FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Pierwsza edycja YouTube Music Awards

Całość była z założenia tak chaotyczna i dziwaczna, jak chaotyczne i dziwaczne bywa mini uniwersum YouTuba

YouTube to taki ściek współczesnej cywilizacji, spływają nim gówna z całego świata. Znajdziecie tam filmy obrazujące rozcinanie gigantycznej cysty hindusowi, obejrzycie potyczki rosyjskich taksówkarzy albo świrów pokroju Bonus BGC. Każdy z was z pewnością zna klasyki typu Forfiter, Patrz koleś zapina babkę na wieży albo Artura Yebakę. Gdyby nie YouTube, ci geniusze czasów końca upadku zachodniej cywilizacji, która jest niebezpiecznie blisko, nie mieliby prawa zaistnieć, bo nic sobą nie reprezentują. Poza prezentowaniem tego typu ekstrawagancji, dewiacji i niskich lotów komedii domowej produkcji, YouTube stał się gigantyczną platformą promocji muzyki, zarówno tej komercyjnej, jak i tej zupełnie niszowej. Pomaga zaistnieć zespołom undergroundowym, a tym znanym pomaga stać się jeszcze większymi.

Reklama

Urządzaliście sobie kiedyś YouTube party, na którym zaczynaliście od oglądania teledysków artystów, których lubicie, następnie przechodząc na teledyski „kurioza“, by przez śmieszne kotki wreszcie trafić do kloaki wszechświata i obejrzeć na przykład arcydzieło o Japończykach masturbujących się w miejscach publicznych i spuszczających się na niczego niespodziewające się dziewczęta w metrze, by na zakończenie głośno zapytać samego siebie i zgromadzonych wokół – „Co my do kurwy nędzy oglądamy?!?!“? Na pewno tak.

YouTube postanowił pójść tym tropem. Urządził własne, największe na świecie party celebrujące swoje własne istnienie i pokazał swoją potężną pozycję we współczesnym przemyśle muzycznym. W zeszły weekend odbyła się pierwsza w historii edycja YouTube Music Awards!

Impreza odbyła się w wielkiej hali na jednej z nowojorskich przystani. Prowadzącymi byli aktor Jason Schwartzman i komik Reggie Watts. Całość reżyserował sam Spike Jonze. Ale reżyserował to może trochę za dużo powiedziane. Bardziej na miejscu byłoby powiedzieć, że nadzorował i opatrzył artystyczną opieką to dziwaczne wydarzenie… Bo całość była z założenia tak chaotyczna i dziwaczna, jak chaotyczne i dziwaczne bywa mini uniwersum YouTuba. W odróżnieniu od klasycznej gali muzycznej, ta pozbawiona była chujowego pseudo blichtru. Gdyby nie fakt, że za wszystkim stały miliony dolców, to można by powiedzieć, że było undergroundowo, dosyć nonszalancko i bliżej improwizowanego performance'u niż przemyślanego w najdrobniejszych szczegółach rozdania Grammy czy nagród MTV. Prowadzący wykonywali masę nieskoordynowanych ruchów, sprawiając wrażenie, jakby wzięli się tam przypadkiem. Czasami nie wiedzieli co mają zrobić w danym momencie, ale cały czas świetnie się bawili.

Reklama

Start nowej nagrody to swoisty znak czasów. Zakończyła się era zespołów, które stają się wielkie tylko za sprawą kontraktu z jakimś rynkowym gigantem. Nadeszły czasy, że wystarczy mieć świetny pomysł, a potem zamienić go w sieciowy fenomen. Rośnie liczba wykonawców wylansowanych przez internet, mających milionowe odsłuchy w różnorakich portalach, a ich niskobudżetowe klipy szturmem podbijają serwisy takie, jak właśnie YouTube.

Nowa era rozpoczyna się nową konwencją gali. Całość uroczystości z wręczeniem nagród oraz z występami artystów miała formułę kręconego na żywo klipu, w którym zgromadzona publiczność także brała udział. Poza tuzami współczesnej muzyki pop, takimi jak Eminem, Lady Gaga czy Arcade Fire (niezły undergroundowy zestaw, co?) wystąpili także, zawdzięczający swą chwilową zapewne sławę Walk off the earth czy skrzypaczka Lindsey Stirling z jakimś dziwacznym coverem tego koreańskiego gówna Psy (zresztą zdobyła za to nagrodę za najlepszy cover…).

Poszczególnych nominowanych i wygranych nie będę tu wymieniał, bo to sobie zguglujecie, mamy XXI wiek. Wspomnę tylko o kilku ciekawych wystąpieniach/klipach, które tego wieczoru miały miejsce. Odpalamy jutuba i lecimy!

Earl Sweatshirt & Tyler, the Creator zrobili klaustrofobiczny moshpit dla pięćdziesięciu osób w pomieszczeniu wielkości szafy wnękowej. To wykonanie Sasquatch to był totalny rozpierdol systemu!

Lady Gaga wyglądała jak połączenie nazisty ze stopioną twarzą z Indiany Jonesa  i staruszek Grga Pitić z Czarny Kot, Biały Kot. Dziwnie jak zawsze.

Reklama

41-letni Eminem pobił gówniarzerię pokroju Katy Perry czy Justin “Świat byłby lepszy bez ciebie” Bieber i zgarnął nagrodę dla najlepszego artysty roku. Zaprezentował się w klasycznej i skromnej czarno-białej kompozycji z utworem “Rap God”.

M.I.A. nadrobiła kolorystyczną wstrzemięźliwość Eminema feerią barw i kolorów w swoim epileptycznym występie rodem z kalejdoskopu do kawałka “Come Walk With Me”.

Wieczór rozpoczęli Arcade Fire. A tuż przed ich występem na scenę weszli Schwartzman i Jonze, by obwieścić publice, a może ich ostrzec, że nie tylko będą świadkami tego widowiska, ale także będą występować w teledyskach. Indie gwiazda rozpoczęła swój pełen rozmachu spektakl “Afterlife”.

Swoje pięć minut (dokładnie 6:44) miała także Lena Dunham, autorka i gwiazda serialu “Girls”, która napisała scenariusz do etiudy na żywo

“Choose You”.

W kategorii Teledysk Roku zdecydował lud i zapewne jego pospolite ruszenie, bo nagroda poszła do koreańskiej grupy pop Girl’s Generation, którą mało kto zna poza ojczyzną. Cóż, demokracja. Cieszy jednak fakt, że pokonały ten obrzydliwy Gangnam Style!

Jello Biafra powiedział kiedyś, że srając lubi sobie wizualizować ostateczny krach systemu korporacji. Oglądając YouTube Music Awards można odnieść wrażenie, że ten dzień jest już naprawdę bliski. Z drugiej strony tydzień temu byłem na rozdaniu polskich nagród MTV, czy czymś takim. Wszedłem do strefy super vip udając zespół The Stubs. Polscy pseudo celebryci, pseudo gwiazdorzy w blasku fleszy, opływający w tani blichtr, gwiazdy wieczoru w postaci Bednarka i Donatana. To był prawdziwy smutek. Przy tego typu eventach, rozdanie nagród YouTube to zdecydowanie ożywcza konwencja w skostniałym i przeżartym syfilisem światku muzycznych nagród. A biorąc pod uwagę, że biorą się za to Artyści pokroju Spike’a Jonze’a to z zainteresowaniem należy oczekiwać kolejnych edycji YTMA. Może być tylko dziwniej!

W międzyczasie jednak wróćmy do naszych własnych jutubowych hicików, obejrzyjmy sobie teledysk do Kakao, albo nowe utwory Sowy. Dobrej zabawy!

DAVID BOWIE I ROMAIN GAVRAS DLA LOUIS VUITTON

UNSOUND 2013, CZYLI NIECH ŻYJE UNDERGROUND

STEVEN SEAGAL JEST NAJBARDZIEJ ŻAŁOSNYM KOLESIEM NA ZIEMI