Artykuł ukazał się pierwotnie na VICE SerbiaTekst Iva Parađanin, tłum. Robert KamionekW latach 80. i 90. w Belgradzie, stolicy Serbii, wzniesiono mnóstwo centrów handlowych, wówczas reprezentujących nowoczesność i napływ zachodniej kultury konsumpcji do komunistycznego niegdyś miasta. Budowano je niemal z dnia na dzień i równie szybko opuszczano. Dziś pachną nie prestiżem i jakością, a kurzem i wilgocią, a ich witryny w większości wyklejone są starymi gazetami. Dawni klienci tych domów handlowych dziś zakupy robią w internecie albo w większych, ładniejszych i nowszych galeriach, gdzie na wynajem powierzchni stać wyłącznie międzynarodowe sieci i lokalnych potentatów.
Reklama
Od Serbii po Koreę Północną. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco
Postanowiłam dokładnie przyjrzeć się ich aktualnemu stanowi. Jednym z odwiedzonych przeze mnie domów handlowych był Staklenac („Szklany Dom") – paskudna szklana tymczasowa konstrukcja, która jakimś cudem przetrwała 27 lat. Budynek dość nieudolnie zaprojektowano na wzór londyńskiego Pałacu Kryształowego. Dziś działa w nim zaledwie kilka lokali – kioski, bary z fast-foodem, kafejka internetowa i szkoła jogi. Bywają dni, w których Staklenac nie odwiedza ani jeden klient.Cumic, mały dom handlowy w samym sercu Belgradu, jest wyjątkiem. Tak jak w każdym centrum z tamtego okresu, większość sklepów jest w nim opuszczona, ale dwadzieścioro serbskich projektantów kolektywnie wynajęło jedno z jego skrzydeł, w którym urządzili swoje salony i butiki. Jeden z projektantów wyznał mi, że mimo posiadania sklepu w ścisłym centrum Belgradu, wciąż większość swoich ubrań sprzedaje przez internet.