FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

KAC NEWS VOL. 21

Rosja liczy straty po Marszu Niepodległości, drwiny z antysemityzmu, czyli tolerancja made in Poland oraz amerykański raper, który przebił Dodę

AMBASADA ROSJI WYCENIŁA STRATY Z 11 LISTOPADA

Brama wjazdowa, domofon, trzy samochody i fasady dwóch budynków ucierpiały podczas burd narodowców w trakcie Marszu Niepodległości. Kilkunastu pseudopatriotów obrzuciło wtedy teren Ambasady Rosji racami, kamieniami, butelkami i petardami. Według oficjalnego raportu koszt naprawy wyżej wymienionych sprzętów zniszczonych 11 listopada wyniesie 11 tys. dol. Zbieżność liczb przypadkowa?

TOLERANCJA MADE IN POLAND

Reklama

Kilka dni po odejściu z rządu były już minister Michał Boni napisał na Twitterze: „Warszawa godz. 22.00 idę ulicą Marszałkowską. Krzyk: „Boni ty Żydzie pie…!”. Z pewnością wydarzenie przykre, przykro było na pewno Boniemu i większości Polaków, ale jak się szybko okazało, nie wszystkim. Wpis Boniego był w jakimś sensie także komentarzem do wydarzeń z 11 listopada, kiedy to pseudopatrioci i naziole zdemolowali część Warszawy, spalili tęczę, napadli na squat i wykrzykiwali rasistowskie oraz antysemickie hasła. Wydawałoby się, że po tych wydarzeniach wszelkie żarty są mocno nie na miejscu. Nie mówiąc już o drwinach. Ale Polska to kraj wielkich niespodzianek!

Pierwszy odezwał się Łukasz Warzecha z „Sieci” (podobno tygodnik) i „Rzeczpospolitej” (taki dość duży dziennik). „Proszę się nie martwić. Pojedzie Pan do Brukseli, wreszcie z dala od Polski, tam kwitnie tolerancja”. Potem Rafał A. Ziemkiewicz z „Do Rzeczy” (tygodnik?) oraz „Gazety Polskiej” (666): „Pan się nie przejmuje, bzdury. Żaden Żyd nie doprowadziłby powierzonego mu interesu do takiego stanu jak Pan cyfryzację”.

I co? I nic. Warzecha z Ziemkiewiczem, jak pisali, tak piszą, prowadzą programy i goszczą w radiach. Oto nasza polska wersja tolerancji.

RAPER SKOCZYŁ W TŁUM FANÓW Z DZIEWIĘCIU METRÓW

Amerykański raper Watsky przeprosił za „głupie i nieodpowiedzialne” zachowanie podczas londyńskiego koncertu w ramach Warped Tour.

Reklama

W trakcie swojej ostatniej piosenki, Watsky wszedł po drabince na statyw oświetleniowy, który był umieszczony około 9 metrów nad sceną i.. skoczył w tłum. Efekt? Złamana ręka jednej z fanek i hospitalizacja fana z urazem kręgosłupa. Raperowi nic się nie stało. Następnego dnia Watsky napisał na fajsie: „To nie był zajebisty skok, nie zachowałem się jak twardziel”.

Dla wszystkich, którzy lubią niekonwencjonalne pomysły Watsky’ego jest też dobra wiadomość:  muzyk nie odwołał kolejnych koncertów, zapowiedział natomiast, że nie będzie już „skakał z niczego”. I dobrze, nasza Doda, jak skacze, to przynajmniej wszelkie zniszczenia bierze na siebie.

KAC NEWS VOL.20

MAREK RACZKOWSKI: MOJE PIERWSZE PORNO

JERZY URBAN: MOJE PIERWSZE PORNO