FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Syndrom zniszczenia wakacyjnego — poradnik przetrwania

Wiosna już jest, ale jeszcze nieśmiała. Pojawiają się pierwsze plany na wakacyjne zniszczenie, seks bez zobowiązań i wódę na krechę - oto 6 wskazówek, jak prawidłowo spełnić te marzenia

Źródło: Flickr/TheArches

Zimą wszystko jest na „pierdol się": imprezy są chujowe, a nocne powroty do domu jeszcze gorsze. Za dnia ratujemy się ciepłą kawą, wódką i rosołem. Automatycznie zakładamy czarne lub szare ciuchy, by jeszcze bardziej wtopić się w krajobraz. Na szczęście to już za nami, teoretycznie. Wiosnę już mamy, tyle że jeszcze taką nieśmiałą. Dlatego dosyć opornie wybudzamy się z zimowego letargu i lecząc depresję, zaczynamy snuć plany o zbliżającym się wakacyjnym zniszczeniu totalnym. Natomiast im jesteśmy starsi, wakacje rosną z nami i nabierają rozmachu: romanse to już nie tylko lecenie w ślinę w nadmorskim klubie, to już pokój na noc w niedrogim pensjonacie i szukanie apteki z pigułką „dzień po".

Reklama

Tylko co zrobić, żeby wytrwać do tego błogiego, beztroskiego, gorącego okresu i nie zwariować? Sposobów jest kilka:

1. Dieta cud: melanż

Jak zwykle po zimowych ucztach w samotności, wszelkich świętach płynących majonezem, kiełbasami i sernikami, jedyne, o czym myślimy to, jak wcisnąć się w najbardziej seksowne szorty. Chodakowska, Mel B i diety kopenhaskie to opcje dla najbardziej zdeterminowanych. Jeśli jesteś z typu tych, którzy chcieliby codziennie zjadać tv pakę i do tego w gratisie mieć nogi, jak z wybiegu, to mam dla ciebie rozwiązanie idealne: melanż. „Dużo wina się piło i mało się spało" jak w piosence pewnej pani. To niezawodna recepta na ładne nogi i płaski brzuch. Bo czy jest jakiś lepszy fitness od nocnych szaleństw na parkiecie, kilometrów w niewygodnych butach, frytek o 4 nad ranem i całego dnia w łóżku? To nie dieta, to styl życia, który gwarantuje ci ubytek przynajmniej 6 kg w miesiąc. To całkiem sporo. Jedyny minus, to, że możesz umrzeć, zanim przyjdą wakacje.

2. Dead Love Story

Wiadomo, że prawie zawsze za wakacjami stoi partner. Najczęściej seksualny, przygoda jednej nocy, kolega z namiotu, surfer z wybrzeża, przystojny Latynos z wycieczki last minute, czy Niemiec z bułgarskiego klubu. Takie przelotne, wakacyjne romanse najczęściej kończą się tak szybko, jak zaczynają, a nieraz mogą też być końcem stałych, długoterminowych relacji z partnerami, którzy zostali w domu: „No, bo takie wybryki robią z ciebie szmatę i w ogóle już dawno miałem ci to powiedzieć, ale czekałem te 4 jebane lata, żeby to zakończyć". Dlatego, jeżeli jesteś w związku i od jakiegoś czasu średnio się między wami układa, zakończ to — jak najprędzej. Zrób to, bo i tak wiesz, że pewnie poruchasz kogoś w amoku rajskich wysp i ruskiego szampana.

3. Hajs niech się zgadza

Hajs musi się zgadzać, nie tylko w wakacje. Wtedy jednak jest nam potrzebny już w ilościach, prawie że nieskończonych. Najlepiej byłoby mieć taczkę z monetami. Mam dla ciebie dwie opcje — zależne od tego, jakim jesteś człowiekiem. Możesz skumulować wszystkie okazje — urodziny, imieniny, pierwsza rocznica zachorowania na raka — i pojechać w odwiedziny do wszystkich swoich krewnych, którzy byli na tyle głupi, by podzielić się swoim adresem. Jeśli to nie jest dla ciebie, bo wolisz sam zarobić hajs, po czym samemu go przejebać… to znajdź sobie, kurwa, pracę. Najlepiej jako barman albo tester leków. Połącz przyjemne z pożytecznym i kasa jakoś wpadnie.

4. Nauka to potęgi klucz

Tak. Dobrze przeczytałeś — wiedza, człowiecze! Przedmioty ścisłe, na które kładłeś kiedyś lachę, mogą ci się teraz przydać. Nawet jeżeli, tak jak mnie, zwisają ci warunki mieszkalne, żarcie i zabiegi upiększające — trzeba jakoś ten budżet sobie rozłożyć. Ustalasz więc priorytety:

Jedyne czego potrzebujesz to hektolitry alkoholu, gofry i śmieszne okulary. Dlatego radzę wykorzystać wiedzę z podstawówki i zrobić sobie pewien plan: znajdź najtańsze noclegi i poruszaj się stopem, nie przyznawaj się ludziom, że jesteś pod wpływem — mów, że to choroba lokomocyjna. Jeśli byłaś/byłeś harcerzem, winszuję — umiesz przetrwać w najciemniejszych lasach, jaskiniach i może potrafisz oddychać pod wodą (potrafisz?). Wiązanie sznurów, krzesanie ognia, zupa z pokrzyw, chatki z patyków, kotlet z gówna i zajebista orientacja w terenie mogą okazać się przydatnymi podczas wakacji pełnych wrażeń z minimalnym budżetem w kielni.

Reklama

5. Blue Suede Shoes

Gubimy wiele rzeczy: telefony, godność i całą garderobę. Zdarza się i nie trzeba się tego wstydzić. Perspektywa przemierzania kilometrów boso, podczas pijanych powrotów brzegiem Bałtyku, potrafi zepsuć humor. Wiem to, dlatego mam w zwyczaju, tuż przed tego typu wypadami kupować sobie buty. Zwykle wybieram brzydkie tenisówki, które zostawię w opłakanym stanie na miejscu mojej letniej rozpusty. Kup sobie takie, których nie żal ci będzie zgubić, zepsuć, a żaden z twoich znajomych-kleptomanów nawet na nie nie spojrzy. Polecam!

6. Trochę dziecinnej rozrywki

Plaża, zimny browar, grillowana kukurydza i wkurwiające parawany. Setki rozwiązanych krzyżówek, jeszcze więcej przegranych partii w szachy + wszystkie gry karciane. Można wprowadzić nieco rozrywki do naszego, jakże napiętego grafiku plażowicza. Proponuję kupić frisbee, dmuchany materac, piłkę, latawiec albo więcej wódki. Wydatek 5 złotych (piersióweczka mada faka) i masz zabawę, która zabije gorącą nudę.

Sposoby na przetrwanie totalnego rozjebania fizycznego i psychicznego zostały sprawdzone i przetestowane przeze mnie wielokrotnie, wielu ocaliły życie i nie stworzyły żadnego. Także moi mili, bawmy się, pijmy alkohol i bądźmy jak dobrzy skauci!