FYI.

This story is over 5 years old.

VICE Czyta

O tym, jak Bukowski oduczył mnie spuszczać się do własnego pępka

Greg Palast jest bestsellerowym publicystą New York Times'a i zarazem nieustraszonym dziennikarzem śledczym, którego reportaże ukazują się w BBC Newsnight a raporty publikowane są w Guardianie. Palast przeżuwa i wypluwa nawet najbogatszych

Greg Palast jest bestsellerowym publicystą New York Times'a i zarazem nieustraszonym dziennikarzem śledczym, którego reportaże ukazują się w BBC Newsnight a raporty publikowane są w Guardianie. Palast przeżuwa i wypluwa nawet najbogatszych. Jego raporty i reportaże możecie obejrzeć na www.GregPalast.com - stronie, za pośrednictwem której możecie mu również potajemnie przekazać swoje dokumenty ze stempelkiem "tajne".

Reklama

Mój najlepszy kolega Ron miał na języku taką infekcję grzybiczą, której owoce miał nawyk co 15 minut zdrapywać plastikowym nożem, co strasznie obrzydzało jego matkę. Wobec tego listonosz Charles Bukowski pozwolił mu pomieszkiwać u siebie na De Longpre Avenue, w stolicy sklepów monopolowych Los Angeles, niedaleko której mieszkała moja babcia.

Bukowski był wściekłym poetą - wściekłym głównie kiedy sikałem mu do kwietnika, bo nie mogłem już dłużej wytrzymać. A kiedy mówię "poetą" mam na myśli rzeczy które Bukowski "publikował" na jednej z tych starych pras, takiej na której pisało się na lepkim niebieskim papierze kopiowym i mocowało go do bębna, a później drukowało jedną stronę tekstu za każdym obróceniem korby.

Ron i ja byliśmy poetami, nawet mimo tego, że nie mieliśmy nawet prasy pod papier kopiowy- byliśmy pełni cholernej weny.

Bukowski opowiadał nam kiedyś: "Wpadła do mnie jedna grouppie, napiliśmy się trochę a później na nią wlazłem i miałem całkiem niezłą zabawę. Za to ona miała taką naprawdę okropną minę, zupełnie jakby była zniesmaczona".

Zaraz dodał: "Spojrzałem w dół i okazało się, że wetknąłem fujarę w fałdę na własnym mięśniu piwnym".

I tak leżał i pompował sam siebie, biedak.

To była dobra historyjka, jedna z wielu o których zapomniałem, aż do jakichś 20 lat wstecz, kiedy przeżywałem kryzys wieku średniego numer 12.

Byłem wtedy dziennikarzem śledczym, gumowym uchem. Niestety, źli, bogaci i okrutni zawsze jakimś cudem dawali radę wywinąć się, torpedując wszystkie zarzuty jakie byłem w stanie im postawić na tyle sprawnie, że nie kolidowało to z ich rezerwacją w Mariottcie.

Reklama

I wtedy pomyślałem "jebać to".

Nagle przypomniałem sobie, że przecież miałem być poetą.

Charles Bukowski opowiadający o miłości.

Zacząłem chodzić na seminarium literackie, z -możecie to sobie wyobrazić?- Allenem Ginsbergiem, który mieszkał tu w Nowym Yorku w tej gównianej norze niedaleko Avenue D, niedaleko mojego gabinetu. Ginsberg był najsmutniejszą istotą ludzką jaką kiedykolwiek dane mi było spotkać- pokruszony, pusty pomnik, zabrany do konserwacji, która miała nigdy nie nadejść. Potrafił się rozpłakać czytając nam naprawdę kiepskie wiersze Jacka Kerouac'a. W przeciwieństwie do niego, Ginsberg przegapił okazję by umrzeć młodo.

Pamiętam kiedy któregoś razu postanowił zorganizować imprezę, ale zapomniał o jedzeniu i okazało się, że w jego lodówce nie ma nic oprócz peklowanej wołowiny i musztardy.. a zaprosił tych wszystkich ludzi. Co za jełop. "Smutne", pomyślałem.

Tak właśnie zostałem publicystą.

Pokazałem moje teksty Ginsbergowi i zapytałem, co o nich myśli. A on powiedział, że powinienem zostać dziennikarzem.

Tak czy inaczej, straciłem kontakt z Ronem, czyli zrobiłem to co się robi dorastając- traci: Rona, Bukowskiego, Ginsberga, wiersze, klucz do kościoła (Tzn. nie klucz do drzwi prawdziwego kościoła. W tamtych czasach na piwo trzeba było zapracować, bo puszki otwierało się specjalnym kluczem który tak właśnie się nazywał. Kiedy go zgubiłem i nie mogłem otworzyć piwa, Bukowski powiedział "spróbuj duszą").

Reklama

No więc zostałem dziennikarzem śledczym i obiecuję, że w przyszłym tygodniu do tego wrócę- z utajnionymi dokumentami na temat Grecji, euro i innych gównianych faktów, które wydobyłem z szuflad właścicieli naszej planety.

Wracając do rzeczy- Ron sam siebie zgubił w piwie i strzykawkach. Husky Rhea- moja ówczesna dziewczyna, też się zgubiła. Gdy kontaktowałem się z nią po raz ostatni, mieszkała w samochodzie w San Diego. Powiedziałem jej, że mnie to nie obchodzi. Tak naprawdę obchodziło, ale to że się tym przejmowałem i tak nie mogło jej pomóc.

Allen Ginsberg, zdjęcie: Michiel Hendryckx.

Wspomniałem o Bukowskim, bo bardzo opóźnił moją utratę dziewictwa. Byłem obsesyjnie wręcz przywiązany do mojego wianka (co nie było łatwe w tamtych czasach, w Kalifornii, w erze wolnej miłości i obecności naćpanych dziewczyn z tych wszystkich ugrupowań krążących po okolicy).

Uznałem, że pierwszy raz musi być z Husky Rhea'ą, bo… bo ją kochałem. Prawdopodobnie nadal tak jest. Ewentualnie "było" jeśli miałoby się okazać, że już nie żyje.

Historia mojego rozprawiczenia wygląda następująco. Szykowałem się do opuszczenia Los Angeles, wyjeżdżałem do szkoły w Chicago i oznajmiłem jej: "Wszystko gotowe. Bukowski powiedział, że możemy dzisiaj przespać się u niego".

Wszystkie te ćwiczenia z tubką wazeliny miały w końcu okazję dać jakieś wyniki.

Ale ona odparła: "Nie ma takiej opcji! Nie ma szans, żebym robiła COKOLWIEK w domu z tym człowiekiem w pobliżu! Ta twarz, nie mogę na nią nawet patrzeć! Bukowski to NAJBRZYDSZY CZŁOWIEK NA ŚWIECIE!"

Reklama

Stanęło na tym, że spędziliśmy noc na narzucie w ogródku jakiegoś głupiego alfonsa, którego znał Ron. Zanim nastał świt, zakochałem się w niej wiele razy, tyle razy, że umysł nie był w stanie tego spamiętać .

Mojego zbioru poezji nigdy nie wydałem. Bukowski wiedział, że nie wydam.

W końcu dotarło to do mnie, podczas tego kryzysu wieku średniego numer 12. Właśnie wtedy zrozumiałem co Bukowski chciał nam przekazać, Ronowi i mi. On nigdy nie wlazł na tę grouppie. To były brednie. Musiał użyć jakiejś przenośni, bo wiedział że byliśmy zbyt młodzi, żeby nasze rzekome geniusze mogły to pojąć.

To co on tak naprawdę chciał powiedzieć to: "Czasami wydaje ci się, że uprawiasz miłość ze swoją muzą, ale tak naprawdę posuwasz się we własny pępek".

Teraz to rozumiem. I jestem przekonany, że Ty też.

Przepraszam Buk, nigdy nie było mi dane podziękować Ci za to jakim wspaniałym człowiekiem byłeś…

Zobacz też:

Łożysko jest dobre na wszystko
Współlokator albo wibrator
Radioaktywny człowiek