FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Mój kumpel wydziarał jedne z najgorszych tatuaży wszech czasów

Eddie jest świetnym tatuażystą, ale we wczesnych latach pracy jego talent niewątpliwie marnował się na robienie niewyobrażalnie złych tatuaży

Tekst ukazał się pierwotnie w VICE US, w dziale „Skinema"

Mój kumpel Eddie Peralta pracuje jako tatuażysta w New Jersey. Próbowałem przekonać go do wydania książki o wszystkich gównianych pomysłach na tatuaże, jakie przez lata musiał wprowadzać w życie, jednak on odmówił. Nie jestem pewien, czy współczuje ludziom, którzy muszą pokazywać się na co dzień z tymi „dziełami sztuki", czy może wstydzi się, że byłoby z nimi kojarzone jego nazwisko. Cokolwiek nim kieruje, wyrządza światu wielką szkodę, nie dzieląc się zdjęciami swoich prac z czasów, kiedy to wyrabiał sobie markę, permanentnie rujnując ludziom skórę w podejrzanej części miasta Elizabeth.

Reklama

Żeby nie było wątpliwości, muszę wspomnieć, że Eddie jest świetnym tatuażystą, ale we wczesnych latach pracy jego talent niewątpliwie marnował się na robieniu niewyobrażalnie złych tatuaży. I nie mam tu na myśli ironicznych hipsterskich dziar przedstawiających smażony boczek czy Rambo. Mówię o złożonych w modlitwie dłoniach ściskających maczetę albo pistolet maszynowy gotowy na świętą wojnę. Eddie pokazał mi tyle epickich fotek, że z trudem przypominam sobie moją ulubioną.

Mógł to być wielki japoński symbol oznaczający siłę ze słowem „siła" napisanym 244-punktową czcionką w nawiasie poniżej – dokładnie tak, jak był pokazany w katalogu. Eddie próbował wyperswadować klientowi angielskie tłumaczenie pod znakiem i powiedział:

– Hej, stary. To będzie zbyteczne.

Jednak angielski tego kolesia nie był o wiele lepszy niż jego japoński. Odwrócił się do swoich znajomych i powiedział:

– Widzicie? Typ mówi, że moja dziara będzie zbyteczna, ziom!

Jestem całkiem pewny, że większość tych zdjęć zrobiono w połowie lat 90., bo wyraźnie pamiętam jedno przedstawiające seksowną BBW z wielkimi, jędrnymi cyckami. Zapłaciła Edowi, żeby pokrył jej lewą pierś wizerunkiem Tupaca, a prawą portretem Biggiego Smallsa. Zgodnie z jej życzeniem wytatuował pomiędzy nimi uświęcone serce, a poniżej słowa „forever in my heart".

Pamiętacie teledysk do singla Snoop Dogga z 1993 roku Who Am I? To ten, w którym Snoop i jego ziomki zamieniają się w sforę psów (co, jak przypuszczam, było zainspirowane klasycznymi obrazami C.M. Coolidge'a przedstawiającymi psy grające w pokera). Był to jeden z niewielu przebojów z Zachodniego Wybrzeża, który osiągnął wielki sukces również wśród wschodniej, często anty-G-funk-rapowej publiczności.

Reklama

Wszystko wskazuje na to, że ten kawałek naprawdę trafił do pewnego kolesia w Elizabeth. Przyszedł on do zakładu Eda, chcąc wytatuować sobie na ramieniu swoich trzech synów. Wziął z sobą najwyraźniejsze zdjęcie tych młodych mężczyzn, jakie miał, i poprosił Eda o naszkicowanie portretu. Zanim ołówek Eda dotknął papieru, kochający ojciec poprosił go o zaimprowizowanie jeszcze jednej rzeczy. Najpierw zapragnął, by wszyscy trzej mieli na głowach czapki. Jak powiedział, oni zawsze chodzili w czapkach. Najmłodszy nosił bejsbolówkę, zawsze daszkiem do tyłu. Najstarszy syn nosił Kangola, zawsze przekrzywionego. Środkowy syn nie miał ulubionej czapki, więc ojciec powiedział Edowi, żeby narysował go w dowolnym nakryciu głowy, chociaż najbardziej chciałby, żeby był to kapelusz typu fedora. Ed wysłuchał go uważnie i zabrał się do pracy.

– Och – zagaił ojciec. – Myślisz, że mógłbyś ich narysować jako nieco młodszych? Nie jak dzieci, ale żeby wyglądali młodziej.

Ed uśmiechnął się, przytaknął i wrócił do rysowania.

– A, jeszcze jedno – powiedział ojciec. – Możesz ich narysować jako pitbule?

Ed zwrócił się ku niemu, podniósł fotografię i zapytał:

– Dlaczego więc przyniosłeś mi to zdjęcie?

– Jako punkt odniesienia – stwierdził rzeczowo ojciec.

Wtedy Ed zaczął szkicować najwspanialszy portret pitbuli w czapkach, jaki widziałem. Mógłby być lepszy tylko wtedy, jeżeli grałyby w pokera lub rzucały kośćmi.