FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

W Korei Południowej nie jada się śniadań

Skoro w XXI wieku ludzie potrafią utrzymywać się ze sprzedawania kiszonej kapusty i zupy z krwi byka, postanowiłem dowiedzieć się więcej o tradycyjnych koreańskich śniadaniach

Śniadanie w Korei Południowej. Zdjęcia udostępnił autor

W Anglii panuje zwyczaj celebrowania śniadań. Nie chodzi tu tylko o napełnienie żołądka, ale o głęboko zakorzeniony w kulturze rytuał. Weźmy na przykład tradycyjne angielskie śniadanie, czyli full English breakfast. Stoliki Brytyjczyków od wieków uginają się pod ciężarem gór bekonu, kiełbasek i wędzonej ryby.

Te obserwacje zainspirowały mnie do śledzenia popularnego bloga kulinarnego „The London Review of Breakfasts” (Przegląd londyńskich śniadań). Zacząłem peklować podroby, wtłaczałem kiełbasę w jelita, robiłem walijskie placuszki z wodorostów i kaszankę ze świńskiej krwi. Wszystko to, by odkryć, co czyni śniadanie tak ważnym rytuałem w życiu Brytyjczyka. Podróżując, jeszcze bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że Brytyjczyków opanowała obsesja na punkcie śniadań, której śladu nie widać nigdzie indziej. Brytyjski turysta bardzo się zdziwi, gdy w hotelowej restauracji zamiast śniadania czekać na niego będzie kawa i papieros albo, o zgrozo!, czerstwe pieczywo czy odgrzewane produkty z suszu jajecznego. Na północy Albanii królują kawa i papierosy Jima Jarmuscha, a w Gwinei Równikowej – letnie kotleciki rybne. Te miejsca nie umywają się jednak do Korei Południowej, w której idea śniadań po prostu nie istnieje.

Reklama

Zeszłej wiosny po raz pierwszy odbyłem 12-godzinną podróż z Londynu do Korei Południowej, by poznać swoją przyszłą teściową. Zaczęło się od kilku kulturowych nieporozumień, speszonych uśmieszków i koreańskiej uczty składającej się z gorącej miski ryżu, doenjang jjigae (zupa ze sfermentowanej soi), godeungeo gui (grillowana makrela), kimchi i ogromnej ilości namul (koreańskie sałatki). Szybko odkryłem, że kuchnia koreańska zapewnia bardzo intrygujące doznania smakowe. Słynne kimchi to ostra kiszona kapusta, którą Koreańczycy jedzą do każdego posiłku. Ma tak intensywny zapach, że niektórzy trzymają ją w osobnej lodówce. Zapach gotujących się kiszonych warzyw uderza z taką siłą, że o mało się nie przewróciłem. Nie spodziewajcie się delikatnego bukietu aromatów.

Miska kimchi

Następnego ranka obudziłem się zmęczony po długiej podróży. Usłyszałem pukanie, które ponaglało mnie do zejścia na śniadanie. Tak przynajmniej myślałem. W jadalni przeżyłem jednak déjà vu. Stół zastawiono tymi samymi daniami, które jedliśmy na kolację. Pierwszy kęs kimchi na śniadanie był szokiem dla mojego organizmu. Później ryż, zupa, kiszone warzywa, gorąca miska makaronu guksu i zupa z kiełków. Podczas śniadania na koreańskim stole mogło się znaleźć wszystko i nie musiało się ono różnić od kolacji.

Poczytałem trochę na temat zwyczajów żywieniowych w Korei. Tradycja jedzenia dużego posiłku na śniadanie rozpoczęła się już w XIV wieku. Para królewska z

Reklama

dynastii Joseon zaczęła wtedy jadać dwa identyczne posiłki, nazywane sura, o dziesiątej rano i piątej po południu. Dworzanom królewskim podawano na śniadanie zupę z warzyw i krwi byka, czyli haejangguk. Dziś Koreańczycy leczą nią kaca. Zacząłem się zastanawiać, czy odchodzenie od śniadań jest zjawiskiem globalnym. Może wraz z bardziej sprawiedliwym podziałem dóbr materialnych w społeczeństwie klasa średnia przejmuje zwyczaj jedzenia ekstrawaganckich posiłków na śniadanie. Angielskie jajka z bekonem były tradycyjnym śniadaniem podawanym w wiktoriańskich dworach wiejskich. Być może zwyczaje żywieniowe dworzan za panowania dynastii Joseon również wpłynęły na dzisiejsze nawyki Koreańczyków.  Kobiety przygotowujące kimbap

Skoro w XXI wieku ludzie są w stanie utrzymać się ze sprzedawania kiszonej kapusty i zupy z krwi byka o wczesnych godzinach porannych, postanowiłem dowiedzieć się więcej o tradycyjnych koreańskich śniadaniach. Udałem się do małej, obskurnej restauracji sprzedającej śniadania… przez całą dobę. Siedzieli w niej zarówno biznesmeni, jak i rozwrzeszczane dzieciaki w wieku szkolnym. Podawano tam kimbap, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza wodorosty i ryż. Przypomina sushi, ale nie ma w nim surowej ryby. Kimbap zazwyczaj składa się z szynki, jajka, kiszonej rzodkiewki, gotowanego szpinaku i niewielkiej ilości przetworzonej ryby. Składniki zawija się z gotowanym ryżem w wodorosty i smaruje olejem sezamowym. Kimbap podaje się z kimchi i plasterkami kiszonej żółtej rzodkiewki. Restauracje serwujące kimbap są otwarte całą dobę, więc można w nich zjeść owe śniadanie. Do wyboru są też pikantne zupy z kimchi i miękkiego tofu, sundubu jjigae, doenjang (koreańskie miso), a także tteokguk, czyli zupa z koreańskimi ciasteczkami ryżowymi.

Reklama

Hadongkwan to dwupiętrowa restauracja o drewnianej fasadzie, znajdująca się w dzielnicy handlowej Myeong-dong. Od 70 lat serwuje tylko jedno danie – gulasz wołowy, nazywany gomtang. Nawet z samego rana kolejka sięga drzwi. Kucharz gotuje ogon wołowy, z którego powstaje przejrzysty gulasz. Zalewa się nim gotowany ryż, na wierzch układa kawałki mięsa i flaki i podaje w miedzianych miskach. Do smaku dodaje się sporą ilość posiekanej dymki i soli. Dodatkowo serwuje się kkakdugi kimchi (z posiekanej rzodkiewki). Gomtang przypomina wietnamskie pho, ale zioła i tłuszcz wołowy sprawiają, że smak jest intensywniejszy i dłużej się utrzymuje. Jedzenie czeka na głodnych  

Każdego ranka restauracje znajdujące się na starym bazarze koreańskiego miasta pękają w szwach. Naliczyłem ponad sto budek z jedzeniem, ułożonych jak szprychy w kole rowerowym według podawanego jedzenia. Na przykład w jednej alejce sprzedawano bindaetteok, czyli grube na centymetr naleśniki z ucieranej kamieniem złotej fasoli. Były chrupiące, smakowały czosnkiem i podawano je z ostrym sosem. W innej każda z budek serwowała sundae, czyli kaszankę nadziewaną makaronem, a jako dodatek tteokbokki zrobione z sosu chilli i ciasteczek ryżowych. Bazar jest pełen stosów świńskich racic, uszu, wątróbek i płuc. Talerze kimbap i misy parującego guksu (ręcznie robiony makaron podawany w zupie rybnej z pierożkami nadziewanymi kimchi) czekają na głodnych klientów.

Zdałem sobie sprawę, że niezależnie od tego, czy jem gulasz wołowy, ciasteczka ryżowe, kaszankę, czy zupę, jeśli jem rano, mogę to nazwać śniadaniem. Ostatniego dnia mojej wizyty natknąłem się na restaurację serwującą odpowiednik brytyjskiego śniadania. Tost-u to koreańska wersja tostów z jajkiem. Kucharz smaży jajecznicę z kawałkami marchewki na gorącym blacie, nakłada ją na smażony chleb i doprawia brązowym cukrem i keczupem. Co prawda tost-u przypominało mi tradycyjne śniadanie, ale nie umywało się do tych wspaniałych, intensywnych w smaku koreańskich dań, które jadłem przez cały tydzień. W Korei Południowej śniadanie to raczej pora dnia niż konkretny posiłek.

GANGI DISNEYLANDU 

ZIELONA GÓRA TO RAJ

WALENIE KONIA TO NAJGORSZA CZĘŚĆ MOJEJ PRACY