FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Miss Tygodnia Wołowiny

Królowe piękności krowiego przemysłu

Na wschodnim wybrzeżu Australii, pomiędzy Sydney i Brisbane, leży liczące 10,000 mieszkańców miasteczko Casino. Jego nazwa pada w drugiej zwrotce hitu grupy Lucky Star z 1962 roku „I've Been Everywhere”, obok miliarda innych miast, od których zresztą Casino niewiele się różni. Miasteczko jest małe, zielone, ładne i wydaje się opuszczone poza godzinami pracy. Coś jak Twin Peaks.

Jak większość wiejskich miast w Australii, Casino chce być z czegoś znane. Zamiast wznoszenia pomników o historycznej, kulturalnej czy przemysłowej specyfice, postawiło na coroczną imprezę - Tydzień Wołowiny. Casino uważa się za australijską stolicę wołowiny, mimo że Rockhampton – większe miasto – również rości sobie prawo do tego tytułu. Rockhampton ma do zaoferowania turystom jedynie rozmieszczone na ulicach rzeźby bydła, których jaja są co jakiś czas usuwane przez kawalarzy i zastępowane nowymi przez radę miasta. Tydzień Wołowiny wydaje się większą atrakcją.

Reklama

Fakty są takie: Tydzień Wołowiny trwa dziesięć dni i przyciąga corocznie jakieś 20,000 turystów. Impreza oferuje takie atrakcje jak: ocenianie bydła, rodeo, strzelanie z bata, pokaz mody, drag racing, potańcówka, storczyki, hipnoza, „cow pat lotto” (cokolwiek to znaczy), parada uliczna i/lub koncert poświęcony pamięci piosenkarza Slima Dusty'ego zwany „Dustier Than Ever”. Co roku jest też motyw przewodni, a tym razem postawiono na motyw włoski.

Postanowiliśmy wybrać się w malowniczą podróż do Casino, by świętować XXIX Tydzień Wołowiny. Zbliżając się do miasta, włączyliśmy lokalną radiostację – C.O.W. FM – by wczuć się w nastrój. Najbardziej ciekawiły nas wybory Miss Tygodnia Wołowiny. To najważniejszy punkt festiwalu. Jest to konkurs piękności, którego uczestniczki są sponsorowane przez hodowców bydła. Zwyciężczyni przez cały rok reprezentuje miasto i festiwal, będąc swoistym symbolem piękna wołowiny.

W tym roku w konkursie startowało sześć kobiet. To był najważniejszy wieczór w Casino, poważny i doniosły. Pary przybyły ubrane odświętnie i chociaż była taka możliwość, nikt nie zdecydował się na włoski styl.

W zeszłym roku wygrała Amy Morton. Tego wieczoru po raz ostatni miała na sobie szarfę i błękitną szatę Miss Tygodnia Wołowiny. Dzierżąc tiarę w lewej dłoni, natychmiast nakładała ją na głowę, gdy zjawiał się jakiś fotograf. Amy powiedziała nam, że uczestniczki mogą wybrać rasę bydła jaką chcą reprezentować. Wybrała Aberdeen Angus, ponieważ: - Wydaje mi się, że moją ulubioną rasą zawsze był Angus.

Reklama

Jak wszystkie uczestniczki, z którymi rozmawiałam, Amy również wzięła udział w konkursie, żeby dać coś z siebie społeczeństwu. Zna się też na przemyśle mięsnym – pracowała jako rzeźnik w Casino. Teraz zajmuje się zarządzaniem mięsem. O tegorocznych uczestniczkach powiedziała: - Każda z nich ma swoją osobowość i myślę, że każda może zostać miss.

Poznajmy je:

Anna Supple ma 21 lat i zajmuje się doradztwem finansowym. W konkursie startuje po raz czwarty z rzędu. Preferuje dobrze wysmażone steki. - Nie lubię krwi. Chociaż była na wycieczce w Tajlandii oraz na rejsie, zawsze chętnie wraca do Casino.

Anna reprezentuje rasę Brahman. Zapytana o specyfikę tego rodzaju bydła, wyszeptała: - Jezu, to akurat muszę pamiętać. Zebrawszy myśli, zaczęła mówić spokojnym, podręcznikowym tonem: - Przystosowują się do każdego środowiska. Nie przyjmują dużo wody, więc wszystkie składniki odżywcze utrzymują się w ich krwiobiegu, co czyni je doskonałymi do…systemu rozmnażania? - kontynuowała. - Hmm…pochodzą z…Ameryki…Południowej, są połączeniem czterech ras z Ind…iii… Są bardzo płodne, tanie w utrzymaniu i dlatego są tak dobrymi australijskimi krówkami - skończyła, chichocząc.

Tiana Booker to 19-latka urodzona w Casino. Kiedy skończy studia i praktyki, chce przenieść się na Złote Wybrzeże by „żyć w ładnym domu, znaleźć dobrą pracę i dobrze zarabiać”. Lubi średnio wysmażone steki z sosem barbecue i reprezentuje rasę Romagnola.

Reklama

"Romangnola" – mówi, przekręcając nazwę – słynie z dużej pojemności mięśni, przez co ich mięso jest najwyższej jakości. Ponieważ to spokojna rasa, wołowina nie jest obita ani uszkodzona.

Tak jak rasa Red Angus, którą reprezentuje, 18-letnia Margaret Young roztacza wokół siebie aurę zwycięzcy. Jej pewność siebie wywodzi się z „mięsnego” wykształcenia oraz ośmioletniego doświadczenia w młodzieżowych konkursach oceniania oraz paradach bydła. Dodatkowo: - Moi rodzice prowadzą hodowlę bydła. Mamy ponad 400 hektarów pod miastem.

Rasa Red Angus ma doskonały temperament, przez to bezpiecznie się z nimi pracuje. Kiedy idą na rzeź, ich mięso nie ciemnieje, ponieważ nie denerwują się. Są grzeczne i spokojne, dzięki temu ta wołowina jest tak dobra. Tusza najwyższej jakości! - Margaret uśmiecha się zwycięsko.

Tak jak poprzedniczka, 20-letnia Kathleen Hancock obcuje z bydłem od młodego wieku. - Brałam udział w paradach i młodzieżowym rodeo. Teraz pomyślałam, że skoro jestem starsza, spróbuję swoich sił w wyborach Miss Tygodnia Wołowiny. Kathleen urodziła się i wychowała w Casino, a do pewnego czasu jej marzeniem była własna obora z bydłem. Obecnie chciałaby kontynuować karierę pensjonariuszki.

Zapytałam Kathleen jaką rasę reprezentuje. - Bradford – odpowiedziała. - Łatwo się dostosowuje i jest odporna na ciepło. Aha, a oczy…eh…jak to się mówi? Zmniejszają ryzyko zachorowań na raka oczu, zapalenia spojówek i obumierania, więc nadają się do każdej strefy klimatycznej. Serio. I tego, bardzo dobre napięcie mięśniowe. Zapytana, czy mięso jest smaczne, odpowiada: - Tak. Tak myślę.

Reklama

Zachęcona do startu w konkursie przez koleżankę z pracy, Cathy Broadrick dorastała w Casino, ale jej rodzina wyprowadziła się na sześć lat. Przez ten czas co roku wracała, by uczestniczyć w Tygodniu Wołowiny. Wybrała rasę Santa Gertrudis, ponieważ: - Dorastający byk waży 900 kilo. To dolna granica. Natomiast samice mają silnie rozwinięty instynkt macierzyński, więc jak tylko jakaś się ocieli, może dbać nawet o dziesięć cielaków. Klimat nie ma dla nich znaczenia, więc wszystko jedno czy żyją w Victorii, czy na północnej części kontynentu. Kiedy przerwała żeby złapać oddech, podziękowałam jej za uzasadnienie. - Wystarczy? - zapytała zaskoczona. - Tak.

Przeszłyśmy do bardziej osobistego tematu: chłopaków. Cathy jest w związku od dwóch i pół roku. Jej chłopak jest w wojsku, „gdzieś w krzakach Singleton”. Chociaż wie, że jego dziewczyna bierze udział w konkursie, dowie się o wyniku dopiero, kiedy Cathy wróci. - Przez ostatnie pięć miesięcy widzieliśmy się cztery razy. Zapytałam Cathy czego oczekuje od życia. - Rodziny. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna…hmm…nie wiem. Zwykłych rzeczy, rodziny i mojego chłopaka, chciałabym z nim być. Próbując ją pocieszyć, zapytałam jakie lubi steki. - Jakie lubię steki? Średnio wypieczone i średnio krwiste. Lubię trochę krwi i trochę różowego, a wszystko powyżej tego nie jest już dobrym stekiem. Jest po prostu…martwe.

Courtney Lane ma 19 lat i jak większość dziewczyn pochodzi z Casino. Pracuje w nieruchomościach i właśnie dostała awans. - Pracuję w departamencie zarządzania majątkiem – powiedziała dumnie. Opis jej rasy bydła był najbardziej zrozumiały ze wszystkich, jakie tego dnia usłyszałam. - Limousin wywodzi się z Francji, a teraz jest hodowane w ponad 70 krajach. Jest najpopularniejszą rasą w Wielkiej Brytanii i siódmą pod względem popularności w Australii. Nawet 80 procent ich mięsa nadaje się do konsumpcji i sprzedaży, więc jest całkiem nieźle. We Francji Limousin rodzą się z rogami, ale w Australii wyhodowaliśmy własną, wyselekcjonowaną rasę Limousin. Jeśli jakieś cielę rodzi się z rogami, są spiłowywane jeszcze za młodu. Tak jak jej opis, Courtney lubi długo i dobrze wysmażone steki.

Reklama

Konkurs odbył się w lokalu Mirage Room, gdzie kilkaset ludzi siedziało przy stołach, jedząc steki grube na dwa i pół palca. Amy i uczestniczki siedziały obok siebie, a ich przeżuwanie skrzętnie dokumentowało trzech fotografów: kobieta w zaawansowanej ciąży, facet wyglądający jakby fotografował konkurs od 20 lat i nasz wysłannik.

Po przemówieniach i niezrozumiałych dla mnie żartach, po kolei przedstawiono dziewczyny. Były tak zdenerwowane, bełkocząc swoje gadki, że wyszły z tego takie kwiatki jak: „Tydzień Wołowiny to duchowe święto Casino”.

Pół godziny później ogłoszono, że Miss Tygodnia Wołowiny została Margaret Young. Courtney Lane zdobyła tytuł vice miss. Ktoś z publiczności krzyknął „Red Angus”, wyraźnie podekscytowany triumfem reprezentantki swojej ulubionej rasy. Stojąc z bukietem kwiatów w rękach, z twarzą wyrażającą skromność i niedowierzanie, Margaret Young zalała się łzami.

Podczas gdy Margaret i Courtney tonęły w pochwałach, uściskach i fleszach reporterów, pozostałe dziewczyny siedziały na kanapie załamane i rozczarowane. Kiedy zeszło z nich brzemię możliwości reprezentowania miasta przez najbliższy rok, ukazało się ich prawdziwe oblicze.

Courtney – vice-miss – była skołowana. Zapytałam ją, czy bała się stanąć przed tak dużym audytorium. - Najbardziej bałam się, że spadnę ze schodów. – powiedziała, śmiejąc się i ciężko oddychając. Kiedy spadały na nią kolejne gratulacje, zapytałam ją jak się czuje. - Jestem zszokowana. Ale dumna. Trochę zaszczycona - odpowiedziała ze łzami w oczach.

Kiedy moje 30 sekund z Miss Tygodnia Wołowiny 2011 dobiegało końca, zapytałam ją, czy jest szczęśliwa. - Bardzo. Nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia, bo będziemy się świetnie bawić z dziewczynami. Myślę, że będzie naprawdę fajnie. Dziewczyny wydawały się równie podekscytowane, siedząc zgarbione na kanapie, z pustymi kieliszkami w dłoniach.

Tłumaczenie: Łukasz Muniowski