Prawdziwe „Dzieciaki” Larry’ego Clarka

FYI.

This story is over 5 years old.

Film

Prawdziwe „Dzieciaki” Larry’ego Clarka

Gdy Giuliani wyczyścił Nowy Jork w latach 90., miasto się zmieniło. Wcześniej High, Mel i ich ekipa żyli tam na całego. Ulice Manhattanu należały do „Dzieciaków"

Zanim Manhattan opanowały hordy japiszonów, ulice należały do Dzieciaków. Były lata 90. Grupka spłukanych nastolatków z różnych dzielnic spotkała się w East Village. High mieszkała na St. Marks Place. Miała spoko mamę. Jej mieszkanie stanowiło główną bazę ekipy, w której odpoczywali i jedli. Jarali zioło, pili z flaszek ukrytych w papierowych torbach, imprezowali na dachach i jeździli na desce po parku Washington Square. Tam właśnie Leo Fitzpatrick, Justin Pierce i Harmony Korine poznali Larry'ego Clarka. Później ich świat ujrzały miliony widzów. Zyskali sławę. Kultowy film Clarka Dzieciaki z 1995 roku, w którym wystąpili, stanowi przejmującą fabularyzację ich życia.

Reklama

Po tym, jak Giuliani wyczyścił Nowy Jork w latach 90., miasto się zmieniło. Wcześniej High, jej przyjaciółka Mel i ich ekipa żyli tam na całego. „W wieku 14 lat równie łatwo było dostać piwo w barze czy wódkę w monopolowym, co zioło, koks i herę na rogu mojej ulicy. Wpuszczali nas do klubów, a w metrze panował niezły hardkor" – pisze Mel w That's a Crazy One, książce-albumie ze zdjęciami, która ukaże się już niedługo. Ani ona, ani High nie wystąpiły w Dzieciakach, ale ich przyjaciele już tak i to właśnie o ich kulturze i środowisku chciał opowiedzieć Clark. Film zaglądał młodzieżowej kulturze prosto w oczy, ukazując bez zahamowań alternatywny styl życia pełen seksu, narkotyków i przemocy. Jednak mimo że w Dzieciakach udało się uchwycić coś, co wyglądało na ważną prawdę, High i Mel nie uważają, żeby miało to związek z rzeczywistością. Co więcej, w ich odczuciu film stanowił nadużycie, Clark zbił kapitał na swoich świetnych aktorach, a sam nie potrafił ukazać prawdziwego piękna ich świata. Na przykład: nie mieli aż takiego bzika na punkcie seksu. Co ważniejsze, w Dzieciakach dziewczyny stanowią jedynie obiekty seksualnych podbojów chłopaków, choć w rzeczywistości zawsze chodziły z nimi ramię w ramię – ekipę spajały więzi prawdziwej przyjaźni.

Ponad 20 lat po premierze Dzieciaków High i Mel przedstawiają wybór zdjęć, które robiły swoim kolegom we wczesnych latach 90. „Razem z High fotografowałyśmy naszych przyjaciół przez większość czasu, gdy byłyśmy nastolatkami. W rezultacie powstał pełen portret tego, co tak wielu próbowało uchwycić z zewnątrz" – pisze Mel we wstępie do cyklu. Zdjęcia stanowią prosty, szczery zapis ich życia: nastolatek siedzi na parapecie w korytarzu budynku przy Czwartej Wschodniej Ulicy, wokół niego obdrapane i popękane ściany; High i Mel w podartych dżinsach i legginsach na dachu przy St. Marks; chłopak w workowatych dżinsach śpi rozciągnięty na siedzisku pociągu linii R do Brooklynu, jakby to było jego łóżko.

Reklama

Czy palą papierosy na łóżku ubrani w zbyt duże swetry, czy przytulają się w samej bieliźnie, zdjęcia są surowe i bezbronne – to intymny dokument spod ręki członka ich zamkniętej grupy. Autorki nie chciały wcześniej pokazywać zdjęć z uwagi na bardzo osobisty charakter, ale zdają sobie sprawę z ich znaczenia. Fotografia dziewczyny w ogromnej flanelowej koszuli, glanach, podartych wyblakłych dżinsach i z deskorolką pod pachą to ucieleśnienie rozczarowania i nastoletnich lęków obecnych w każdym pokoleniu.

Ich młodość przypadła na koniec kultury, która w naszej świadomości nigdy nie przeminęła. Miastu nikt wtedy jeszcze nie nałożył kagańca. Było surowe, dzikie i niebezpieczne – a High, Mel i ich ekipa świetnie się w nim bawili. Inaczej niż dziś, gdy każdy akt nastoletniego buntu od razu trafia na Instagrama, Dzieciaki się nie sprzedały. Ekipa stanowiła rodzinę. Razem spędzali całe dnie, zaszyci w tanich jadłodajniach, palili jednego papierosa po drugim i pili kawę, byle nie wracać do domu. „Byliśmy tam, gdzie mieliśmy być" – pisze Joanna, która też należała do ekipy. „Byliśmy tym, kim mieliśmy być".


Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Dziś nie mogą rozpoznać skrzyżowania St. Marks i Pierwszej Alei. Jednak choć zmienili się ludzie, sklepy i ceny mieszkań, miejsce cieszy się swego rodzaju nieśmiertelnością – będzie istnieć tak długo, jak samo miasto, na wieczną pamiątkę czasów, gdy ich ścieżki przecięły się tak samo, jak ulice Manhattanu. Wspomnienia, choć ważne, nie zawsze przychodzą z łatwością. „Prawda jest taka, że jednym z nas się powiodło, drudzy poszli na dno, a niektórzy wciąż tkwią w tym samym miejscu" – pisze Mel.

Reklama

Opowiadają o „przyjaciołach, którym się nie udało. Wpadli w sidła, wplątali się w rzeczy, które w końcu odebrały im życie". Niektórzy stracili z oczu brzeg porwani falą nałogu, biedy, a nawet presji Hollywood. Justin Pierce grał w Dzieciakach Caspera i przez następnych kilka lat dalej udzielał się w kinie, ale w 2000 roku popełnił samobójstwo w swoim pokoju w hotelu Bellagio w Las Vegas. „Chcę, żeby ludzie wiedzieli, że mimo tego, co zobaczyli na ekranie, byłeś absolutnie oddanym przyjacielem" – pisze dziś do niego Mel. Mówi, że po jego śmierci wszystko się zmieniło. Pierce jednoczył całą ekipę, dzięki niemu utrzymywali się na powierzchni. Jego samobójstwo sprawiło, że niektórzy naprostowali swoje życie, ale w przypadku innych odniosło odwrotny skutek.

Dzięki tym fotografiom można powrócić do czasów młodości i ujrzeć grupę przeklętych przez los nastolatków, których najcenniejszym skarbem byłam świadomość tego, kim naprawdę są. Zrobiliby wszystko, żeby wesprzeć przyjaciela, ale czasem nie byli w stanie pomóc samym sobie. Dorastanie to okrutny proces, nieważne gdzie i kiedy się rozgrywa. Masz wrażenie, że te lata będą trwały wiecznie, aż nagle któregoś dnia nadchodzi koniec i twoja wolność zostaje ci odebrana. Przyjaciele dalej utrzymują kontakty, choć nie przychodzi to bez wysiłku. Życie toczy się w różnych kierunkach, po torach zbyt wielkich, by dało się je zmienić. Ekipa, do której należały Mel i High uformowała się całkowicie naturalnie – i tak samo się rozpadła.

Reklama

Wszystkie dochody ze sprzedaży książki That's a Crazy One zostaną przekazane na Program Sztuki i Fotografii Szkół Publicznych Miasta Nowy Jork.