FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

Zapytaliśmy byłego Króliczka Playboya, co myśli o porzuceniu nagich sesji przez magazyn

„Playboy" nie istniałby bez dziewczyn które przez kilka dziesięcioleci dobrowolnie pokazywały swoje ciała setkom tysiącom samców. To one były prawdziwymi bohaterkami magazynu. Poznajcie jedną z nich

Wszystkie ilustracje składają się z archiwalnych okładek magazynu „Playboy" z Polski i zagranicy.

Wszyscy przypomnieli sobie dzisiaj o nieco zakurzonym magazynie pt. Playboy, który próbując powrócić do dawnej świetności (czy ktoś pamięta, że kiedyś publikował wywiady z Malcolmem X czy Martinem Lutherem Kingiem?) ogłosił, że od teraz nie będzie pokazywał nagości w sesjach, a skupi się na poważnych materiałach redakcyjnych. Żeby było jasne, erotyczne zdjęcia zostaną, znikają tylko zdjęcia typu „wszystko na wierzchu". Mimo to, trudno nie traktować tego wydarzenia jako końca pewnej epoki: historia zatoczyła dziwaczne koło i oto magazyn, który dołożył niejedną cegłę do seksualnej rewolucji, teraz – w dobie internetowego porno – broni wizualnego umiarkowania.

Reklama

Mniejsza jednak o sam magazyn. Przecież nie istniałby on bez dziewczyn (w Polsce nazywanych Króliczkami, w oryginale Playmate), które z różnorakich pobudek przez kilka dziesięcioleci dobrowolnie pokazywały swoje ciała setkom tysiącom samców. To one były prawdziwymi bohaterkami Playboya. Dlatego w tym dniu postanowiłem oddać głos Magdzie, która dekadę temu, jeszcze jako nastolatka, postanowiła wystąpić w sesji magazynu.

*Cześć Magda, jak* zareagowałaś na informację, że Playboy rezygnuje z rozbieranych sesji?
Magda: Hm, to z jednej strony odważny ruch, bo Playboy kojarzony jest właśnie ze zdjęciami nagich dziewczyn – w sumie na tym się opierał. Ale zgadzam się z opinią, że w dobie internetu roznegliżowana pani na nikim już nie robi wrażenia – to co, robiło wrażenie w roku 1975 dziś niekoniecznie ma jakiekolwiek znaczenie. Fajnie, gdyby w magazynie pojawiła się treść – w porównaniu z innymi magazynami, ich treść jest żadna: kawałki śmieszne po trzech piwach, coś o tym jak przybić gwóźdź i napakować muskuły… po prostu dla kretynów. Kiedyś mieli świetne wywiady, a że towarzyszyły im zdjęcia nagich pań? Okej, póki są smaczne.

Wszystkie ilustracje składają się z archiwalnych okładek magazynu „Playboy" z Polski i zaganicy.

Czy te sesje nie były takim reliktem dawnej, nieco subtelniejszej erotyki w świecie, gdzie w kilka kliknięć możesz dotrzeć do najbardziej wyuzdanych wizerunków, jakie umiesz sobie wyobrazić?
(śmiech) Że oldskul na elegancko? Będziesz tęsknił?

Nigdy nie byłem wiernym czytelnikiem. Bardziej kojarzył mi się z pierwszymi erotycznymi przeżyciami, kiedy kradło się pisemka spod łóżka taty kolegi ze szkoły.
Może gdyby te sesje były trochę smaczniejsze, robione przez lepszych fotografów, to byłby sens je publikować? Ale lepsze zdjęcia robią sobie obecnie same dziewczyny i wrzucają je na Instagram, jest tego od cholery. Jeśli Playboy nie wyróżnia się niczym, czego nie oferuje darmowa przeglądarka w telefonie, to nie wygra. Playboy to takie wspomnienie przeszłości, coś jak guma Donald. Ale do pewnych rzeczy nie ma co wracać. Obecnie magazyn nie jest w stanie przekonać do siebie żadnych reklamodawców.

Reklama

Czy seks może być pracą? Sprawdź w podcaście VICE:


Jak wspominasz sesję, w której brałaś udział? To było dobra zabawa, czy raczej czułaś się nieswojo w świecie pisma dla mężczyzn?
Byłam wtedy pacholęciem, miałam 19 lat, w ogóle nie kumałam, co się dzieje. To była pierwsza sesja w moim życiu, byłam zupełnie nieopierzona. Ale sesja sesją – jak każda inna. Natomiast konsekwencje ciągną się za mną wręcz do dziś. Ten odważny, ale pewnie lekkomyślny krok otworzył mi wiele wrót: ludzie się zaczęli mną interesować, a dla 19-letniej osoby to wzniosła sytuacja: ktoś pyta cię o zdanie, wydaje ci się że świat się wokół ciebie kręci (co potrafi być zgubne). Ale raczej muszę się z tej sesji tłumaczyć, a chwalić się nie mam ochoty.

Ale czułaś dumę, kiedy wydrukowano twoje zdjęcie?
Podejrzewam, że chłopcy, gdy mają 17 lat i na hejnał potrafią wydoić butelkę taniego wina, to są z siebie dumni. Ja też byłam wtedy z siebie dumna. 10 lat później może to się wydawać niepotrzebnym zabiegiem, ale wtedy wydawał się czymś doskonałym!

Poznałaś inne modelki ze stron Playboya? Czy miały podobne odczucia?
Zauważyłam, większości z nich ta sesja otworzyła wrota na ten rodzaj kariery, które je interesował. Widzę w nich czasem brak satysfakcji, ale mamy XXI w. z przymusem bycia zadowolonym z siebie. Kiedy zadaje im się podchwytliwe pytania, np. co zrobią, gdy zobaczy te zdjęcia ich dziecko albo przyszły mąż, mówią: „Ale o co ci chodzi? Przecież mam ładne ciało". Oczywiście, to nie podlega dyskusji. Ale z wiekiem człowiek przejmuje inne wartości i mogą one wywołać zgrzyt z tymi zdjęciami. Nie widzę w nic nich złego, moje koleżanki też tak nie uważają. A przynajmniej żadna mi nie powiedziała, że żałuje.

Czyli chodziło o to, żeby pokazać się światu i otworzyć sobie drzwi do kariery?
Nie zapominajmy o renomie pisma. Teraz jest kojarzone z lafiryndami – przepraszam wszystkie koleżanki, które niedawno się pojawiły za to określenie – ale kiedyś to była marka!

Ale miałaś chyba świadomość, że część facetów sięgnie po twoje zdjęcia w jasno określonym celu?
Myślisz, że ten cel to było obejrzenie zdjęć, czy masturbacja?

To drugie.
Nie! Nie wydaje mi się. Serio? Na rynku jest doskonały wybór, olbrzymi wachlarz możliwości. Playboy byłby tu czymś takim jak magazyn Quelle: nie wiem czy pamiętasz, nasze matki dostawały ich katalogi i tam były panie w stanikach – kiedy w Polsce jeszcze nie było Playboya, to moi starsi kuzyni się nimi bardzo interesowali. Playboy niekoniecznie służy chłopcom do zadowalania siebie. Chociaż może mam jako kobieta inne podejście, wszyscy mężczyźni mi mówią, że jestem cholernie naiwna. Myślałam, że to takie niewinne, żadne świństwa nie przychodzą ci przy tym do głowy, bo przecież w każdej chwili możesz odpalić jedną z 50 stron internetowych, a na każdej będzie dwa razy tyle doznań, jeśli nie więcej. Przyznam, że wtedy nie myślałam o tym, nawet teraz próbuję to – jak widać – wyprzeć. W ogóle nie chcę o tym myśleć (śmiech).

Okej, kończymy temat, dzięki za rozmowę!