FYI.

This story is over 5 years old.

18+

Czemu uwielbiam patrzeć jak rucha Ron Jeremy

Jest nudziarzem, któremu jest absolutnie wszystko jedno. Sprzedaje swój wizerunek wszędzie , ponieważ nie ma żadnych priorytetów, może oprócz siedzenia bezczynnie i pieprzenia lasek.

Patrzenie na Rona Jeremiego odbywającego stosunek to jak patrzenie na Grizzly rozszarpującego flaminga, albo sierotę usiłującą dostać się do automatu z napojami. To ucieleśnienie najbardziej groteskowego mężczyzny, wpychającego palce i genitalia w każdy możliwy otwór. Najchętniej obie te rzeczy jednocześnie, bez żadnego sensu, schematu czy planu- po prostu bombarduje ludzkie ciało swoimi seksualnymi impulsami. Coś jak szympans próbujący otworzyć paczkę z X-Boxem.

Reklama

Nie da się masturbować patrząc jak Ron Jeremy uprawia seks, ponieważ to byłoby jak używanie wulkanu zamiast grilla- prawdopodobnie lepsze dla zdrowia byłoby odpuszczenie sobie i obserwowanie jak bezcześci niewinność. Za Candy Strippers 2, film z 1985 roku o szpitalu i lekarzach udających, że patrzą na kawałki papieru został uhonorowany nagrodą AVN za rolę drugoplanową. W jednej z pierwszych scen siedzi przy biurku w swoim biurze, podczas gdy jedna z pielęgniarek masuje mu ramiona. Zaczynają się całować, a on nagle odskakuje od niej, jakby zniesmaczony tym, że nie może jednym wdechem pochłonąć innej istoty ludzkiej. Jego oddech brzmi jak osiemnastokołowa ciężarówka rozpędzająca się na pełnych obrotach.

Kobiety zawsze były na pierwszym planie w pornosach, z ich przesadnymi wrzaskami i powykrzywianymi twarzami, ponieważ ta męska część widowni, która zna temat tylko z porno, wewnętrznie narcystyczna a jednocześnie niepewna i nadopiekuńcza dla swojego delikatnego ego- potrzebuje kobiet które „uwielbiają tego kutasa”. Jednak w scenach Jeremiego to on jest w centrum, na pierwszym planie. Nie jest jak większość anonimowych kutasów w filmach- oderwany, grający jak dmuchana lala. On jest takim dziwacznym nieudacznikiem, cieszącym się, że może w ogóle uprawiać seks. Nie ma żadnego uprzedmiotowienia w stylu maczo; on nazywa piersi „cycuszkami”, a tyłki „tuszkami”. Powtarza im to w twarz, albo do kamery. Nazywa je „misiu”, rozkłada ręcznik na ziemi, jeżeli ma mieć miejsce lodzik w plenerze. Widać po nim prawdziwą, szczerą fascynację kobiecym ciałem. Oczy mu się świecą, oszołomione, pełne pożądania. Cieszy się, że żyje on i żyje ona, i wolno mu dotykać jej wdzięków.

Reklama

W „Erotic Starlets 22”, z 1987 roku Jeremy siedzi na kanapie w granatowej bluzie, obok Christy Canyon ubranej w samą bieliznę. Kiedy Canyon zdejmuje stanik, Jeremy robi minę jakby oglądał lądowanie na księżycu po dobrej dawce opiatów; jakby wrócił do domu i zastał Kleopatrę grającą w Wii Fit w jego salonie. Można z całą stanowczością stwierdzić, że nie było nigdy na świecie tak szczerej reakcji ludzkiej na jakieś wydarzenie, jak to kiedy Ron Jeremy patrzy na kobiece piersi. Można powiedzieć, że pornografia jest sztuczna i wulgarna, że karmi nasze najbardziej prymitywne instynkty, jednak samemu Jeremiemu nie można zarzucić nieszczerości czy skłonności do złego traktowania kobiet.

„Ron Jeremy, ikona hedonizmu z wielkim kutasem” to temat na który było już naprawdę wiele dyskusji, i na tamtych wnioskach możemy chyba poprzestać. Za to „Ron Jeremy, pożeracz kobiet”… Jeśli spojrzymy na to stwierdzenie przez pryzmat współczesnej pornografii to zaczyna się ono wydawać jakimś wyolbrzymieniem. Obecni gwiazdorzy porno zachowują się jak turbodoładowane seksroboty, totalnie odporne na jakiekolwiek emocje czy odczucia towarzyszące normalnym ludziom podczas seksu, wykonują tylko wściekłe, rytmiczne i mechaniczne ruchy. Sceny Jeremiego są zmysłowe, ludzkie i prawdziwe. Musi wyciągać co mniej więcej trzy minuty, ściskać nasadę penisa i mówić dziewczynie aby przestała na chwilę doprowadzać go tak blisko orgazmu. Sceny Jeremiego są nieseksowne i conajmniej dziwne, ale jego niezdarność jest ujmująca. Jest zmęczonym człowiekiem, pokrytym czarnymi włosami, błyszczącym od potu, zgarbionym i z brzuchem tak masywnym, napompowanym, i idealnie okrągłym, że aż sprawia wrażenie jakby jego pępek miał zaraz wyskoczyć, wysyłając go lotem dookoła pokoju niczym wypuszczający powietrze balon.

Reklama

Praktycznie niemożliwym jest przejmować się swoim wyglądem mniej niż Ron Jeremy. Nosi koszule na guziki w płomienie i t-shirty najbardziej obrzydliwego zespołu rockowego „Hinder”. Wygląda jak osoba której dom właśnie spłonął, a ubezpieczyciel zamiast pieniędzy dał mu kartę podarunkową do lumpeksu. Ma budowę ciała jak Doktor Robotnik. Wygląda jak prostacka, lekko rasistowska maskotka jakiejś marki sygnującej mrożoną pizzę. Od razu widać, że łysieje, ale cały czas utrzymuje czarne, kręcone i tłuste kosmyki zwisające mu z tyłu głowy. Nieustannie tkwi w stadium ‘świeżo rozwiedzionego taty’- koszula wystająca ze spodni, czasami w ogóle bez koszuli, za to wiecznie wygląda jakby do pokoju w którym się znajduje wszedł całkowicie przypadkowo, ale zamierza w nim pozostać, bo właśnie skończyła mu się fasolka w puszce, a i tak jego ulubiony teleturniej zaczyna się dopiero za 15 minut. Wiecznie wygląda jakby na jego ciele było pełno ciepłego majonezu i zmywaków do mycia patelni.

Archetypy męskich aktorów porno na ogół wyglądają tak samo: czarny, czasami Europejczyk lub „alternatywny” (czyli nosi koszulę flanelową). Za to Jeremy jest bardziej czymś w stylu niezdarnego, spoconego kłopotu. Na ogół mężczyźni w porno są wycofani, niewyraźni, a większość z nich jest przystojna mniej więcej na tyle, aby byli w ogóle do zaakceptowania, że ta kobieta pójdzie do łóżka z kurierem UPS. Wiecznie nierozpoznawani i zapomniani. Są jak instrument, narzędzie. Za to Jeremy jest niepodważalnie obecny, jego osobowość cię otacza i musisz się z tym pogodzić.

Reklama

Jego twitter jest w odbiorze mniej więcej taki jak ktoś odstawiający wodewil na jachcie wycieczkowym, jednocześnie rytmicznie szturchając swoim sterczącym penisem twoją babcię. Brzmi jak odrobinę mniej opętany Dom Deluise i posługuje się zdaniami, które mają mniej słów i znaków interpunkcyjnych, niż prostaczych pomrukiwań i zboczonych aluzji z odzysku. W jednej ze scen w "Jurassic Cock: Old Geezer Massage", z Jennifer White, która jest Żydówką, Jeremy mówi: „Wiesz jaka jest różnica między żydowskimi dziewczynami, a galaretką? Galaretka drży kiedy się ją wyjada. Zobaczmy, czy uda się to zmienić”. On jest porno wersją Hannego Youngmana.

Firmuje swoim nazwiskiem sosy, deskorolki i pigułki wspomagające męskość. Posiada też własną markę rumu. Bije od niego bezwstydność i twarde dążenie do wyciśnięcia ostatniej kropli sławy z tej już lekko zmarszczonej, ale nadal sprawnej męskości, która wydaje się tak czysto i dumnie amerykańska. W 1997 w wywiadzie dla Salonu stwierdził, że ma nadzieje wyrwać się kiedyś z branży porno. Szesnaście lat później wystąpił w czymś zwanym "Pee-Wee’s XXX Adventure: A Porn Parody". Kontynuował swoje aktorskie dzieło, ale jego role nie były już postaciami, a raczej symbolem deprawacji późnych lat XX  wieku. Miał wielkie możliwości, stojące przed każdym szarym człowiekiem w amerykańskiej rzeczywistości, w której marzenia się spełniają - a potrafi grać tylko Rona Jeremiego.

Jest nudziarzem, któremu jest absolutnie wszystko jedno. Sprzedaje swój wizerunek wszędzie , ponieważ nie ma żadnych priorytetów, może oprócz siedzenia bezczynnie i pieprzenia lasek. Do perfekcji opanował sztukę okazywania zobojętnienia i braku zdania. Oto Żyd prosto z Queensu, który swoją markę rumu nazwał „Ron de Jeremy” i potrafi się pokazać w wywiadzie telewizyjnym w crocksach i dresie. Rozwalił pojęcia aspiracji i ambicji na tysiące małych kawałków. Doskonale bawi się chaosem panującym w działaniach które podejmuje. Jest obleśny, jest nagi i nie obchodzi go to. A my ciągle go oglądamy…

więcej porno tematów:

MAMA I JA ROBIMY RAZEM PORNO
KOTY W PORNO
WSZYSTKO CO CHCIAŁBYŚ WIEDZIEĆ O PORNO, ALE BAŁEŚ SIĘ ZAPYTAĆ