Czy dzisiejsi 30-latkowie są zbyt wyluzowani?
Grzegorz Broniatowski

FYI.

This story is over 5 years old.

VICE guide to guys x AXE

Czy dzisiejsi 30-latkowie są zbyt wyluzowani?

„Nie lubię beztroski tego pokolenia, jego hedonistycznego podejścia do życia. Wiadomo, sam też lubię imprezować, spotykać się z ludźmi, ale to tylko część" – mówi Piotr Żurawski o swojej roli w „Kamperze"

Pokolenie, które właśnie przekracza barierę 30. roku życia, nie jest w polskiej popkulturze zbyt często pokazywane. Możemy przyjmować portrety z Zachodu (które niekoniecznie pasują do rodzimych realiów), możemy opierać się na zużytych kliszach z seriali TVN-u. W filmie Kamper Piotr Żurawski podjął się jednak wcielenia w 30-latka z krwi i kości: gracza, palacza zielska, prokrastynatora, z życiem z pozoru tylko uporządkowanym. Postanowiłem spotkać się z nim, by pogadać o tym, co boli współczesnych facetów i czy mężczyźni byli lepsi przed wojną.

Reklama

VICE: W swoim nowym filmie grasz faceta koło trzydziestki. Jak byś go scharakteryzował, używając trzech słów?
Piotr Żurawski : Nie lubię charakteryzować postaci, to nie do mnie należy, to jak opisywanie abstrakcyjnego obrazu. Ale na pewno powiedziałbym, że jest zagubiony i wrażliwy.

Czy w takim razie czułeś, że wcielasz się w postać charakterystyczną dla pokolenia milenialsów? Czy wręcz przeciwnie?
Ja nigdy nie czułem się częścią jakiegoś „pokolenia".


RAZEM Z AXE SPRAWDZAMY, KIM SĄ DZISIEJSI FACECI W RUBRYCE VICE GUIDE TO GUYS


To chyba jak każdy w naszym pokoleniu.
Ostatnio na jakiejś imprezie zauważyłem, że to pokolenie jest fantastyczne, kiedy nie jest razem – kiedy nie jest pokoleniem. W kupie ci ludzie są nieznośni. Kiedy łapią wspólny nurt, to zaczyna być bełkotliwe – a kiedy rozmawiasz z nimi sam na sam, to okazuje się, jacy są samotni, zagubieni. I jest mi trochę smutno. Świat wymaga od ciebie, abyś każdego dnia był wspaniały, dobrze ubrany, uśmiechnięty – terror zajebistości. Ja czasem boję się wstać rano, bo może się okazać, że świat mnie już wyprzedził.

To jest pokolenie, które czuje się nie dość fajne?
Tego nie da się spełnić, więc po co w ogóle próbować? Stąd bierze się bezideowość. Ja zawsze miałem poczucie, że nie wiem czego chce, ale za to bardzo dobrze wiem, czego nie chcę. Kiedy musiałem podjąć decyzję, to wiedziałem, w którą drogę nie chcę pójść. Gdybyś mnie spytał, czego chcę, jaki jest mój cel – tego nie wiem.

Reklama

Ja zawsze miałem poczucie, że nie wiem czego chce, ale za to bardzo dobrze wiem, czego nie chcę

O kryzysie wielkich idei mówi się coraz częściej – że poprzednie generacje mogły walczyć o kraj, o postęp, o socjalizm, o demokrację, o kapitalizm. A co my mamy?
My możemy się wyluzować.

Twój bohater, Kamper, jest wyluzowany – ma swoje miejsce, łączy pracę z hobby, żyje z żoną, która w sumie nie wie, co ze sobą zrobić, ale utrzymują ją rodzice i może się rozwijać. A okazuje się, że tak się nie da, że w tym luzie jest nie do wytrzymania, że nie można tego ciągnąć.
Otoż to. Ja nie lubię być beztroski, zawsze znajdę problem – ale uważam, że to dobrze, bo to sprawia, że jesteś czujny, czujny na świat. Jak w Ojcu Chrzestnym: kobiety i dzieci mogą być beztroskie, my nie (śmiech). Jednak lubię to uczucie.

Żarty żartami – uważasz, że to może definiować faceta? Że nie może być beztroski?
Może to brzmieć szowinistycznie, jak z innych czasów, ale coś w tym jest. Nie lubię beztroski tego pokolenia, jego hedonistycznego podejścia do życia. Wiadomo, sam też lubię imprezować, spotykać się z ludźmi, ale to tylko część. A mam wrażenie, że sporo osób postawiło sobie za cel w życiu dobrze je przeimprezować i chłonąć doświadczenia. Od ekstazy do ekstazy i jeszcze to, i jeszcze tamto, szybciej, dalej. Ja nie widzę w tym sensu. Dlatego lubię się martwić.


POLUB FANPAGE VICE POLSKA, ŻEBY BYĆ Z NAMI NA BIEŻĄCO


Kiedy pytam cię o Kampera, zaczynasz od razu mówić o sobie. Czy musiałeś w ogóle kogokolwiek grać w tym filmie, czy wystarczyły własne doświadczenia i obserwacje z najbliższego otoczenia?
Nam najbardziej zależało na pokazaniu relacji między bohaterami. Świetnym zabiegiem Łukasza [Grzegorzka, reżysera] było to, że wymieszał zawodowych aktorów z amatorami. Słyszałem, że to wada tego filmu – ale coś za coś. Wpuszczasz amatorów do filmu, wiesz , że będą mieli słabsze momenty, ale po to żeby mieli momenty genialne. Dlatego chodziło o to, żeby reagować na bieżąco, a nie szykować się do roli na początku. Jak kiedyś powiedział Nicholas Ray: jeśli napisałeś scenariusz, a teraz chcesz go tylko nakręcić, to gdzie jest w tym przygoda? Mnie się w tym filmie podoba, że jest szczery i wymyka się gatunkom.

Reklama

Mówi się, że to komedia romantyczna.
Jest wątek miłosny, ludzie się śmieją, więc komedia romantyczna, tak? Ja w ogóle nie miałem poczucia, że robimy komedię. Okazał się dużo zabawniejszy, niż myślałem. Natomiast na planie w ogóle nie starałem się być zabawny, raczej ciągnąłem go w dól. Dopiero na projekcjach dowiadywałem się, że „acha, więc ta scena jest śmieszna" albo że coś, co uważałem za zabawne przechodzi bez echa.

W swoich rolach lawirujesz między absolutną współczesnością (jak w Kamperze czy Kebabie i Horoskopie), a historią sprzed stulecia (w Czasie honoru i Bodo). Czym się różni wcielanie w faceta roku 2016, a tego z lat 20. czy 30.?
Marta Nieradkiewicz zawsze mówi, że w aktorstwie najlepsze jest to, że może przeżyć kilka różnych żyć. Ja mam wrażenie, że w każdym człowieku są te wszystkie postaci, że człowiek jest i dobry i zły, i zboczony i normalny, trzeba to tylko odkryć i wziąć. Ludzie zawsze byli tacy sami, reszta to tylko entourage. Nie mam żadnej „drogi aktorskiej" – w tym zawodzie bierzesz, co ci dają.

Ale kręci cię ta przedwojenność?
No wiadomo, chodzi o kostiumy, makijaże, samochody, scenografię. To działa – jest przecież chęć oddalenia się od codziennego życia, wejścia w fantazję, stworzenia innego świata. Ale to niekoniecznie musi być przedwojenny świat.

Chodzi o prawdziwe zasady, nie takie na pokaz. Tak, ja za tym tęsknię. Może dlatego, że sam jestem niezdyscyplinowany i nie potrafię taki być

Reklama

To dlaczego tęsknimy coraz bardziej za tymi przedwojennymi facetami z klasą, zasadami? Na ile to jest fantazja, na ile to tylko dobrze wygląda na ekranie?
Wojeciech Waglewski kiedyś powiedział super zdanie, które jest dla mnie mottem, że dla swojej żony starał się zawsze być wysokim, przystojnym, przyzwoitym brunetem. Jest coś bardzo mądrego w tym, to jest dobry kierunek, żeby starać się nie dać ciała. To właśnie coś bardzo przedwojennego, męskiego. Proste zasady, dotrzymywanie słowa. Mnie się to podoba.

Ale ci faceci tacy byli? Czy tylko chcemy ich takimi pamiętać?
Mój pradziadek – który przeżył Syberię, potem był przesiedlony na Dolny Śląsk – podobno jak przychodził listonosz do domu, to on zanim do niego wyszedł, to się golił. Miał po prostu zasady: przychodzi do ciebie ktoś „w gościnę", to musisz dobrze wyglądać, włożyć koszulę.

Ostatnio znajoma mówiła mi, że babcia radziła jej używać szminki nawet przy wyjściu ze śmieciami. Powinniśmy za tym tęsknić? Nie terror zajebistości, a terror prasowania i krochmalenia?
No, nie przesadzajmy, nikt by dzisiaj tego od nas nie wymagał. Chodzi o prawdziwe zasady, nie takie na pokaz. Tak, ja za tym tęsknię. Może dlatego, że sam jestem niezdyscyplinowany i nie potrafię taki być. Ale staram się być właśnie tym wysokim, przystojnym, przyzwoitym brunetem dla mojej narzeczonej, przynajmniej raz dziennie ją tak rozśmieszyć, by zakochiwała się we mnie na nowo. To jest cel, to jest budowanie jakości w życiu.

Tego brakuje bohaterom Kampera? Nie mają celu, nie potrafią zbudować jakości? Dlatego wszystko się im rozpada?
Ale co możesz zarzucić Kamperowi? Utrzymuje dom, płaci rachunki? Co on tak źle robi? Może jara trochę za dużo zioła (uprzedzając pytanie: nie, nie paliliśmy na planie prawdziwej trawy) i czasem nie chce mu się wstać. Jednak świat wymaga jeszcze więcej, jeszcze więcej. On chce się wyluzować, a nagle żona zaczyna go zdradzać, bo co, bo jego dziecinne cechy przestały ją bawić? On nie wie, czego chce od niego świat, chce żeby świat się od niego odpieprzył i dał mu pograć na konsoli po pracy. Patrz na to z dwóch stron: można powiedzieć, że jest niedojrzały, ale nie można powiedzieć, że się nie stara.

Czyli nie wie „jak żyć?". Gdzie byś szukał odpowiedzi na to słynne pytanie?
Ja jestem człowiekiem wierzącym. Nie jestem praktykującym katolikiem, ale głęboko wierzę, bo zawsze dawało mi to jakiś porządek. Wierzyłem, że nie ma czegoś takiego jak zło na świecie, że istnieje tylko wolna wola. To mi daje siłę. No i przekonanie, że prawdziwe szczęście jest nieosiągalne. Jak wStalkerze: „Wiedziałam, że nie będzie lekko. Ale ja wolę gorzkie szczęście, niż smutne, nudne życie". To zawsze do mnie przemawia. Gorzkie szczęście, to bardzo dużo.