FYI.

This story is over 5 years old.

guantanamo bay

​Nekrolog mojego przyjaciela, Adnana Abdul Latifa

Dwóch prezydentów Stanów Zjednoczonych obiecało Adnanowi zwolnienie z więzienia i powrót do syna, ale to nigdy się nie stało

Adnan Latif (na zdjęciu u góry) był obywatelem Jemenu, którego oskarżono o członkostwo w Al Kaidzie, udział w bitwie pod Tora Bora oraz należenie do 55 Brygady Arabskiej Osamy bin Ladena. Departament Obrony przypuszczał, że Adnan przeszedł szkolenie bojowe w al-Faruq, obozie szkoleniowym Al Kaidy. Rekomendowano jego zwolnienie z więzienia w Zatoce Guantanamo w 2006, 2008 i 2009. W 2010 sędzia sądu okręgowego polecił jego uwolnienie. W 2012 r. Adnan zmarł w Guantanamo.

Reklama

Nawet po dwóch latach, ciągle łapię się na oczekiwaniu, że Adnan za chwilę wyjdzie zza rogu, pozdrawiając wszystkich najgłośniej jak potrafi. Cały blok promieniał w takich chwilach radością. Wszyscy stawali, odpowiadając na jego pozdrowienia i, przez sekundę, wesołe głosy huczące w naszych małych celach i przebijające się przez stalowe drzwi, pozwalały mi zapomnieć gdzie jestem.

Atmosfera zawsze się zmieniała za sprawą jego obecności. Potrafił rozmawiać z rozgniewanymi, sprawiając, że nagle zaczynali się śmiać. Siadał przy mnie, pocieszając w chwilach smutku i zawsze się rozpogadzałem. Pomimo wszystkich trudności, które go spotkały, zawsze był bardzo towarzyski. Obóz zanosił się śmiechem, kiedy przez niego przechodził.

Był prostym gościem: kiedy czuł się zdołowany, można to było zobaczyć w jego twarzy. Nie należał do tych, co bez końca wszystko analizują. Trudno było wpłynąć na zmianę jego opinii. Jeżeli pytano go o zdanie, zawsze odpowiadał wprost. Takie podejście czasami spotykało się z gwałtowną reakcją, ale Adnan był elokwentny i cieszył się, niezrażony, mogąc bronić swojej opinii.

Pomimo swojego publicznego oblicza, Adnan był cichym człowiekiem, który tęsknił za domem. Nieustannie myślał o swoim synu, powtarzając wciąż jego imię, wyraźnie wypowiadając każdą sylabę, tak jakby skupienie się na słowach mogło mu go przybliżyć.

Pamiętam wiele nocy, kiedy udawałem sen, pozwalając mu płakać bez poczucia, że ktoś to widzi.

Reklama

Pamiętam również jak pewnej nocy, umieścił zdjęcie swego syna na ścianie tak, by mógł leżeć i na nie patrzeć. Wpatrywał się godzinami. W końcu, zdjął fotografię. Wypowiedział szeptem coś, czego nie mogłem usłyszeć i ucałował twarz swego syna. Następnie, z największą starannością, umieścił zdjęcie w małej kopercie, sprawdzając kilkakrotnie, czy jest ono bezpieczne.

Dwóch prezydentów Stanów Zjednoczonych obiecało Adnanowi zwolnienie z więzienia i powrót do syna, ale to nigdy się nie stało. Kiedy myślę o jego śmierci, a myślę cały czas, zdaję sobie sprawę, że czas płynie szybko, coraz szybciej. Jestem tu już od 12 lat, jedną trzecią swojego życia. Widzę jak moja twarz się starzeje i czuję potrzebę działania – ale mam jednocześnie wrażenie, że tutaj nic nie da się zrobić, tak jakby obecnie dogasał we mnie cały żar.

Tęsknię za Adnanem jak za bratem. Pamiętam chwilę, kiedy ktoś się z nim kłócił i oskarżył o niezrozumienie sytuacji, w której się znaleźliśmy. Roześmiał się smutno i powiedział mi, że ze złości może wyniknąć dobro a z przyjaźni ból. Jego przyjaźń przyniosła mi samo dobro. I w imię pamięci o nim, nie będę ustawał w wysiłkach, aby traktowano mnie sprawiedliwie.

O autorze, Emadzie Hassanie:

Urodzony w 1979 r., Jemeńczyk Emad Hassan, został pojmany podczas studiów w Pakistanie. Twierdzi, że kiedy go przesłuchiwano, został zapytany, czy zna Al Kaidę, na co odpowiedział twierdząco, ponieważ chodziło mu o małe miasto al-Qaidah w Jemenie. To przypieczętowało jego los i obecnie przebywa w Guantanamo 12 rok. Od 2007 r. prowadzi nieustannie mniej lub bardziej regularnie strajki głodowe. Rząd Stanów Zjednoczonych do dziś nie dopuścił do powrotu Jemeńczyków do ich ojczyzny, ponieważ uważa ten kraj za niebezpieczny. Rząd twierdzi, że na chwilę obecną przypadki jemeńskich zatrzymanych są ponownie analizowane.