FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Zgubne skutki miłości do Adolfa

Autor książki "Jak pokochałem Adolfa Hitlera" skazany za nawoływanie do nienawiści. Na odczytanie wyroku przyszedł w czapce z napisem "Śmierć wrogom ojczyzny". Obrońca będzie składać apelację

Zdjęcie: Flickr/Kerem Tapani Gültekin

Roman Z., autor książki "Jak pokochałem Adolfa Hitlera" został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności przez 30 godzin prac społecznych co miesiąc, ponieważ wrocławska prokuratura uznała go winnym nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym. Wyrok nie jest prawomocny.

Kilka słów o autorze. Roman Z. jest znaną postacią w środowisku pseudokibiców jednego z wrocławskich klubów piłkarskich: Śląsk Wrocław. W maju zeszłego roku uczestniczył w zakłóceniu wykładu, światowej sławy socjologa i filozofa, Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Wraz z grupą działaczy Narodowego Odrodzenia Polski i kibiców Śląska zarzucał mu służbę w aparacie bezpieczeństwa Polski Ludowej. Został wówczas skazany na karę grzywny w wysokości 5 tys. złotych. W grudniu wyrok złagodzono do 2 tys. złotych.

Reklama

Autor sam o sobie: "Nawiedzony antysemita, przynajmniej od momentu, kiedy policzył znanych sobie Żydów. Rasista z doświadczenia, nie był nim, dopóki siedział w Polsce i nie wyściubiał z niej nosa. Nacjonalista bo tak wyszło. Antykomunista gdyż zaznał "dobrodziejstw" tego systemu. Wróg gejów i panoszącego się pedalstwa. Miłośnik dyktatury, lecz nie dyktatury proletariatu, bo według niego proletariat nie ma nic, a jak się dorwie do władzy, to kradnie na potęgę. Aha, jeszcze jest kibicem".

Jak dowiedziono, Roman Z. rozpowszechniał swą książkę od 2006 roku; siedem lat później ruszyło śledztwo w sprawie. Doniesienie do prokuratury złożył pracownik wrocławskiego magistratu. Akt oskarżenia oparto m.in. na zeznaniu świadka, który kupił książkę oraz opiniach biegłych, w tym biegłego informatyka, który udowodnił, iż książka była sprzedawana od kilku lat poprzez internet.

Sąd uznał, że autor dopuścił się przestępstwa w tzw. trybie ciągłym i wykazał brak poszanowania dla praw człowieka i wolności, hierarchizował, użył pogardliwych i obraźliwych epitetów, czym znieważył określone grupy, tym samym budując atmosferę nienawiści wobec tych grup narodowościowych czy społecznych. „Żydzi sprzymierzą się nawet z Hitlerem, jak wyczują w tym interes. (…) z imieniem Mahometa na ustach Arabowie podrzynają gardła niewiernym" pisał oskarżony. Książka zawiera także dosadnie brzmiące rozdziały pt.: "Żyd wrogiem Polaków" albo "Jeszcze Polska nie zginęła, póki nie ma w niej Arabów i Murzynów".

Reklama

Sąd ostatecznie orzekł, iż mimo kontrowersyjnego tytułu sama książka nie nakłania do faszyzmu, jednak w sposób oczywisty obraża i nawołuje do nienawiści. Autor przyszedł na ogłoszenie wyroku w czapce z napisem "Śmierć wrogom ojczyzny". W ramach kary o charakterze wychowawczym został skazany na 6 miesięcy prac społecznych, po 30 godzin w każdym miesiącu, a część jego książek przepadnie na rzecz Skarbu Państwa. Zdania co do zasadności wyroku są jednak podzielone. „Jestem rozczarowany" przyznał obrońca oskarżonego, adwokat Dominik Wojciechowski. „W mojej ocenie był to może nie zamach, ale ograniczenie wolności słowa. Sąd w uzasadnieniu przytaczał wyrwane z kontekstu fragmenty książki. Z pewnością będzie złożona apelacja" poinformował. Wyrok nie podoba się także dziennikarzowi i publicyście Jackowi Żakowskiemu, który w Poranku Radia TOK FM stwierdził jasno: „w książce są bulwersujące, idiotyczne, szkodliwe, niebezpieczne poglądy. Ale jestem bardzo zadowolony, że one się pojawiają w przestrzeni publicznej. Bo to są poglądy, które część osób wyznaje. Gdyby one nie były upubliczniane, nie mielibyśmy okazji się do nich ustosunkować. (…) Mnie się to prawo nie podoba, które pozwala wydać taki wyrok. Niedawno Bawaria podjęła decyzję słuszną, że jako właściciel praw autorskich wyrazi zgodę na publikację najstraszniejszej książki XX wieku "Mein Kampf". Nie, żeby propagować ideę, ale po to, żeby nas przestrzegać. Że językiem w takich książkach, który należy do logiki tych utworów i ich skutków historycznych, mówią do nas ludzie wyglądający normalnie, porządnie, budzący zaufanie. Ludzie, których poglądy nie wydają się nam przerażające. Póki nie zobaczymy do jakiego zestawu mogą być zaliczone".

Reklama

Z jednej strony nasza Konstytucja gwarantuje każdemu wolność wypowiedzi i zakaz cenzury środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy. Każde demokratyczne państwo gwarantuje swoim obywatelom wolność słowa. Z drugiej strony istnieje rozgorzała dyskusja na temat „mowy nienawiści" w Polsce. Polskie prawo nie definiuje jako pojęć prawnych przestępstw z nienawiści, ale Polski Kodeks Karny poświęca przestępstwom na tle dyskryminacji trzy artykuły. Wynika z nich m.in., iż karalne jest:

-stosowanie przemocy fizycznej lub groźby bezprawnej wobec grupy osób, lub pojedynczej osoby, opartej na motywach dyskryminacyjnych (z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości (Art. 119 par.1 k.k..);

-propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa lub nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość (Art 256 par.1 k.k.);

-zachowania godzące w godność i nietykalność człowieka, polegające na publicznym znieważaniu grupy ludności (adresatem jest zbiorowość) albo poszczególnej osoby (adresatem jest zindywidualizowany członek grupy) z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby (Art. 257 k.k.).

Pytanie tylko, czy zamykanie ust „hejterom" sprawi, że problem zniknie, czy to ochroni atakowanych? Może każda wolność niesie za sobą niekoniecznie miłe konsekwencje i albo je zaakceptujemy albo wolność będzie tylko iluzoryczna. Historia jednak pokazała nam do czego może doprowadzić nienawiść… Jak to ujął Pan Sapkowski: „nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej." Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ciemna strona mocy nie zwycięży.