FYI.

This story is over 5 years old.

Vice Blog

Poklikasz? Wywiad z terapeutką leczącą uzależnionych od Internetu

p
tekst pl

Heavensfield to jednostka odwykowa wyłącznie dla wybranych świrów. Jeśli martwi cię na przykład mrowienie w lewej ręce, które zauważyłeś po noworocznej imprezie, to pomocy poszukaj raczej gdzie indziej, albowiem Heavensfield, jako pierwsza w dziejach klinika lecząca uzależnienie od Internetu z siedzibą poza Dalekim Wschodem, zajmuje się głównie dupkami polującymi na orków.

Dr Hilarie Cash – psycholog z Seattle – zainteresowała się problemem nałogów związanych z komputerami po tym, jak podjęła się leczenia człowieka uzależnionego od gier tekstowych. Od czasu, gdy we wrześniu otworzyła swoje centrum, licznie zjeżdżają się do niej klienci z całego USA. Niektórzy są gotowi zrobić naprawdę wszystko, żeby tylko odzyskać swoje ukochane komputery. Trafiają do niej pacjenci borykający się z różnymi kłopotami. Jedni stracili pracę, inni wylecieli ze studiów, kolejni musieli tworzyć misterne sieci kłamstw, żeby skutecznie ukryć swoje uzależnienie, niektórzy popadli w ogromne kredytowe tarapaty. Jeszcze inni prawie nie opuszczali swoich pokojów przez pięć lat, zanim zwrócili się po pomoc. Co jest jednak najdziwniejsze, część z tych facetów podobno ma dziewczyny.

Reklama

Dr Hilarie Cash musiała zejść na samo dno przebijając się przez pokłady frajerskiego i kujońskiego zdeprawowania. Tylko jednej rzeczy może być dzięki temu naprawdę pewna: Internet to straszny twór, który chce opanować każdy najdrobniejszy element twojego małego, smutnego życia.

Vice: Zapomnijmy na chwilę o negatywnych aspektach uzależnienia. Czy twoim zdaniem, naprawdę nie istnieje druga strona medalu? Czy nie zauważyłaś może, że korzystanie z komputera naprawdę czyni ludzi mądrzejszymi?

Dr Cash: Z pewnością poznajesz wiele osób, które wychowały się z komputerami, a mimo tego wyrosły potem na mądrych i wyrobionych ludzi. Ja jednak spotykam takich, którzy mają niedostatki w rozwoju fizycznym z powodu chronicznego braku snu, cierpią na zespół cieśni nadgarstka i nie potrafią utrzymywać kontaktów towarzyskich w realnym świecie, ponieważ dobrze czują się jedynie w cyberprzestrzeni. Pamiętaj, że wielu moich pacjentów nigdy nie było na randce, więc ze swoją seksualnością muszą radzić sobie za pomocą pornografii, co w efekcie sprawia, że w ramach ich seksualności seks od wszelkiej intymności dzieli przepaść. To prosty jest przepis na zaburzenia w sferze seksualnej. Oni zupełnie nie wiedzą jak ogarnąć do kupy swoją seksualność i życie towarzyskie.

Jaki jest do tej pory najbardziej ekstremalny przypadek, z którym miałaś do czynienia?

Dwie sprawy były dla mnie szczególnie interesujące, bo ci obaj mężczyźni nie wykazywali przed uzależnieniem żadnych dysfunkcji. Pierwszy z pacjentów miał 25 lat i był gwiazdą swojego liceum w małym mieście. Był niesamowicie inteligentny, prowadził bogate życie towarzyskie, czynnie uprawiał sport, miał dziewczynę. Dostał się na jeden z lepszych uniwersytetów w kraju. Wtedy też grał na komputerze, ale raczej w umiarkowanym wymiarze czasu. Kiedy stracił nad sobą kontrolę, w bardzo szybkim tempie wyleciał ze szkoły. Później musiał przeprowadzić się do Seattle. Kiedy to się stało, przyrzekł swojej żonie, że przestanie w ogóle grać. I zrobił tak faktycznie, ale wytrwał jedynie przez rok. Potem znowu oddawał się nałogowej grze, ale tym razem w sekrecie przed żoną. Kiedy zaczął spadać za swoim uzależnieniem w samą otchłań, niczym Alicja goniąca króliczka, musiał coraz częściej ukrywać prawdę. Dlatego utkał bardzo gęstą sieć kłamstw, aby zamaskować swój problem. Chodził z żoną do łóżka, a potem wymykał się w środku nocy. Rano ubierał się i udawał, że idzie do pracy, a naprawdę zostawał w domu i grał. W następstwie tego, po niedługim czasie, zwolnili go z pracy. On jednak nadal nie powiedział o tym żonie. Wciąż odgrywał całe to przedstawienie, płacił rachunki kartą kredytową, coraz bardziej popadając w długi.

Reklama

Jezu, a ten drugi?

Drugi przypadek to historia młodego mężczyzny, który, podobnie jak poprzedni, nie miał wcześniej zdiagnozowanych żadnych chorób. I tak samo, umawiał się na randki, choć on akurat musiał ukrywać swój związek z dziewczyną, gdyż miał bardzo surowych rodziców, którzy nie pozwalali mu się z nikim spotykać. Chłopak był wkurzony na wiele rzeczy, bo w szkole znęcali się nad nim koledzy, wściekał się też na ojca, który był bardzo ostry. W końcu poszedł na studia i pierwsze co zrobił, to zaprzyjaźnił się z tamtejszymi graczami. W takim środowisku puściły mu wszystkie hamulce. Udało mu się cudem skończyć pierwszy rok, a potem wylatywał z drugiego roku przez kolejne trzy lata – zapisywał się na zajęcia na początku semestru, później w ogóle na nie chodził. Podrobił nawet indeks, żeby móc pokazywać fałszywe oceny rodzicom. Oczywiście, kiedy jego rodzice dowiedzieli się o tym, przestali go wspierać finansowo. Musiał zacząć się utrzymywać ze swoich niewielkich oszczędności i robił to przez pięć lat. Był biedny jak mysz kościelna i niemal nigdy nie wychodził ze swojego pokoju, w zasadzie prawie nie odrywał wzroku od komputera. Jego całe życie toczyło się w sieci. Choć miał depresję i myśli samobójcze, to odmawiał powstrzymania się od gier. Za nic nie chciał z tym skończyć. Dlatego musieliśmy pracować z nim tak, żeby powoli nauczyć go korzystać z komputera w odpowiedni sposób, we właściwym wymiarze godzin. Koniec końców, udało mu się wrócić na uczelnię po tym, jak napisał esej o własnym kłopotach. Teraz, kiedy już nie studiuje, nadal zachowuje się jak komputerowy bulimik – jego zachowanie można porównać do napadów obżarstwa – a potem, jak bulimik właśnie, musi się pozbywać efektów tego napchania i znowu podejmować terapię. Być może jest to przypadek skrajny, ale oddaje charakter tego zjawiska.

Reklama

Czy nałogowe granie w sieci jest jedynym rodzajem uzależnień internetowych, które leczysz? Czy spotykasz na przykład wielu uzależnionych od internetowego porno?

Leczymy dużo osób uzależnionych od pornografii, ale oni naprawdę powinni być rozpatrywani w ramach swojej własnej kategorii. W większości przypadków to mężczyźni, którzy mieli kontakt z pornografią w bardzo młodym wieku lub rozpoczęli życie seksualne bardzo wcześnie, mogli także być molestowani. Są też starsi od graczy – mają z reguły 30, 40, 50 lat. Jednak prawie zawsze, jak mówiłam wcześniej, gracze, których leczyłam, mieli dostęp do pornografii, a ta mieszanka jest jak bomba z opóźnionym zapłonem, która wybuchnie za 10, 20 lat.

Czy ci ludzie przejawiają jakieś skłonności do przemocy?

Był raz u mnie młody chłopak, który ostatecznie musiał zaliczyć małą terapię. Kiedy rodzice chcieli wynieść z pokoju jego komputer, próbował zaatakować ich nożem. Oni po prostu się wycofali, oddali mu komputer i odeszli. Nastolatek na komputerowym głodzie, którego rodzice chcą zabrać komputer, szybko wpada w furię, która może być dosyć niebezpieczna. Ken Woo – psycholog z Kalifornii – zaproponował delikatniejszy sposób radzenia sobie z takimi przypadkami. Wymyślił pewien rodzaj blokady, pasującej do większości komputerów i umożliwiającej kontrolę długości oraz wybór pory na granie. Gdyby ktoś chciał pozbyć się blokady, to zniszczyłby swój komputer. Rodzice kontrolują blokadę i mogą stopniowo zmniejszać ilość czasu, w którym jest zdjęta, aby ograniczyć dzięki temu czas trwania gry do, powiedzmy, 10 minut dziennie.

Reklama

Czy gry komputerowe stają się coraz bardziej uzależniające?

Wszystkie gry działają na zasadzie mechanizmu nieprzewidywalnego obdarowywania. Mam na myśli to, że chociaż nie wiesz co się stanie, kiedy przejdziesz na następny poziom i tak oczekujesz, że w pewnych miejscach czeka na ciebie prezent-niespodzianka. A ludzie, którzy są odpowiedzialni za tworzenie gier, szybko zauważyli, że właśnie tego rodzaju satysfakcji poszukują użytkownicy. Co więcej, wiele firm komputerowych zatrudnia w ostatnich latach psychologów, żeby ci pomogli im budować jeszcze bardziej nieprzewidywalny system nagród. To wszystko jest naprawdę potężnym narzędziem – stymuluje ośrodek nagrody w mózgu poprzez wpływ na wydzielanie dopaminy i opiatów. Kiedy wydzielanie tych związków jest znacznie zwiększone i wydłużone, to zmieniają się chemiczne ustawienia twojego mózgu. Rób to przez większość czasu, a uodpornisz się na różne doznania, albo i nie – a wtedy zaczyna się uzależnienie.

Czy ty też jesteś stałym użytkownikiem sieci? Nie odczuwasz przez to większego zrozumienia dla swoich pacjentów?

Nie. Ja nie czuję się w żaden sposób nagradzana przez używanie Internetu, mój mózg nie jest do niego nieustanie podłączony. Zdecydowanie wolę życie towarzyskie, spotkania twarzą w twarz, dlatego zawsze miałam trudności ze zrozumieniem tego silnego poczucia satysfakcji, które moim pacjentom daje korzystanie z sieci. Ja po prostu czasami wysyłam maile, to wszystko.

Reklama

Jak w zasadzie działa twoja terapia, gdy bierzesz się do prania mózgu swoim pacjentom? Czy stoisz przy ich łóżku i dozujesz im prawdy wiadrem zimnej wody?

Wszystkie nasze działania zmierzają do tego, aby uzmysłowić im możliwość ponownego związania się z rzeczywistością. Pomagamy im zaplanować moment zderzenia ze światem realnym, nauczyć budowania więzi socjalnych i innych tego typu rzeczy. Musimy przypomnieć im o sprawach, o których nie pamiętają, a jest to o tyle trudniejsze, że pacjenci oczekują natychmiastowej nagrody, bo zapomnieli jak się cierpliwie dąży do celu. Dlatego właśnie od pewnego czasu w naszym kraju stoi ten piękny budynek, w którym mieści się nasze centrum, a ja pojawiam się tam co tydzień, żeby prowadzić psychoterapię. W naszym ośrodku znajdują się dwie sypialnie z trzema łóżkami w każdym pokoju. Wszyscy pacjenci najpierw zapisują się na listę obowiązków. Potem mają zajęcia z treningu personalnego, na których uczymy ich o uzależnieniu. Uczestniczą także w spotkaniach określanych skrótem: ITTA (Internet and Technology Addicts Anonymous – Anonimowi Uzależnieni od Internetu i Technologii). To 12-stopniowy program wychodzenia z uzależnienia, który pacjenci zaczynają właśnie w mojej klinice. Każdego dnia podczas pobytu w ośrodku praktykują również medytację. Wieczorem mają czas wolny, aż do zgaszenia świateł o 22:30.

Które zjawisko, twoim zdaniem, stanie się większym zagrożeniem dla społeczeństwa w ciągu następnych dziesięciu lat: uzależnienie od gier czy pornografii?

Reklama

Myślę, że oba są tak samo niebezpieczne. Pornografia czyha na popęd płciowy i sięga po niego przez odwołanie do potrzeb seksualnych każdego człowieka. Jestem pewna, że liczba uzależnionych od pornografii znacznie prześcignie ilość ludzi nałogowo grających w sieci. Ten kierunek będzie pewnie kontynuowany, choć wiem, że produkty rozrywkowe oferujące możliwość grania w sieci należą do najbardziej uzależniających.

Rysuje się ponura przyszłość. Nie jesteś techno-pozytywistką?

Wiesz co, mogę polecić ci wspaniałą książkę Maggie Jackson pt. „Distracted". Autorka jest reporterką z okolic Bostonu. W swojej książce wykazuje jak podmioty: Ja i Ty, choć nie ukształtowały się jeszcze nawet odpowiednio, to już stały się skrajnie rozproszonymi bytami. Opowiada też o tym, że nie umiemy już siedzieć po cichu z wyłączonym telefonem, bo technologia ingeruje w nasze zdolności introspektywne oraz możliwości nawiązywania z ludźmi głębokich stosunków. Straciliśmy umiejętność skupiania się – po prostu chcemy być rozproszeni i nie wiemy co ze sobą zrobić, jeśli akurat nie jesteśmy. Kiedy mam gorszy dzień, wtedy myślę, że wchodzimy w kolejną ciemną epokę, że właśnie tak potoczą się losy społeczeństwa. Z drugiej strony, czasami moja wizja jest bardziej optymistyczna. Mamy bowiem do czynienia z potężną technologią, z którą poznaliśmy się stosunkowo wcześnie, więc, jako społeczeństwo, nie zdążyliśmy do niej dojrzeć i nie umiemy sobie z nią radzić. Musimy dowiedzieć się, jak zbudować firewall dokoła naszego życia, pomagający nam odpierać niechciane wpływy. Przypomina to moment zderzenia ludzkości z przemysłem samochodowym. Gdy pojawiły się pierwsze samochody, nie mieliśmy ani znaków drogowych, ani pasów bezpieczeństwa. Jednak, z powodu wszystkich wypadków, jakie zdarzały się coraz częściej, ludzie stworzyli potrzebne przepisy i ograniczenia, dlatego jazda samochodem jest teraz całkiem bezpieczna. Kiedy wygenerujemy skuteczny sposób zrozumienia tego, co związanego z technologią jest zdrowe, a co nam zagraża, społeczeństwo zostanie uleczone.

Tekst: VICE UK

Tłumaczenie: Katarzyna Bieniasz