FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

​Wolontariusze: Razem

Przychodzi taki moment, by pomyśleć o stałym związku, poszukać pracy i rzucić jaranie – ale są też tacy, którzy chcą zmieniać Polskę . W zbliżających się wyborach pytamy wolontariuszy startujących partii, dlaczego uważają, że ich faworyci są najlepsi

Młodość musi się wyszaleć… I nie jest to dla nikogo tajemnicą, bo nawet psycholodzy dla pewnych grup wiekowych zalecają systematyczne marnowanie czasu na pierdoły lub po prostu okresowe bycie debilem (tak w każdym razie interpretuję treści z Oblicz młodości Zazzo i Rozwoju młodzieży Hurlock). Jednak w końcu nadchodzi taki moment, gdy trzeba się stać się odpowiedzialnym. Wtedy też naturalny instynkt młodzieńca i niewiasty podpowiada, by pomyśleć o stałym związku, poszukać pracy i rzucić jaranie. Bywają również przypadki osób, którym nie wystarcza tylko odpowiedzialność za samego siebie – oni chcą dumnie aspirować do zajmowania się Polską.

Reklama

Z nadzieją oswobodzenia się z tych fałszywych – mam nadzieję – uprzedzeń związanych z mieszaniem się w politykę, wyruszyłem na wywiad z młodymi wolontariuszami partyjnymi. Na pierwszy ogień poszli działacze partii Razem. Są dynamiczni, ambitni i prawie nieznani opinii społecznej, lecz mimo wszystko w krótkim czasie uzbierali 3% poparcia.

Kacper Baran, student prawa UJ, 21 lat.

VICE: Co cię skłoniło do zapisania się i zaangażowania w działalność partii Razem?
Kacper Baran: Przede wszystkim spodobała mi się w niej nowa wizja ekonomii, gospodarki, społeczeństwa; wizja, która jest bliższa przeciętnemu człowiekowi; wizja, która nie była pokazywana w polskich mediach mainstreamowych przez ostanie 25 lat. Choć taki pomysł funkcjonowania państwa istnieje na Zachodzie, to w Polsce można o nim usłyszeć jedynie w debatach akademickich.

Kiedy zainteresowałeś się tymi pomysłami?
Praktycznie jeszcze przed założeniem partii przychodziłem na wstępne spotkania dotyczące projektów programu. Sam również udzielałem się przy budowaniu deklaracji programowej. A obecnie agituję, rozdaję ulotki, prowadzę akcję informacyjne.

W mediach pojawiły się głosy, że jesteście „partią hipsterów", co – jeśli mi dobrze wiadomo – uchodzi dziś za obciach.
Nie wiem… W Razem są i emerytki, i pracownicy fizyczni, i pracownice naukowi, i bezrobotni, i także są ludzie, których można zakwalifikować jako hipsterów, ale zdecydowanie nie są dominującą frakcją w naszej partii.

Reklama

Dlaczego to Razem ma objąć władzę?
Bo jest to partia demokratyczna, która zapobiega skupieniu władzy w ręku jednej osoby lub jednej grupy; oferuje takie rozwiązania ekonomiczne, które dadzą całemu państwu dobrobyt, a nie tylko najbogatszym; skupia się przede wszystkim na zainteresowaniu obywateli swoim programem, a nie na PR-owskich gierkach.

Agnieszka Tyman, pracownik galerii Bunkier Sztuki w Krakowie, 32 lata.

VICE: Z jakich powodów zaangażowałaś się w działania partii Razem? Zgodność z twoimi poglądami politycznym?
Agnieszka Tyman: Przede wszystkim spodobała mi się u nich idea partycypacji społecznej w zmienianiu państwa. Natomiast jeśli chodzi o poglądy polityczne, to jestem anarchistką – uważam, że każda jednostka powinna móc o sobie stanowić i wybrać swoją drogę realizacji i rozwoju, a z punktu widzenia gospodarki gwarantem takich praw jest socjalizm.

Wiem, że nie jesteś oficjalną członkinią partii. Czy to ma związek z twoim anarchizmem?
W pewnym sensie tak… Zależy mi na tym, by pokazać, jak wiele można osiągnąć w polityce, nie będąc członkiem partii politycznej. Myślę, że to dobrze świadczy o Razem, że dopuszcza do głosu osoby niezależnie od ich politycznych wyborów.

Konkurenci zarzucają wam brak doświadczenia i kompetencji.
Nie zgadzam się z tym. W kwestiach np. samotnego macierzyństwa czy niepełnosprawności najlepszymi ekspertami będą osoby, które doświadczają tego na własnej skórze. Wśród obecnych elit politycznych większość stanowią osoby uprzywilejowane, przez co oderwane od rzeczywistości — nie umniejszam tu ich zasług w polu np. legislacyjnym, ale Parlament — w tym momencie tylko w teorii — nie ma być grupą ekspercką, a realną reprezentacją społeczeństwa. Nie powiedziałabym też, że w Razem brakuje nam doświadczenia. Większość członków do tej pory działała społecznie, ma na koncie obywatelskie projekty ustaw, wiele udanych inicjatyw na szczeblu lokalnym, samorządowych.

Reklama

Z jakim odbiorem tych pomysłów spotykacie się w społeczeństwie; jak jesteście przyjmowani podczas akcji agitacyjnych?
Sytuacje są bardzo różne, lecz przeważa pozytywny odbiór. Zdarzają się też dość humorystyczne sytuacje: kiedyś podczas akcji zbierania podpisów ścigałam się z panią roznoszącą ulotki firmy oferującej prywatne ubezpieczenia zdrowotne, mówiąc każdemu, kto już otrzymał ulotkę od „konkurencji", że „można zagłosować na Razem, by nie musieć korzystać z usług tych państwa". Natomiast bynajmniej nie „agitacyjnym" sukcesem była reakcja mojej mamy na propozycję wstąpienia do partii i wystartowania w wyborach. O dziwo odpowiedziała bardzo entuzjastycznie, a teraz wykazała się własną inicjatywą i energią. Choć to akurat nazywam „kapitałem zwrotnym" - to ona wychowała mnie w ten sposób, by aktywnie uczestniczyć w społeczeństwie i pomagać ludziom.

Olga Łuka, studentka ostatniego roku studiów kulturoznawczych UJ, 25 lat.

VICE: Jak się dowiedziałaś o Razem?
Olga Łuka: Szczerze to pierwszy raz zobaczyłam partię Razem na Facebooku, gdy moi najlepsi znajomi polubili jej fanpage. Stwierdziłam, że muszę zobaczyć, co to jest. Ostatecznie bardzo mi się spodobały jej postulaty, więc postanowiłam się zaangażować.

Wszystkie postulaty ci się podobają, czy są może takie, co do których masz wątpliwości?
Osobiście popieram wszystkie postulaty, ale pomysł o 75% podatku od nadwyżki powyżej pół miliona zł jest dość kontrowersyjny i podczas akcji agitacyjnych ludzi często mają o to pretensje, pytają: „dlaczego chcecie okradać ludzi z ich uczciwie zarobionych pieniędzy?". Wydaje mi się, że to przez zakorzenienia naszej świadomości w neoliberalizmie, który każe nazywać taki podatek okradaniem, a nie składaniem się do wspólnego dobrobytu.

A jak twoi znajomi i rodzina zareagowali na partię Razem i twoje zaangażowanie partyjne?
Oczywiście na początku musiałam odpowiadać na pytania: „jakie miejsce dostaniesz?" lub wysłuchiwać żartów typu „Olga na prezydenta!". No i musiałam tłumaczyć, że wstąpiłam do partii, by jej pomóc, a nie by promować się w mediach. Polityka polega na wspólnym staraniu się o zmiany, a nie na lansowaniu się w telewizji.

W przyszłości chcesz dalej zajmować się polityką?
Chcę wspierać partię w jej rozwoju, uczestniczyć w podejmowaniu ważnych decyzji, w zmienianiu naszego kraju na lepsze. Przed nami jeszcze dużo pracy i choć obecnie mamy 3% poparcia, to wierzę, że uda się nam wejść do sejmu.