Koszmar londyńskich morderstw powraca na fotografiach

FYI.

This story is over 5 years old.

Gallery

Koszmar londyńskich morderstw powraca na fotografiach

Do morderstw dochodzi wszędzie – w domach, parkach, biurowcach czy nawet przed znajdującym się na Oxford Street salonem Foot Locker

Zbrodnia #38, Negus McClean, Edmonton, 10 kwietnia 2011. Negus McClean (l. 15) został zasztyletowany w Edmont. Otoczyła go grupa około siedmiu mężczyzn na rowerach – zakapturzonych i zamaskowanych. Po pobiciu Negusa metalowymi prętami, dźgnięto go w udo i klatkę piersiową z taką siłą, że ostrze złamało się w jego ciele. Znaleziony przy Westminster Road zmarł później w szpitalu. Czterech mężczyzn zostało oskarżonych i skazanych za jego zamordowanie.

Artykuł opublikowano na stronie VICE Wielka Brytania

Do morderstw dochodzi wszędzie – w domach, parkach, biurowcach czy nawet przed znajdującym się na Oxford Street salonem Foot Locker. Gdy policjanci czy kryminalistycy zrobią już swoje, a w lokalnej prasie ukaże się wzmianka o popełnionej zbrodni, wszyscy jakby zapominamy o tym, co się tam stało. Ten fakt niezwykle zaskakuje, bo przez tydzień lub dwa miejsca zbrodni wywołują w nas niecodzienne emocje. Stają się scenerią czegoś przerażającego, czegoś, co powinno odcisnąć swe piętno na lata. Odciska jednak sporadycznie. Czas płynie, strach ustępuje, a miejsca tragedii znowu niczym się nie wyróżniają.

Reklama

Urodzony w Meksyku, a mieszkający w Londynie fotograf Antonio Olmos przez dwa lata dokumentował miejsca zbrodni w ramach swego projektu The Landscape of Murder. Mimo że książkę o tym samym tytule wydał już kilka lat temu, efekty jego pracy można obecnie podziwiać na wystawie w kinie London's Rich Mix. Po obejrzeniu prezentowanych fotografii, natychmiast zapragnąłem porozmawiać z ich autorem.

Projekt wystartował po śmierci Jitki Nahodilovej. Opowiedz o tym.

Mieszkam w części Londynu zwanej Arnos Grove leżącej w pobliżu parku Arnos. Któregoś dnia mój przyjaciel powiedział mi o morderstwie, do jakiego doszło w jednym z domów w tamtej okolicy. Poszedłem go zobaczyć, po czym uzmysłowiłem sobie, że ten dom wygląda dokładnie jak mój – nic nie wskazywało, by doszło w nim do jakiejkolwiek tragedii. Część sąsiadów nawet nie zdawała sobie sprawy, że stało się tam coś złego. W lokalnej prasie odnalazłem ledwie parę wzmianek o tym zdarzeniu. W krajowej nie napisano ani słowa . Morderstwo Jitki okazało się przypadkiem przemocy domowej. Ten sam problem doprowadził także do zbrodni popełnionej tuż potem w Walthamstow. Zamieszani byli w nią nastolatkowie – głośna sprawa. Właśnie wtedy zdecydowałem się fotografować miejsca, w których doszło do tragedii, nie zdając sobie sprawy, do czego mnie to doprowadzi. Pozwoliło mi to ujrzeć różnice charakteryzujące obecność poszczególnych aktów mordu w prasie.

Reklama

Zbrodnia #111, Ruby Love, Southall, 25 grudnia 2011. Ruby Love (l. 23) uduszono i pozostawiono w kanale Grand Union w Boże Narodzenie. Jej ciało zauważył w Southall przechodzień. Manzar Juma, chłopak zamordowanej, został oskarżony i skazany za tę zbrodnię na dożywocie. Mężczyzna bronił się, tłumacząc, że dziewczyna groziła mu nożem i obrażała jego zmarłych rodziców.

Jak śledziłeś sprawy morderstw, o których milczała prasa?

Odkryłem prowadzoną przez Petera Stubleya stronę internetową Murder Map, która relacjonuje wszystkie sprawy dotyczące zabójstw w Londynie. Zacząłem do niego wydzwaniać, jednocześnie obserwując stronę miejskiej policji, na której opisywane są działania tej instytucji. Po jakimś czasie zacząłem także czytać tweety oraz blogi prowadzone przez dziennikarzy kryminalnych, budując w ten sposób sieć kontaktów.

Kim są twoi informatorzy? Czy nie licząc tych, którzy szukają jedynie sensacji na temat morderstw rzeczywiście są jednostki, które interesują się takimi sprawami na poważnie?

Może niekoniecznie morderstwami, wielu blogerów skupia się np. na pisaniu o gangach. Ale zdarzają się blogi, na których morderstwa opisane są tak szczegółowo, że nawet relacje policji nie mogą się z nimi równać. Także organizacje charytatywne walczące z przemocą domową zamieszczają tweety o popełnionych zbrodniach. Muszę też wspomnieć o facecie mieszkającym w Shepherd's Bush, którego obserwowałem na Twitterze. Gdy w dzielnicy coś się dzieje, on chwilę później już publikuje tweety na ten temat – nie mam pojęcia, jak to robi! Najważniejsze są dla mnie jednak strony internetowe policji oraz Murder Map.

Reklama

Zbrodnia #175, Shaun Chambers, Walworth, 26 września 2012. Shaun Chambers (l. 21) został zaatakowany na terenie posiadłości w Walworth. Zmarł tuż po przywiezieniu go do szpitala, powód: pchnięcie nożem w serce. Dwóch innych mężczyzn także odniosło obrażenia w wyniku tego zajścia. Riccardo Blake (l. 16) został oskarżony o popełnienie morderstwa oraz dwa przypadki napaści z premedytacją. Chłopak, zapewniając, że działał w samoobronie, został zwolniony zarówno od zarzutu morderstwa, jak i nieumyślnego spowodowania śmierci. Za celową napaść skazano go jednak na sześć lat pozbawienia wolności.

Gdzie kierowałeś się w Londynie najczęściej? Czy zmieniało się to w trakcie realizacji projektu?

Duży problem istnieje oczywiście w dzielnicach Lambeth i Tottenham [największe zróżnicowanie etniczne oraz wysoki wskaźnik bezrobocia i ubóstwa – red.]. Miejscem, które zaskoczyło mnie jednak najbardziej, było Croydon – robiłem tam zdjęcia do projektu kilka razy, mimo że wcześniej bym się tego nigdy nie spodziewał. Gdy pierwszy raz przyjechałem do Londynu, właśnie w Croydon załatwiałem wszystkie sprawy związane z dokumentami imigracyjnymi zawsze uważałem tę dzielnicę za naprawdę przyjazne sąsiedztwo. Tak samo było w przypadku Bexleyheath oraz Ealing, gdzie jednak zdarzało mi się jeździć dość często.

Jak długo wstrzymywałeś się z wyjazdem na miejsce zbrodni?

Czekałem dwa, trzy dni, ponieważ gdybym pojechał tam od razu, zawsze obserwowałbym ten sam obraz – tłumy policjantów i radiowozy. Policja izolowała także miejsce zbrodni, do którego chciałem się zbliżyć. Dopiero gdy funkcjonariusze kończyli swą robotę, a na miejscu zostawało kilku kryminologów, nikt nikogo nie powstrzymywał.

Reklama

Powiązane: Obejrzyj nasz film „Debt Collector", którego bohaterem jest Shaun Smith – kiedyś stróż prawa walczący z przestępczością w Liverpoolu, obecnie windykujący długi komornik.

Rozumiem więc, że zasadniczo chciałeś zdobyć odpowiednie ujęcie?

Dokładnie. Gdybym po prostu przychodził sfotografować miejsce zbrodni i od razu odchodził, wszystkie zdjęcia wyglądałyby podobnie. Dlatego zdarzało się, że wracałem. 26 grudnia morderstwo na Oxford Street, tuż przed wejściem do salonu Foot Locker. Poszedłem tam jeszcze tego samego dnia, myśląc, że fotografia przedstawiająca tłum gapiów może być ciekawa.

Racja, to bez wątpienia coś niezwykłego w twojej pracy. Jednak podczas oglądania twych zdjęć najbardziej uderzyła mnie prozaiczność większości scen – ulic, które mogą być gdziekolwiek w Londynie – zestawionych z pełnią zbrodni.

Rzeczywiście zdawałem sobie sprawę, że fotografując, zastanę różne sceny. I tak, większość miejsc zbrodni jest w pewnym stopniu anonimowa. Fotografie przedstawiają miejsca, w których większość z nas nigdy nie była i zapewne nie będzie. Owszem, doszło do morderstw w bardziej rozpoznawalnych lokalizacjach – na King's Cross, w Farringdon czy Marble Arch – jednak poza nimi w większości miejsc nigdy bym się nie znalazł.

Zbrodnia #120, Cheryl Tariah, Barkingside, 7 lutego 2012.Cheryl Tariah (l. 17) odnaleziono uduszoną w mieszkaniu w Barkingside tuż po tym, jak na miejscu zjawiła się policja wezwana do przywrócenia porządku publicznego zakłóconego przez lokatorów mieszkających nad przyulicznym sklepem. Podczas sekcji zwłok ustalono, że przyczyną śmierci Cheryl był zacisk na szyi. Jej chłopak Ako Amin (l. 18) próbował uciec z miejsca zbrodni, jednak trzy dni później został ujęty (skrywał się pod podwoziem ciężarówki w Dover). Skazano go na 10 lat więzienia.

Reklama

Czy fotografowanie tych miejsc zmieniło twój obraz Londynu? Wiedza o morderstwie w pobliskim domu czy mijanym parku z pewnością wpływa na sposób postrzegania otoczenia.

Nie powiedziałbym, że moje odczucie wobec Londynu się zmieniło, wciąż go lubię. Poza tym to wspaniałe miasto jest mimo wszystko jednak dość bezpieczne liczba morderstw, do jakich tu doszło, jest nadal relatywnie niska jak na miasto takich rozmiarów.

Zmieniło się jednak to, że teraz znam Londyn znacznie lepiej i muszę przyznać, że jestem zaskoczony jego wielkością i tym, jak bardzo wyobcowane są niektóre jego fragmenty. Istnieją takie miejsca w New Addington czy nawet w Tottenham, które sprawiają wrażenie bardzo odległych od centrum miasta. Pokonując zaledwie kilka mil, można poczuć się tam jak w zupełnie innym świecie.

Często zdarzało ci się fotografować sceny mordu w bogatszych częściach Londynu?

Nigdy w Kensington czy Chelsea, jednak kilka razy pojechałem w tym celu do Richmond. Pierwszy przypadek dotyczył morderstwa sprzątaczki, innym razem była to matka zabita przez cierpiącego na schizofrenię syna. W ogóle rzadko zdarzało się, bym pracował w ramach projektu w zachodnim czy południowo-zachodnim Londynie. Zazwyczaj fotografowałem miejsca leżące w północno- oraz południowo-wschodniej części miasta.

Dlaczego tak jest? Czy wiele morderstw było wynikiem przemocy wśród młodzieży?

Biorąc pod uwagę 210 sfotografowanych przeze mnie miejsc zbrodni, zaledwie 20 z nich dotyczyło funkcjonowania gangów i może w kolejnych 10 zaangażowane były dzieci, które właściwie nie należały do żadnego ugrupowania. Do tych morderstw dochodziło najczęściej w efekcie przemocy domowej, chorób psychicznych czy alkoholu i narkotyków. Słuchając mediów, można odnieść wrażenie, że wszystkie zabójstwa w Londynie powiązane są z działalnością różnych gangów. Są one szeroko relacjonowane w odróżnieniu od innych typów morderstw – naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć!

Reklama

Jak projekt wpłynął na twoje wyobrażenie o śmierci? Czy cię na nią uniewrażliwił?

W żadnym wypadku nie. Nigdy nie widziałem zwłok – chyba najgorsze, co zobaczyłem, była pozostała na ziemi krew. Pewna rzecz się jednak zmieniła: kiedyś nie zwróciłbym szczególnej uwagi na mijane miejsce zbrodni czy ambulans biorący udział w akcji ratowniczej, nad której znaczeniem nawet bym się nie zastanowił. Teraz to robię. Stałem się bardzo świadomy Londynu – miejsc, gdzie dzieją się różne rzeczy, oraz tego, dlaczego do nich dochodzi.

Wierzę, że śmierć nigdy nie stanie się dla mnie czymś błahym. Mam dwójkę dzieci i od momentu ich urodzenia za każdym razem, gdy słyszę o śmierci jakiegoś dziecka, taka informacja jest dla mnie ciosem. Z wiekiem obcowanie ze śmiercią trapi mnie coraz bardziej. Nie byłbym jednak w stanie skończyć projektu, gdybym stał się wobec niej obojętny. Projektu, który pozwolił mi chociaż częściowo zrozumieć wszechobecną, nieuchronną śmierć.

Zbrodnia #65, Yemurai Kanyangarara, Welling, 1 lipca 2011.Yemurai Kanyangarara (l. 16), uczeń szkoły St Columba's, został zadźgany w Welling tuż po tym, jak wraz z przyjacielem wysiadł z autobusu. Otrzymał jedno pchnięcie w szyję, zmarł w szpitalu. Morderstwo było tragicznym skutkiem sporu między uczniami dwóch szkół: pobliskiej Blackheath Bluecoat i katolickiej, męskiej St Columba's w Bexleyheath. Trzech nastolatków aresztowano, zaś za winnych morderstwa uznano dwóch z nich.

Reklama

Zbrodnia #16, Kunaliny Alagaratnam i Santhirapathy Tharmalingam, Deptford, 4 lutego 2011. Kunaliny Alagaratnam (l. 42) oraz Santhirapathy Tharmalingam (l. 59) zginęli w pożarze na 16. piętrze wieżowca w Deptford. Ich sąsiadka Sandra Clarke (l. 50) przypuszczalnie ze względu na zaległości w opłacaniu czynszu wznieciła ogień w swym mieszkaniu, używając gazu z zapalniczki. Ofiary zginęły z powodu zatrucia dymem. Clarke uznano za winną nieumyślnego spowodowania ich śmierci i skazano na 16 lat więzienia.

Zbrodnia #86, Michael Dye, Wembley, 6 września 2011.Michael Dye (l. 44) został zaatakowany i zginął tuż przy stadionie Wembley w noc rozgrywek kwalifikacyjnych między Anglią i Walią w ramach Euro 2012. Dye odniósł obrażenia głowy i zmarł w szpitalu. Oskarżony Ian Mytton (l. 41) zeznał policji, że Michael „agresywnie na niego patrzył". Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się, że przyczyną zgonu było uderzenie tępym narzędziem w tył głowy. Myttona uznano za winnego popełnienia zbrodni i skazano za zabójstwo.

Zbrodnia #134, David Petch, New Addington, 14 kwietnia 2012. Davida Petcha (l. 55)napadnięto przed jego domem w New Addington. Policja oraz sanitariusze zostali wezwani do Wayside, gdzie tuż przed drzwiami znaleziono go z ciężkimi ranami głowy. Z powodu krwotoku mózgu mężczyzna zmarł w szpitalu cztery dni później. Policja oskarżyła w tej sprawie dwie osoby, m.in. Jasona Lodge'a (l. 38), który za spowodowanie śmierci został skazany na 13 lat pozbawienia wolności.

Zbrodnia #35, Kelvin Easton, Mile End, 27 marca 2011._ Kelvina Eastona (l. 23) zasztyletowano w klubie nocnym w Mile End. Znaleziono go leżącego przy schodach klubu Boheme _poniósł śmierć na miejscu. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było pchnięcie nożem w serce. Podczas śledztwa aresztowano 12 mężczyzn – jednego z nich skazano, jednak nikt nie został uznany za winnego popełnienia morderstwa.

Zbrodnia #30, Anthony Whitefield, Loughton, 6 lutego 2011. Anthony Whitefield (l. 47) – zamordowany i rozczłonkowany między 6 lutego a 31 marca 2011 roku. Jego poćwiartowane ręce znajdowały się w jeziorze Roding, podczas gdy tors i nogi zlokalizowano w innych miejscach. Głowy ofiary nigdy nie znaleziono. Douglas Binet (l. 54) został aresztowany i uznany za winnego tej zbrodni. Po skazaniu poproszono oprawcę, by wskazał miejsce ukrycia głowy Whitefielda odmówił.

Zbrodnia #21, Regina i Rolls Say, Borough, 13 lutego 2011. Rolls Say (l. 10) oraz jego siostra Regina (l. 8) zostali zamordowani przez własnego ojca. Podciął im gardła, a Rollsowi zadał również ciosy w głowę. Na ciałach dzieci znaleziono rany od noża świadczące o daremnych próbach samoobrony. Jean Francis Say (l. 62) został aresztowany na miejscu i oskarżony o popełnienie dwóch morderstw. Say do obu się przyznał. Skazano go na dożywocie, z którego może zostać warunkowo zwolniony dopiero po 30 latach.