FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Pokolenie TL;DR

Czy już wszystko jest dla nas zbyt długie, by to przeczytać? Przypadek Kukiza pokazuje, że tak. Historia mówi, że nie my pierwsi. Jest coś, co niepokoi bardziej

Słyszeliśmy to wiele razy – dzisiejsi ludzie nie potrafią się skupić dłużej, niż złota rybka, zdolność czytania zamiera po przekroczeniu 140 znaków, i w ogóle ADHD. Larum podniosło się znowu, kiedy paręset fanów Pawła Kukiza nie zrozumiało, że kandydat, który mówi jak jest, jako swój „konkretny program polityczny", postanowił zapostować kilkanaście z 21 Postulatów z tablic Solidarności sprzed 35 lat. Część zarzuciła Kukizowi lewactwo (nic dziwnego – program S. był przed czasami Balcerowicza co najmniej socjaldemokratyczny), część toczyła bekę, przypominając, że Milicja i SB już dawno nie istnieją – no i moja ulubiona część: ta która z poczuciem wyższości toczyła bekę z toczących bekę, tłumacząc co autor miał na myśli. Tak bardzo lepsi.

Reklama

Czy jesteśmy Pokoleniem TL;DR, które nie czyta nic do końca? Pewnie tak. W internecie wisi przecież tyle śmieci, że czytanie każdej świetnie zaprojektowanej reklamy „facebooka pornografii", każdego słodkiego blogaska, każdej konspiracyjnej notki o reptilianach w Sejmie, po jakimś tygodniu skończyłoby się ciężką psychiczną chorobą. To dlatego dzieciaki z autyzmem lubią czasem policzyć pęknięcia na ścianie albo włoski na dywanie – one nie mają tego bezpiecznika. TL;DR to jeden z niewielu mechanizmów, jakie chronią nas przed utonięciem w dobrobycie społeczeństwa informacyjno-spamowego.

VICE rozmawia z Pawłem Kukizem – przeczytaj wywiad

Nasze mózgi przystosowują się do życia w cyfrowym świecie w sposób, jaki wydawał się niemożliwy jeszcze kilkadziesiąt lat temu (osiągnięcie przez ludzi granic możliwości przetwarzania informacji ogłaszano już wtedy, gdy rynek zdobywały pierwsze drukowane dzienniki). Chwała naszym mózgom za te zdolności adaptacji, bo głupio wyglądalibyśmy przy dinozaurach – je zamordował wielki meteoryt i zmiany klimatu, nas uzależniający serwis internetowy zawierający dużo śmiesznych kotów.

Nie chcę tu bronić ludzi, którzy nie potrafią czytać. Nie chcę bronić tych, którzy komentują – nie tylko w sieci – czyjąś wypowiedź, nie znając nie tyle kontekstu, co nawet samej treści wypowiedzi. Nie będę też krzyczał, że internet jest wszystkiemu winien, i że powinniśmy zamieszkać w lepiankach. Zwróćmy lepiej uwagę na to, co obnażyła cała sprawa: internetowa społeczność podzieliła się na niewiele świadomych ignorantów, którzy jakoś tam sobie żyją i czasem palną głupotę; na innych, którzy toczą bekę ze wszystkiego i wszystkich (zapewne czując się fajniejszymi od nich); oraz w końcu tych, którzy od jednych i drugich się dystansują, uważając ich za niegodny kontaktu plebs. To jest cholernie niepokojące, bardziej niż jakieś tam granice ludzkiej percepcji.

Co nie zmienia faktu, że nadal czekamy na konkretny program polityczny Kukiza.

Zdjęcie: Flickr/MEDIA WNET