W wiosce cudów - wspólnota dla przestępców seksualnych na Florydzie

FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

W wiosce cudów - wspólnota dla przestępców seksualnych na Florydzie

Przestępcy seksualni, nie zawsze są potworami

Wszystkie fotografie zostały zrobione przez Sofię Valiente

W styczniu 2013 roku fotograf Sofia Valiente odwiedziła Miracle Village, izolowaną społeczność, która jest domem dla skazanych za przestępstwa seksualne na Florydzie.

Dla osób mieszkających w Miracle Village powrót do życia w społeczeństwie jest ekstremalnie trudny. Są publicznie piętnowani za swoje błędy, pozbawieni emocjonalnej akceptacji i żyją w wynajmowanych klitkach. Dla wielu z nich tak będzie wyglądać reszta życia, życia w stanie ciągłej kary.

Reklama

Gdy tylko ktoś jest skazany za przestępstwo seksualne, zostaje zarejestrowany i oznaczony. Nie spodziewamy się ich rehabilitacji, nie chcemy jej. Po prostu chcemy żeby odeszli, tak daleko jak to tylko możliwe.

Valiente zaczęła regularnie odwiedzać osadę, a ostatecznie spędziła w niej pięć tygodni swojego życia. W grudniu ponownie tam wróciła, aby udokumentować jej mieszkańców. Odnalazła w niej spokojną społeczność, w której występują silne więzi ukute przez izolację od reszty świata. Valiente zdobyła zaufanie osadników, a poprzez swoje fotografie pokazuje jak żyje grupa ludzi poddanych największemu ostracyzmowi zachodniego społeczeństwa.

VICE: Czy możesz podać mi jakiś instruktaż swojego podejścia? Jakie były Twoje uprzedzenia?
Sofia Valiente: To był delikatny proces. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać i zakładałam najgorsze. Za każdym razem, gdy w wiadomościach wspomina się o przestępcy seksualnym, pojawia się strach. Jednak po przeprowadzeniu paru rozmów z mieszkańcami osady, zrozumiałam że nie są potworami. Są jednak inni od Ciebie i ode mnie, co dało mi impuls do pracy.

Wiedziałam, że były tam osoby, których czyny były poważne, zawsze zachowywałam otwarty umysł przy spotkaniach. Wkrótce okazało się, że byli bardziej przestraszeni przebywania ze mną w pojedynkę, niż ja z nimi.

Jak uzyskałaś dostęp do Miracle Village?
Mój przyjaciel pracujący w gazecie w mieście, w którym znajduje się osada powiedział mi o niej. Ogarnęła mnie ciekawość, aż pewnego dnia postanowiłam tam po prostu pojechać. Przyjechałam tam z myślą zrobienia projektu i pytałam każdego mieszkańca z osobna o zgodę. Prawie zawsze się zgadzali.

Reklama

Jaki był charakter ich zbrodni?
Bardzo się różnił. Byli tam młodzi chłopcy, którzy zostali skazani za bycie w związkach z nastolatkami - jeden z nich miał 18 lat, a jego dziewczyna 16. Z drugiej strony były tam osoby skazane za posiadanie dziecięcej pornografii, co jest niezgodne z prawem niezależnie od tego jak plik znalazł się na komputerze danej osoby. Było trochę mężczyzn, którzy fizycznie molestowali małoletnich, chociaż nikt w wiosce nie był „rozpoznany" jako typowy pedofil. Nie akceptuje się tam gwałcicieli, pedofilów lub osób które popełniły przestępstwa z użyciem przemocy.

Jaki przypadek był najdziwniejszy?
Najbardziej absurdalnym przypadkiem był człowiek, który oddawał mocz w miejscu publicznym, co zauważyło jakieś dziecko, a jego matka wezwała policję.

Jak sobie daje z tym radę?
Kiedy z nim rozmawiałam, zapytałam: „nie jesteś zły?". Jest pewny siebie i nie obchodzi go to, co myślą o nim ludzie. Płynie z prądem tego, co go spotkało. Jest bardzo zaangażowany w kościół Metodystów w mieście Pahokee - jest tam szefem. Uczęszcza na wszystkie spotkania biblijne i w zasadzie to on założył to miejsce. Doświadczenie skazania go pozwoliło mu znaleźć nowy cel w życiu.

Było parę przypadków, które nie miały żadnego sensu. Historia jedynej kobiety w wiosce, Rose, naprawdę mnie poruszyła. Pochodziła z patologicznego środowiska i była bardzo biedna. Mieszkała w przyczepach i pracowała w Taco Bell. Jej mąż ją bił, gwałcił, a rozmowy na ten temat były dla niej bardzo trudne. Próbowała od niego odejść, a on jej powiedział, że nie da odebrać sobie dzieci. Oskarżył ją, a w okolicznościach w tamtym czasie nie wymagało się dowodów.

Reklama

Boże…
Od tego czasu nie widziała swoich dzieci. Ledwo potrafi pisać i po prostu nie była w stanie obronić się przed zarzutami. To naprawdę smutne i często o tym myślę. To najgorsza rzecz jaka mogła przytrafić się kobiecie - odebranie jej dzieci.

To tragiczna historia.
Oto wpis z pamiętnika, gdzie pisałam o Rose, podczas mojego pobytu w wiosce:

Zobaczyłam Rose, podeszłam do niej żeby poprosić ją o napisanie czegoś. Ona zawsze mnie unika, nienawidzi kiedy robię jej zdjęcia. Chciałam, żeby napisała swoimi słowami co się stało, dlaczego tu jest. Chcę jej bronić, wierzę w nią.

Odtrącała mnie i straciłam cierpliwość. Powiedziałam jej: „jestem tym zmęczona, nie jestem jak inni którzy tu przychodzą. Jest rzecz o której musisz wiedzieć, nigdy bym cię nie skrzywdziła".

Odpowiedziała „kochanie…tu nie chodzi o ciebie. Nie chcę mówić o tych rzeczach…zablokowałam je w sobie bo nie daję sobie z nimi rady…mój wujek, mój brat, mój mąż…wszyscy mnie gwałcili…nienawidzę o tym rozmawiać i nie będę. Mimo tego, że cię kocham".

Poczułam się głupia, samolubna…dlaczego o tym nie pomyślałam…są pewne rzeczy, których nie rozumiem.

Czy osada jest tak spokojna na jaką wygląda?
Absolutnie. Wszyscy we wsi oznaczeni są wspólnym stygmatem. Nie ma tu hierarchii jak w normalnym społeczeństwie. Człowiek się zmienia, gdy jego ego jest mu odebrane.

Bez realnych szans na powrót do społeczeństwa, z pozbawionym ego i bez celu w życiu, jak egzystują ci ludzie? Czy postrzegają siebie jedynie przez pryzmat swoich błędów?
Nie mają możliwości posiadania ego. W naszym społeczeństwie jesteśmy definiowani przez miejsce pracy, przez to gdzie żyjemy i jak wyglądamy. W wiosce nie ma tych wyznaczników. Nie ma udawania, nawet jeżeli niektórzy by tego chcieli. Jest to więc spokojne środowisko, w którym każdy akceptuje każdego, bez wyroków które wydała na nich reszta świata. Osada jest wielkim systemem wsparcia, wszyscy tam na sobie polegają.

Reklama

Sądzisz, że chcieliby ponownie zintegrować się z resztą społeczeństwa?
Uważam, że zapoznanie się z ich historiami byłoby dla nich olbrzymią pomocą. Naprawdę szanowali fakt, że byłam między nimi i wysłuchałam ich opowieści. Niewiele osób potrafi do nich podejść otwarcie.

Jak spędzają swoje dni?
Każdy spędza dzień inaczej. Niektórym udało się zdobyć pracę, wielu młodych chłopaków wykonuje naprawy przy lokalnych nieruchomościach. Ale w końcu chcieliby ruszyć z miejsca. Dużo osób czeka na okres zawieszenie kary, gdy będą związani mniejszą ilością ograniczeń.

Istnieje prawdopodobieństwo, że to kiedyś nastąpi?
Jest to trudne, ponieważ osoby znajdujące się w wiosce zaczynają rozumieć, że nie dotyczą ich wyłącznie ograniczenia fizyczne. Jeden mężczyzna, opisany w mojej książce, często odwiedzał pewien bar, aby spróbować kogoś poznać. Któraś z kelnerek zgodziła się na randkę. Opowiedział jej o swoim wyroku, a ona rzuciła pracę i zmieniła numer telefonu.

Nikt nie chce podjąć ryzyka.
Myślę, że potrafię zrozumieć taką reakcję. Jak tylko usłyszysz słowa „skazany przestępca seksualny" myślisz o najgorszym.

Uważasz, że społeczne nastawienie względem przestępców seksualnych kiedykolwiek się zmieni?
Tak, musi się zmienić. Szczególnie w wypadku młodych chłopaków, którzy popełnili błąd podczas pobierania plików z internetu. Ten stygmat to dla nich wyrok dożywocia. Nie powinni cierpieć przez całe życie, szczególnie jeżeli odbyli już karę.