Źródło: Flickr/Lukas PlewniaPosłanka PiS zgłosiła się do Wojskowej Komendy Uzupełnień na warszawskiej Ochocie. Zaniepokojona sytuacją międzynarodową postanowiła przejść szkolenie wojskowe. Zachęcona przez szefa MON Tomasza Siemoniaka, który poinformował, że od 1 marca każdy może przejść szkolenie obronne, postanowiła skorzystać z okazji treningu. Jednak Pawłowicz nie myśli tylko o sobie, ale o wszystkich Polakach. Na swoim facebookowym profilu zadaje pytanie: „Czy znajdą się, i ilu chętnych, by przeszkolić się na wypadek zagrożenia Polski"? Mówi także o powodach swojego przybycia do WKU: „Ja sama - dziękując m.in. Żołnierzom Armii Niezłomnych, Armii Krajowej, mojemu Ojcu - zgłoszę się na przeszkolenie (choć nie wiem czy zostanę przyjęta). Zgłoszę się, by kontynuować sztafetę troski o Polskę". Niestety, zaangażowana posłanka nie została przyjęta. Podobno przepisy, które mają organizować szkolenia WKU nie zostały jeszcze dokładnie określone.Ta sytuacja była idealnym punktem zapalnym do kolejnej krytyki na rząd i panią premier. Pawłowicz powiedziała: „Chciałam pokazać, w jaki sposób ten rząd działa. To jest tylko po to, aby ludzi uspokoić. Nikt tego nie organizuje." Oznacza to, że patriotyczny ruch posłanki miał również wymiar happeningowy. Zdemaskowała niedociągnięcia!Zaangażowanie posłanki zostało skomentowane przez posłów innych partii. Dariusz Joński, rzecznik SLD wyśmiał Pawłowicz: „Broń Panie Boże, żeby dać jej jeszcze karabin. Już widzieliśmy, co robiła ostatnio z sałatką, a co dopiero z karabinem". Natomiast Stefan Niesiołowski prześmiewczo doradził, „Może dziki niech tam przegania, to chyba byłaby funkcja odpowiednia, przeganiać dziki!"Posłanka Pawłowicz jest pełna paradoksów. Chcę ratować Polskę ,a zarazem pogrążać Polski rząd. Mam wrażenie, że każda polska partia chcę stworzyć własną armię przeciwko światu i sobie nawzajem. Tylko co to wróży nam? Najpewniej wielką katastrofę.