FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Rozmawialiśmy z widzami spektaklu z udziałem aktorów porno – oraz tymi, którzy protestowali przed teatrem

„Do teatru się chodzi miło i kulturalnie spędzić czas, a nie erotycznie!" – mówi uczestnik pikiety

Wszystkie zdjęcia: autor tekstu.

Członkowie Krucjaty Różańcowej razem z wrocławskimi narodowcami nie chcieli dopuścić do premiery spektaklu Śmierć i dziewczyna w Teatrze Polskim. Kilkanaście osób stanęło tuż przed drzwiami wejściowymi tak by uniemożliwić wejście widowni na salę. Interweniowała policja, 12 osób zostało zatrzymanych. Tuż obok, po drugiej stronie ulicy pozostała część protestujących modliła się przez kilkadziesiąt minut.

Reklama

Takie emocje wzbudziła sztuka wg monologów dramatycznych austriackiej noblistki i feministki Elfride Jelinek. Marzeniem reżyserki było przygotowanie interpretacji innej książki Jelinek, Pianistki, jednak zamiast tego na deski trafiły trzy z pięciu tekstów zbioru Dramaty księżniczek. Śmierć i dziewczyna. W onirycznej, bajkowej scenografii chciała przestawić relacje uczennica-mistrz.
– Bardziej zależało mi na tym, że każdy może stać się ofiarą i każdy może stać się katem, niż na ukazaniu kobiety jako ofiary systemu – mówiła w rozmowie z Radiem Wrocław reżyserka Ewelina Marciniak.

Zapalnikiem protestów była informacja prasowa, że spektakl przeznaczono dla osób dorosłych, z powodu zatrudnienia aktorów z branży pornograficznej, do odegrania sceny stosunku seksualnego.

Rozmowy poniżej zostały przeprowadzone przed premierą, w momencie w którym nikt sztuki jeszcze nie widział.

Pani Zofia (po lewej).

VICE: Dlaczego Pani protestuje?
Pani Zofia: To jest sztuka demoralizująca młodzież, a nawet i starszych. Mają swoje mieszkania, mogą robić te rzeczy sami, a nie patrzeć na artystów naszego teatru. Artyści naszego teatru podobno nie zgodzili się występować. Trzeba było sprowadzić z Czech.

Ta scena będzie miała tylko minutę.
Minuta wystarczy, żeby zepsuć młodzież i dzieci

A gdzie wolność wyrazu artystycznego?
Jest wystarczająco dużo klasycznego repertuaru i można mieć inny repertuar, a nie bluźnierczy. Niech pan idzie do szkoły i zobaczy co tam się dzieje.

Reklama

To przez takie sztuki?
Nie, przez Internet i telewizję!

To panie przyszły tutaj dla dobra widzów, żeby ich uchronić?
Tak! Uważam, że robię dobrą robotę! Modlitwa czyni cuda!

Widz spektaklu: Mniej niż zero!
Uczestnik blokady: Ja panu nie mówię kim pan jest! Ja do pana z sercem!
WS: Ty z sercem?Człowieku o czym ty mówisz?
UB: Mówię o tym, że pan ogranicza moja wolność!
WS: A mnie się nie podoba że pan ogranicza moją!

Ma miejscu pojawił się Piotr Rybak, znany w ostatnich dniach ze spalenia kukły przypominającej Żyda na Wrocławskim Rynku. Jego zdaniem, była to kukła hipisa ubranego na czarno.

– Przyszedłem wesprzeć swoich rodaków, którzy są przeciwko scenom erotycznym w Teatrze Ziemi Polskiej, w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Sztuka się może odbyć w sposób normalny, można było ten kawałek wyciąć. A tutaj się prowokacyjnie to robi! Do teatru się chodzi miło i kulturalnie spędzić czas, a nie erotycznie.

Julia Makowska i Jarosław Jowalczyk( (w krawacie).

Julia Makowska: To skandal. Ogólnie jestem przeciwniczką pornografii. Jest to narzędzie siania spustoszenia w sercach. Coś nagannego. To element rewolucji seksualnej i obyczajowej, która jest forsowana, która ma zmienić podejście człowieka do seksualności i moralności w ogóle.

VICE: Ten akt ma trwać tylko minutę
To nie zmienia mojego stanowiska. Warto dodać, że dzisiaj jest święto ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, to ma dodatkowy symboliczny wymiar - wchodzenia w Polskość, w polską tradycję i kulturę.

Reklama

Jarosław Jowalczyk: Nie podoba mi się trend zamazywania granicy między pornografia a sztuką. To jest szerszy trend.

VICE: W sztuce golizna nigdy nie była niczym szczególnym
No i zauważmy, że starożytnych narodów już nie ma.

Jakie zagrożenia w pana ocenie wypływają z tego spektaklu?
To może ułatwić niektórym ludziom podjęcie bardzo złych decyzji, bo pornografia to jest biznes który krzywdzi nie tylko odbiorców, ale i tych którzy ją wykonują.

Ale robią to z własnej woli.
To są często młodzi ludzie, którzy niewiele wiedzą o świecie, z problemami psychicznymi.

Mówił pan o podejmowaniu pod wpływem pornografii złych decyzji, jakie to decyzje?
Np. zagranie w takim filmie. Jakiś czas temu była historia dziewczyny, która zagrała w jednym czy dwóch filmach i popełniła samobójstwo. Dość szybko się zreflektowała nad tym co zrobiła. Jak ktoś siedzi w tym przez ileś lat to nie może potem założyć normalnej rodziny, popadają w narkomanie, alkoholizm.

De facto w trosce o tych aktorów protestujecie?
W trosce o całe społeczeństwo.

Na jakiej sztuce takiej dobrej, która nie krzywdzi nikogo, takiej którą mógłby pan polecić, był Pan ostatnio?
Nie byłem na żadnej ostatnio.

Protestujących do walki zagrzewał odczytany list dyrektora Departamentu Finansowego Ministerstwa Kultury, Wojciecha Kwiatkowskiego. Grupa, która zabarykadowała wejście do teatru krzyczała, że wykonuje jedynie polecenie ministra kultury.

„Sądząc z opisów i tego co mówi sama pani reżyser, mamy tu do czynienia, z pornografią, w rozumieniu pełnym i dosłownym. Działalność placówek kultury, w szczególności tych finansowanych ze środków publicznych, nie może przekraczać norm powszechnie obowiązujących".

Reklama

Krzysztof Mieszkowski – dyrektor Teatru Polskiego.

Poniższe rozmowy odbyły się po spektaklu.

VICE: Minister kultury prof. Gliński zaapelował do marszałka województwa dolnośląskiego, który współfinansuje działalność Teatru Polskiego – oraz osobiście do pana – o wstrzymanie premiery w takim kształcie.
Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego: Jeżeli minister kultury proponuje zdjęcie z afisza przedstawienia którego nie widział, próbuje dokonać cenzury prewencyjnej – to jest to kompromitujące nie tylko dla niego, ale też dla nas, Polaków. Europa się o tym dowiedziała, to jest beznadziejne. W Teatrze Polskich reprezentujemy bardzo wysoki poziom artystyczny. Jesteśmy najlepszym ambasadorem Polski na świecie, pan premier tego nie rozumie. Pan premier takim ambasadorem nie jest. On nas kompromituje.

Jak Pan ocenia premierę, jak wyszło?
Zapraszam młodych artystów z jednej strony, doświadczonych z drugiej. Rozmawiamy z publicznością na różnych poziomach. Szukamy takich form i środków wyrazów, które będą ją satysfakcjonowały, ale będą tez przeciwko niej. To jest pewien rodzaj odpowiedzialności.

Czy bierzecie odpowiedzialność, też za to co się działo przed premierą, przed drzwiami?
To jest okropne, przykre, smutne, kompromitujące, nie chce używać zbyt krytycznych słów, ale proszę mi wierzyć że praca naszych artystów jest ulokowana na bardzo czułych instrumentach, na wrażliwości, na emocjach. To jest akt twórczy. Politycy tego aktu nie rozumieją.

Reklama

Janek i Karolina z przyjechali na „Śmierć i dziewczynę" do Wrocławia z Jeleniej góry.

VICE: Jak wam się podobało?
Janek i Karolina: Sztuka niesamowita, przepiękna wizualnie, przeżywasz świetny dobór kolorów. Pomijając oczywiście tekst, bo to się może podobać albo nie. Sama historia opowiadała o kobietach, które pragną osiągnąć sukces. W tym wypadku pokazany jako sukces muzyczny. To co muszą robić, żeby dość do czegoś w życiu.

Coś was zgorszyło?
Wydaje mi się, że cała ta sprawa była zdecydowanie zbyt rozdmuchana. Nic takiego co mogło być jakoś szczególnie obrazoburcze nie było.

A seks?
Sceny seksu jedni mówią że była inni, że nie. Ja nie widziałem tam penetracji jako takiej. Pierwsza scena była przy stroboskopach, kolorowych światłach i głośnej muzyce. Pojawiła się para, która wyglądała jakby uprawiała rzeczywiście seks. Jak było naprawdę, nie wiem. Może to było, po prostu bardzo dobrze zagrane. Światło migało, niewiele było widać. W połowie spektaklu wyszła naga para na scenę i w rogu przez minutę udawała, że uprawiała seks. Też samej penetracji nie było widać.