Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
"Musiałem wyjaśniać zatrzymanym, że nie mam bezpośredniego kontaktu z prezydentem"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Ale nawet po tym, co go spotkało, były kapelan, odchodził z wojska ze smutkiem. „Po tym jak moja sprawa się skończyła, czułem że opuszczam Guantanamo, kiedy było tam wiele do zrobienia w sensie zaprzestania tortur i łamania praw człowieka" mówi. Jego akta zostały oczyszczone i mógłby zostać w wojsku, ale odszedł, częściowo po to, aby opowiedzieć, co zaszło.„Niewiele osób w Guantanamo otwarcie i publicznie mówiło o tym, co się tam dzieje. Armia zastraszała lub traktowała wszystko, co się tam dzieje, jako tajne, co po prostu nie było prawdą". Przez lata każdy krok Yee był śledzony a swoboda poruszania ograniczana i mówi on, że do tego roku czymś oczywistym było zatrzymywanie go po tym, jak wracał do Stanów z zagranicy.Odkąd Guantanamo i więzienie stały się dla byłego kapelana przeszłością, "próbuje on wydobyć się ze stresu pourazowego. Był przetrzymywany w karcerze i doznał tej samej deprywacji sensorycznej oraz ubezwłasnowolnienia, które widział w Zatoce Guantanamo. W czasie wyborów prezydenckich w 2008 był narodowym delegatem na rzecz Baracka Obamy, deklarując swoje poparcie dla niego "ponieważ zadeklarował on zamknięcie Guantanamo i jest prawnikiem konstytucjonalistą". Ale Obama, oczywiście, nie zrealizował swojej deklaracji. Być może było to wynikiem wielu czynników, ale "wina cały czas spoczywa na Obamie. Jeden głównodowodzący otworzył Guantanamo za sprawą jednego podpisu, inny może je tak samo zamknąć".Dzisiaj, podobnie jak George W. Bush, człowiek odpowiedzialny za Zatokę Guantanamo, James Yee zwrócił się ku sztuce. Współpracuje z Combat Paper, lokalnym projektem, w ramach którego weterani uczą się odzyskiwać papier ze swoich starych mundurów a następnie tworzyć sztukę z jego użyciem. Dla Yee i pozostałych weteranów taka forma terapii jest bardzo potrzebna."Niewiele osób w Guantanamo otwarcie i publicznie mówiło o tym, co się tam dzieje".