Urodziłem się w połowie lat 80. czyli już pod koniec PRL-u. Pamiętam jednak dobrze ciągnące się kolejki po jedzenie i produkty codziennego użytku. Nie zapomnę też radości z pierwszego Matchboxa za dolary z Pewexu. Zanim zdążyłem się obejrzeć, PRL zmienił się w krainę mlekiem i miodem płynącą, Rzeczpospolitą Polską. Będąc dzieckiem, nie odczułem jednak przez to większej różnicy w moim życiu. Nadal toczyło się wojny z chłopakami z innych podwórek, grało się w piłkę do zachodu słońca lub biegało z kumplami po dachach garaży. Nie potrzebowaliśmy ściągać do tego żadnych aplikacji, wystarczyły tylko silne kości i plastry na rozcięte kolana. Jasne, myśląc o dzieciństwie pamiętam, że nieraz bywało też ciężej. Mimo to, czasy te wspominam z pewną nostalgią i zaryzykuję stwierdzenie… że część z was ma podobnie. Bywało chujowo, ale prawie każdemu, więc trzymaliśmy się jakby bardziej razem.
Reklama
„Jaki był PRL każdy wie, był zły. Miał jednak swoje dobre momenty i swój czar i właśnie to chcemy tu pokazać” – powiedział Rafał Patla, kiedy odwiedziłem jego muzeum PRL-u, które wraz z przyjaciółmi otworzył na warszawskiej Pradze. Następnie oprowadzając mnie, zdradził jak poświęcił 3 lata na zbieranie eksponatów od rodziny, znajomych, a nawet obcych ludzi i jak ta miejscówka zdobyła nazwę „Czar PRL”.Typowe m2„Prezentujemy tu życie codzienne. Nikt nie miał mieszkania w stylu lat 60., były mieszkania w stylu co się zdobyło” – dodał Rafał.Weszliśmy do części mieszkalnej, czyli pokoju dziennego z ciemną kuchnią i łazienką. W pokoju, obok kącika dziecięcego stał radziecki telewizor „Rubin” z pokrętłami od zmieniania kanałów, jasności obrazu, regulacji głośności itp. Tuż obok kanapo-tapczan i kolekcja winyli – deska ratunku, jeżeli ktoś spóźnił się na „Wielką grę”.Dalej łazienka, a w kącie elektryczna pralka „Frania - nie tylko do prania”. Dlaczego nie do prania? Bo często wykorzystywana do robienia zacieru na bimber lub kopiowania gazet solidarnościowych, przy pomocy wyżymaczki.Przeszliśmy przez korytarz, mijając wiszące futra - oczywiście z nutrii i lisa.Spójrz ZOMO w oczy Kolejne pomieszczenie było imitacją baru mlecznego/sklepu mięsnego, ze „strzegącym” go manekinem w stroju milicjanta. Tuż obok sklepowa lada, pusta tak samo jak i haki na ścianie. Brakowało towaru, ale nawet gdyby był – podawałby go sprzedawca!
Reklama
Zaschło w gardle? Może łyka z Saturatora, ze szklanką na łańcuchu…
Ku chwale partiiOstatnim przystankiem było partyjne biuro z gazetą „Trybuna Ludu”, leżącą na biurku. Wokół na ścianach wisiały plakaty propagandy i zdjęcia dygnitarzy (w tym portret Gomułki z jego osobistego gabinetu). Z kredensu zerkało na mnie popiersie Lenina. To pomieszczenie nie podobało mi się wcale, zamiast tego wzbudziło mój lęk…Powrót do przyszłościJeszcze chwilę później rozmawiałem z Rafałem o pomyśle stworzenia muzeum PRL-u. Ciekawiło mnie, czy nie boi się kontrowersji jakie wywołać może taka „gloryfikacja" epoki? Dopiero później zrozumiałem sens ekspozycji, której celem nigdy nie było upiększanie lub promocja danego okresu historii, a jedynie rzetelne ukazanie jego obrazu.Zaczęliśmy w końcu od typowego mieszkania, podobnego do tych w których kiedyś żyliśmy. Potem był sklep i bar mleczny z przypomnieniem absurdów i trudów życia codziennego. Skończyliśmy zaś na partyjnym biurze, gdzie prowadzono politykę, która często niszczyła ludzkie życia.Więcej informacji na temat muzeum znajdziecie TUTAJZdjęcia wykonane przez Fisty PhotographyZAMIERZCHŁE CHOROBYREJKJAWIK TO RAJKOTY METALU