FYI.

This story is over 5 years old.

18+

Wystawiłam się na sprzedaż

Dowiedziałam się od jednej z dziewczyn, jak wygląda utrzymywanie się ze sponsoringu. Postanowiłam skonfrontować to z rzeczywistością. Z jedenastu mężczyzn, którzy do mnie napisali, tylko jeden nie wspomniał o seksie

Ilustracja Alicja Biała 

„Jako Sugarbabe nie musisz się spieszyć ze znalezieniem pracy. Masz czas i możliwości, aby skupić się na studiowaniu, na zainteresowaniach i na poszukiwaniu swojego celu w życiu. Chyba nie chcesz pracować w supermarkecie albo w fast-foodzie za marne grosze?" – czytam w powodach, dla których powinnam się tym zainteresować. W ten sposób reklamuje się portal „Sugardaters" w Polsce.

Reklama

Na Instagramie tego portalu można wyczytać, że Sugardaddie nie jest tylko źródłem utrzymania, ale też wiedzy życiowej. Z drugiej strony widzimy zdjęcie dziewczyny w sukni ślubnej z podpisem: „Nie mogę się doczekać, żeby wydać wszystkie twoje pieniądze". Postanowiłam zapytać jedną z Sugarbabies, na czym polega jej praca.

Moja rozmówczyni poprosiła, bym zachowała jej anonimowość.

VICE: Jakie masz wykształcenie, skąd pochodzisz?
Jestem z Warszawy, chodziłam do prywatnego liceum i teraz robię sobie przerwę, mam zamiar studiować za granicą. W domu nigdy nie brakowało pieniędzy, moi rodzice mieszkają w dzielnicy willowej pod Warszawą. Moja mama nie pracuje, a tata ma wysokie stanowisko w jednej z korporacji.

Uważasz się za prostytutkę?
W pewnym sensie tak, ale w moich relacjach to ja dyktuję warunki. Daddies podchodzą do mnie z szacunkiem, nie zależy im tylko na seksie. Wszystko jest na najwyższym standardzie. Nie dostaję nigdy pieniędzy „za seks". Dostaję prezenty, dostaję przelewy na czynsz, ubrania, jedzenie. Nigdy nie za sam seks, ale za całokształt mojej pracy włożonej w tę relację. Nie mam wyrzutów sumienia, tylko męczy mnie to, że muszę to ukrywać. Jedynie kilka moich przyjaciółek i mój brat cioteczny wiedzą co robię. Moja rodzina myśli, że jestem hostessą i kelnerką na bankietach. Gdyby się dowiedzieli, nie miałabym nawet z nimi o czym rozmawiać. Wstydziliby się takiej córki.

Na czym polegają twoje „obowiązki"?
To wszystko zależy od ustaleń i kwoty, jaką chce na mnie przeznaczyć Sugardaddy. Zazwyczaj chcą mojego pełnego zaangażowania, codziennych rozmów i spotkań przynajmniej dwa razy w tygodniu. Oczekują, że będę towarzyszyła im na kolacjach, w teatrze, na wyjazdach. Niektórzy z nich chcą też seksu. Nie każdy mężczyzna tego wymaga, jednak ja szanuję swój czas i zazwyczaj umawiam się z tymi, którzy tego chcą. Właśnie ci obsypują prezentami i robią przelewy na czas.

Reklama

Staram się tratować ich profesjonalnie, jestem dobrą aktorką, udaję, że nie widzę poza nimi świata

Chcą mieć kogoś, kogo mogą rozpieszczać, ale oczekują konkretnych rzeczy od swoich dziewczyn. Muszą być zadbane, piękne, chętne do rozmowy, uśmiechnięte, dyspozycyjne i dyskretne. Jeśli chodzi o seks, oczekują go przynajmniej raz w tygodniu. Staram się tratować ich profesjonalnie, jestem dobrą aktorką, udaję, że nie widzę poza nimi świata. Nigdy się w żadnym nie zakochałam, a tylko jeden mnie fizycznie pociągał. Najważniejsze, żeby relacja trwała tak długo, jak to możliwe, bo daddies robią się szczodrzy i zależni od ciebie i twoich potrzeb, jak są z tobą długo. Nigdy nie daję im poczuć, że jestem do zastąpienia, bo dają mi pieniądze. Dają mi je, żebym z nimi została, bo dziewczyna taka jak ja ich może wymieniać jak rękawiczki.

Sugaring to dla ciebie praca, źródło utrzymania?
Pracowałam wcześniej jako recepcjonistka na siłowni. Zarabiałam 9 zł na godzinę. Za takie pieniądze nawet nie można przeżyć z miesiąca na miesiąc, nie mówiąc o odkładaniu na cokolwiek. Wracałam do domu tak zmęczona, że kładłam się o godz. 21 spać i zaniedbałam wszystkie relacje, przyjaciół, rodzinę. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle chcę z tym skończyć.

Jeśli nie chcesz wziąć kredytu na całe życie, to musisz wymyślić inny sposób na zarabianie pieniędzy

Znam sugarbabies studiujące na UCL, w Oxfordzie, czy Cambridge. Jeśli nie chcesz wziąć kredytu na całe życie, to musisz wymyślić inny sposób na zarabianie pieniędzy. Nie wyobrażam sobie studiowania na prestiżowej uczelni i pracy na pełen etat. A tylko taka wystarczałaby na opłacenie uczelni. Nie mogę powiedzieć, że „sugaring" to jedyne wyjście, ale ja nie widzę innego. Nie chcę żyć z wiszącym nade mną kredytem lub obciążać moich rodziców.

Reklama

Oprócz materialnych korzyści są inne?
Nie muszę się o nic martwić, wynajmuję mieszkanie w bardzo dobrym standardzie w centrum Warszawy. Jak idę do spożywczego, to nie patrzę na ceny. Odkładam pieniądze na studia, czego nie byłabym w stanie zrobić, pracując normalnie. Mam pieniądze na przyjemności, daddies opłacają fryzjera, kosmetyczkę i kwas na usta. Piję drogie wina i chodzę na najlepszą siłownię w Warszawie. Żyję na poziomie, którego nigdy nie osiągnęłabym inaczej w tak młodym wieku. Mam przecież 22 lata.

Na co wydajesz pieniądze?
Chciałabym powiedzieć, że tylko na przyjemności. Najpierw opłacam czynsz i odkładam na studia. Dopiero potem myślę o pieniądzach na jedzenie, czy inne niezbędne rzeczy. A niezbędne w mojej pracy są doczepiane rzęsy, manicure, wybielone zęby, depilacja całego ciała i drogie kosmetyki. Wydaje około tysiąca złotych miesięcznie na mój wygląd, który jest głównym źródłem mojego zarobku.

Jak znajdujesz Sugardaddies?
Zazwyczaj to oni znajdują mnie, bywam w luksusowych barach, klubach, uśmiecham się. Jeśli jednak nie mam na to siły albo czasu, to korzystam z Tindera. Jeśli mam ochotę na mężczyznę zza granicy, to na specjalnych portalach do słodkich randek, ale jeśli chodzi o strony internetowe, to trzeba uważać. Wielu facetów zarejestrowanych na nich zawyża swoje zarobki, to są często żałośni, zdesperowani SaltDaddies. Chcą dostać się pod twoją sukienkę najtaniej jak to możliwe. Nie dbam bardzo o anonimowość.

Reklama

Moją żelazną zasadą jest niepodawanie prywatnego numeru, daję tylko ten na moją „służbową komórkę"

Daddies znają mojego Instagrama, na którym mam nazwisko. Moją żelazną zasadą jest niepodawanie prywatnego numeru, daję tylko ten na moją „służbową komórkę". Blokuję ich też na Facebooku, ale zazwyczaj do tego nie dochodzi, są żonaci, nie zapraszają mnie. Zależy im na dyskrecji. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to biorę tabletki antykoncepcyjne, ale mimo to zawsze używam prezerwatyw. Nie przyjmuję wymówek. Mam kilka gotowych odpowiedzi. Kiedy mówią „To psuje nastrój", odpowiadam „Nastrój psuje twoje podejście". A jak narzekają, że wkładanie kondomów za długo trwa, to zakładam im go ustami. Zawsze działa.

Badasz się na HIV?
Nie, nie uprawiałam jeszcze nigdy niezabezpieczonego seksu, więc nie uważam, żeby to było konieczne.

Miałaś jakieś kłopoty związane ze swoją pracą?
Najniebezpieczniejsza sytuacja przydarzyła mi się kilka tygodni temu. Na czwartej randce, postanowiłam, że nadszedł już czas, żeby pójść do łóżka z daddiem, który wydawał się uczciwy i dobrze się rozumieliśmy. Wynajął pokój w luksusowym hotelu i zamówił roomservice. Wypił dużo, ja tylko moczyłam usta w szampanie. Kiedy doszło do zbliżenia, nie mógł zrobić się twardy. Wpadł w szał, obwiniał mnie, dostałam od niego kilka razy w twarz i napluł na mnie. Strasznie się bałam, zwłaszcza że był silny. Kiedy wybiegałam, złapał mnie za rękę tak mocno, że przez dwa tygodnie miałam siniaki.

Reklama

Wyskoczyłam z pokoju zapłakana, z porwanym ramiączkiem od sukienki. Zobaczył mnie boy i recepcjonistka. Nie zareagowali

Wyskoczyłam z pokoju zapłakana, z porwanym ramiączkiem od sukienki. Zobaczył mnie boy i recepcjonistka. Nie zareagowali, a biegłam ze szpilkami w rękach, żeby być szybsza, to musiało wyglądać sugestywnie. Następnego dnia dostałam róże i przelew o wysokości 1000 zł. Nie zareagowałam na to, ale pieniędzy nie mam zamiaru zwrócić.

Nie mam ochoty słuchać o pracownicach domów publicznych, że kurwy, czy dziwki.Może zamiast poniżać i naznaczać takie osoby, „typowy biały czterdziestolatek" załatałby dziury w ekonomii?

Przeszkadza ci to, w jaki sposób mówi się o osobach pracującej w branży usług seksualnych?
Tak, nie mam ochoty słuchać o pracownicach domów publicznych, że kurwy, czy dziwki. To najstarszy zawód na świecie, więc to wystarczająco dużo czasu, żeby się przyzwyczaić. Praca jak praca! Może zamiast poniżać i naznaczać takie osoby, „typowy biały czterdziestolatek" załatałby dziury w ekonomii?

Gdyby prostytucja była legalna, to może miałabym opcję kontaktu z innymi dziewczynami do towarzystwa. W tym momencie nie wspieramy się, nie przyjaźnimy. W Stanach albo we Francji dziewczyny przez Tumblera ostrzegają się przed niebezpiecznymi daddies. Szkoda, że w Polsce nie ma kto mnie ostrzec, jestem postrzegana jako konkurencja.

Uważasz, że prostytucja powinna być legalna?
Szczerze? Dla mnie byłoby to słabe, musiałabym płacić podatki! Ale jeśli mam do sprawy podejść na poważnie, to myślę, że powinna. Byłoby mniej przypadków handlu ludźmi i łatwiej by było monitorować, czy nikomu nie dzieje się krzywda.

Reklama

Dziękuję za rozmowę.

Postanowiłam się skonfrontować z rzeczywistością, którą opisała mi moja rozmówczyni, więc sama założyłam profil na SugarDaters. Zmieniłam też opis i zakres zainteresowań na moim Tinderze na mężczyzn od 30 do 99 lat. „I like shoes and man that take care of me" – tak brzmiało moje nowe tinder-bio.

Z jedenastu mężczyzn, którzy do mnie napisali na SugarDaters, tylko jeden nie wspomniał o seksie i próbował nawiązać ze mną normalną rozmowę

Z jedenastu mężczyzn, którzy do mnie napisali, tylko jeden nie wspomniał o seksie i próbował nawiązać ze mną normalną rozmowę. Pytał o moją ulubioną kuchnię i rodzaj literatury. Niestety był wyjątkiem od reguły. W innych rozmowach nie było mowy o prezentach, czy ekskluzywnych kolacjach.

„Za sam oral 50 zł od spuszczenia. Najbardziej zależy mi na analu i umiem tak, żeby cię nie bolało, a nawet możesz czuć przyjemność" – to jedna z pierwszych wiadomości, które dostałam.

Zrzut z ekranu telefonu

Treść innej brzmiała: „To ja proponuję jutro 11-19 czas. Udostępniasz wszystkie trzy dziurki, ile chce razy i dostajesz 500 zł. Kasę dostajesz na wejściu, co byś miała pewność". Nic nie odpisałam, a dostałam godzinę później wiadomość z podwojoną stawką i wiadomością, że jestem w jego typie.

Kiedy napisałam do wszystkich panów, że robię to na potrzeby artykułu. Wszyscy wykasowali mnie z par, żaden nie odpowiedział mi na pytanie „Dlaczego w taki sposób szukasz partnerek?".

Kodeks karny w Polsce nie przewiduje kary dla osób, które się prostytuują, jak i dla klientów. Karane jest tylko sutenerstwo i stręczycielstwo, a nie sama prostytucja. To jednak nie oznacza, że jest ona legalna. Osobom pracującym w seks-biznesie nie przysługuje żadne ubezpieczenie medyczne, przychód uzyskany z prostytucji nie podlega opodatkowaniu, więc nie ma mowy o składkach emerytalnych. Nie można zarejestrować swoich dochodów, więc najtrywialniejsze rzeczy, takie jak telefon na abonament, czy wykupienie lekcji w szkole językowej, stają się niedostępne.