodkowie woleli raczej popijać piwo, nadal istnieje szansa, że przetrwacie tę popołudniową popijawę. Musicie tylko trzymać się kilku prostych zasad.

W Polsce mówi się, że "wódka nie powoduje kaca". A to dlatego, że w dobrej jakości wódce nie ma nic oprócz czystego alkoholu i wody. Tym różni się ona od innych mocnych alkoholi, takich jak koniak czy whiskey, które zbierają zanieczyszczenia z beczek, w których leżakują. Słabym pomysłem jest popijanie shota piwem lub winem. Polacy popijają wódkę sokiem lub wodą, o ile w ogóle.

Żeby uniknąć zbyt szybkiej utraty kontroli przy wypijaniu kolejnych kieliszków, niezbędny jest dobór odpowiedniego jedzenia na zakąskę. Francuzi do kieliszka czerwonego wina decydują się na deskę serów z Camembertem czy Beaufortem. Polacy też dysponują specjalnie dobranym wachlarzem przekąsek do swojej "wody ognistej". Propozycje mogą być nieco mniej wykwintne, ale spełniają swoje zadanie jako wspomagacz przyswajania alkoholu.

To jest moment, w którym Polacy raczej nie myślą o swoich Strażnikach Wagi i odważnie pochłaniają mnóstwo białka zwierzęcego. Wódka i mięso komponują się w Polsce równie dobrze, co w Bawarii cielęca kiełbasa z piwem pszenicznym. Możecie spodziewać się ujrzeć na stole wybór polskich kiełbasianych specjałów, takich jak Krakowska, kaszanka, wędzone wędliny i wiele więcej.

Reklama

Tłuste jedzenie teoretycznie ma za zadanie spowalniać wchłanianie alkoholu do krwi. Dietetyczka Laura Hagen weryfikuje tę tezę: "Jedzenie, tłuste czy nie, w znikomym stopniu opóźnia wchłanianie alkoholu, który miesza się z pożywieniem w żołądku i to ta mikstura jest dłużej trawiona i wchłaniana do krwiobiegu".

W przeszłości, niemieccy politycy też mieli średnie pojęcie na ten temat. Kiedy wysyłali delegację do Związku Radzieckiego, wydawali rozporządzenie o łyknięciu łyżki oleju przed piciem wódki z gospodarzami. Zabierali nawet ze sobą butelkę oliwy, na wszelki wypadek.

Wracając do kiełbasy. Z całym szacunkiem dla wegan i wegetarian - na stole musi wylądować kawał świni. Wielu wielbicieli wieprzowiny znad Wisły wciąż pamięta mięsny deficyt z lat 80, kiedy zdobycie kilku parówek wiązało się z wielogodzinnym staniu w kolejce. Mogło się tak zdarzyć, że rzeźnik wyprzedał wszystko, zanim nadeszła twoja kolej i musiałeś obejść się smakiem.

Grzyby za to nigdy nie były towarem deficytowym i każdy szanujący się Polak spędza jesienne wieczory na grzybobraniu. O ile cała zawartość koszyka po takich zbiorach nie zostanie skonsumowana od razu albo ususzona, trafia do słoika z octem i taka konserwa serwowana jest pod wódeczkę. Jeśli macie wrażenie, że kompozycji marynowanych grzybów i alkoholu szybko odbije się od waszego żołądka, Hagen ma dla was słowo otuchy: "Główną zasadą jest znać swoje granice. To nie grzyby są tutaj problemem. To porcja alkoholu, którą przyjmiemy, może okazać się trująca".

Jeśli jesteś wegetarianinem albo przeraża cię wizja przełknięcia oślizłego leśnego grzybka, możesz zdecydować się na kiszonki. "Kiszonki i woda mogą zapobiegać efektowi kaca, ze względu na to, że dostarczają organizmowi minerałów, które są wypłukiwane przez alkohol", tłumaczy Anna Stich, farmakolog. "Optymalnie, każdy powinien uzupełniać wodę i minerały pomiędzy drinkami, żeby wyrównać straty".

Poza wyżej wymienionymi środkami zaradczymi, Polacy mają jeszcze jeden sposób zapobiegania kacowi. Każdy kieliszek wychylają "na zdrowie!"