FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Zdobyte przez Rosję delfiny bojowe są jak pływające drony

Delfiny z harpunami, psy z bombami, nietoperze z napalmem – te bojowe zwierzęta w pewien sposób przetarły szlaki dzisiejszym dronom
Weterani wojny w Iraku zapoznają się z delfinem. Zdjęcie z Flickr: James Brooks

Delfiny wyrobiły sobie markę świetnych kochanków, geniuszów i modeli, których zdjęcia zdobiły segregatory najładniejszych dziewczyn w podstawówce. Są super, ale wiadomo, że są pacyfistami. Z twardością i siłą zawsze kojarzyły się raczej inne morskie zwierzęta, jak rekiny, orki, żółwie.

Czas chyba uaktualnić nasze skojarzenia, bo pojawiły się teraz delfiny, które mają na grzbietach zamontowane harpuny i tresuje się je, by zabijały ludzi w imieniu Matki Rosji. Nie możemy tego zignorować.

Reklama

Wszyscy wiemy, że Rosja faktycznie zaanektowała Półwysep Krymski i przejęła część ukraińskiej floty. Jak się okazuje, w jej skład wchodziły wytresowane bojowo delfiny.

Delfiny bojowe to relikt zimnej wojny, stworzone w latach 60. równolegle przez Związek Radziecki i Stany Zjednoczone. Obu superpotęgom jakoś udało się zrobić sobie przerwę od składowania głowic nuklearnych i zaczęły się popisywać, czyje delfiny będą lepiej wyszkolonymi szpiegami. Cudowne lata 60.

Możecie się zastanawiać, co czyni delfina bojowym (szczególnie jeśli jesteście rozgoryczonymi delfinami szukającymi sensu życia). Otóż delfiny bojowe są bardzo wszechstronnymi jednostkami: mogą wykorzystywać swój naturalny sonar do nasłuchiwania wrogich okrętów, dostarczają ekwipunek nurkom, wykrywają też podwodne miny.

USA korzystały z delfinów w Wietnamie, gdzie chroniły one wojskowe łodzie i zabijały wrogich płetwonurków. Czemu amerykańska marynarka oczywiście zaprzecza. Służyły także w Iraku, gdzie pomagały tankowcom z ropą przedostawać się przez zdradliwe wody.

United States Navy Marine Mammal Program (Program ssaków morskich amerykańskiej marynarki, NMMP), mający siedzibę w San Diego i 70 delfinów w szeregach, jest jednym z dwóch programów tresury delfinów bojowych na świecie. Drugi mieści się na Krymie i właśnie wpadł w ręce Rosjan.

Gdy skończyła się zimna wojna, delfiny bojowe służące w ZSRR stały się własnością Ukrainy. Jednak bez międzynarodowej paranoi i wrogości geopolitycznej raczej nie miały zbyt dużo do roboty.

Reklama

Ukraina sprzedała część swoich delfinów Iranowi ponad dziesięć lat temu, razem z kilkoma lwami morskimi i morsami, bo jak podaje BBC, nie było jej stać na utrzymanie wszystkich tych zwierząt.

Ukraińskie delfiny bojowe zaczęły więc służyć w programach cywilnych – w terapiach z dziećmi autystycznymi i cierpiącymi na zaburzenia emocjonalne. Zgadza się: delfiny bojowe miały też serca ze złota. Nie potrafię sobie wyobrazić, czemu nie miały w latach 90. swojej kreskówki i linii zabawek.

W każdym razie Rosja skończyła z tym bzdurnym „pomaganiem dzieciakom" i delfiny wrócą do czynnej służby wojskowej.

– Ukraińska marynarka nie dysponowała wymaganą specjalistyczną wiedzą i niektóre projekty musiały zostać zamknięte – wyjawiło państwowemu rosyjskiemu kanałowi informacyjnemu RIA Novosti źródło z krymskiej bazy delfinów. – Nasi eksperci opracowali nowe urządzenia, które przetwarzają działanie sonaru delfinów na sygnał wyświetlany na monitorze.

Oczywiście Ukraińcy nie patrzą na to w ten sposób. Władysław Selezniow, rzecznik ukraińskich sił zbrojnych, powiedział „The Washington Post", że o ile delfiny faktycznie odbyły szkolenie bojowe, to nie znaczy, że będą w ten sposób wykorzystywane. Jak mówi: – Moim zdaniem delfiny nie są zasobem wojskowym.

Zwierzęta wykorzystywano w XX wieku na wiele dziwnych sposób. Na przykład podczas II wojny światowej Sowieci zasłynęli z praktyki przywiązywania bomb do psów i posyłania ich pod niemieckie czołgi.

Amerykanie wykorzystywali nietoperze jako zdalnie wysadzane bomby w walce z Japończykami, również podczas II wojny. To dentysta Eleanor Roosevelt wpadł na pomysł, że można dokonać wielu zniszczeń, przywiązując ładunki z napalmem do nietoperzy i rozsyłając je po w większości drewnianych japońskich domach. Okazuje się, że miał rację. Mówił też później, że gdyby zastosować tę technikę na szerszą skalę, można by było skończyć wojnę w Japonii bez użycia broni nuklearnej. Pewnie i tym razem miał rację, ale w którymś momencie wszystkim znudziło się już słuchanie gościa, który po prostu chciał poprzywiązywać do nietoperzy bomby.

Delfiny z harpunami, psy z bombami, nietoperze z napalmem – te bojowe zwierzęta w pewien sposób przetarły szlaki dzisiejszym dronom. Drony wyrobiły sobie markę, z którą nikt nie chce się teraz utożsamiać, ale wydaje mi się, że można ocieplić jej wizerunek, kojarząc drony z delfinami. Czy tak naprawdę powinniśmy nienawidzić bezduszne, bezzałogowe maszyny śmierci, jeśli delfiny robiły to samo kilkadziesiąt lat wcześniej? Oczywiście, że nie. Delfinów nie da się nienawidzić, nawet gdyby się próbowało. To po prostu niemożliwe. Jakkolwiek by było, wspieracie drony.