FYI.

This story is over 5 years old.

Interviews

Życie striptizerki pod biegunem północnym

Traktują nas tu co prawda jak śmieci – to jeden z tych zawodów, w których trzeba głęboko schować swoje ego

Tygodniowa pensja striptizerki pod biegunem północnym. Zdjęcie dzięki uprzejmości Mirandy.

Moja znajoma z branży porno (nazwijmy ją Miranda) powiedziała mi ostatnio, że jechała autobusem 10 godzin z Montrealu na północ tylko po to, żeby rozebrać się w klubie go-go w górniczym mieście Fermont w północnym Quebecu. Stwierdziłem, że chyba pojebało ją do końca. Wszystko zrozumiałem w momencie, gdy dostałem od niej zdjęcie pieniędzy, które zarabia co roku na takiej wycieczce: grubo ponad 5 tys. dolarów.

Reklama

Fermont nie jest normalnym miastem. Z powodu lodowatego klimatu większość górników żyje z rodzinami w wielkim budynku mieszczącym mieszkania, sklepy, kręgielnię, szkołę i bar, w którym odpoczywa się po pracy, odbywają się pierwsze randki i można popatrzeć na striptiz.

Striptizerki takie jak Miranda mogą przyjechać do Fermont i pokazać swoje kocie ruchy, ale poza nimi mało kto ma powód, by odwiedzić to miasto.

Pomimo swojego napiętego grafiku Miranda znalazła chwilę, żeby skontaktować się ze mną przez Skype'a. Rozmawialiśmy o tym, jak dostać się do Fermont, o pracy striptizerki w tym małym mieście oraz uświadomiła mi, jak wiele podobieństw zachodzi między zawodem striptizerki a pracą górnika.

Jak to jest być striptizerką w górniczym mieście?

Przyjeżdżam tu od ośmiu lat. Zaczęłam się rozbierać w wieku 19 lat. Obiło mi się wtedy o uszy, że można zarobić tutaj sporo pieniędzy. Dziewczyny przyjeżdżają tu tylko od czasu do czasu i zatrudnia je agencja, która zajmuje się właściwie wszystkim. Zabierają nas spod drzwi naszych domów, zawożą na miejsce, po czym zostajemy odwiezione z powrotem. Dziewczyny zmieniają się co tydzień. Wszystko dlatego, że jest tak wiele chętnych.

Skąd dowiedziałaś się o agencji?

Powiedziała mi o tym jedna ze striptizerek. Skontaktowałam się z agencją i dowiedziałam się wszystkiego. Miejsce jest bardzo dochodowe, ponieważ to jedyny bar w Fermont. Nawet mieszkające tu kobiety, których i tak jest niewiele, chcąc wyjść w sobotni wieczór, nie mają wyboru – muszą iść do klubu go-go. Nie znam też dokładnych statystyk na temat tego miasta, ale szacuję, że na jedną kobietę przypada około ośmiu mężczyzn, co wynika z natury przemysłu górniczego. Każdy, od mechanika po spawacza, zarabia tutaj ok. 45 dolarów za godzinę. Wszyscy mają mnóstwo pieniędzy, ale nie za wiele do roboty w czasie wolnym, dlatego przyjeżdżają tutaj jedynie w celach zarobkowych, również striptizerki.

Reklama

Fermont, Quebec. Zdjęcie: Wikimedia Commons

Znasz dziewczyny, które wyszły za mąż za facetów poznanych w Fermont?

Tak, większość zakochałaby się w tutejszych chłopcach. Jest w czym wybierać. Niektórzy mają po ok. 18 lat i zarabiają 150 tys. dolarów rocznie. Są też tacy, którzy żyją tu od lat 70. i powoli odchodzą na emeryturę. Co kto lubi.

Atmosfera w klubie nie jest bynajmniej dziwna?

Kolesie są bardzo mili. Gdy mieszkasz w tym miejscu, możesz właściwie tylko pracować i chodzić do klubu go-go. To miejsce jest jebanym gniazdem dziwaków, od cholery tu ćpunów i hazardzistów.

Gdzie nocujesz, gdy tu przyjeżdżasz?

W Fermont jest hotel z częścią wydzieloną specjalnie dla striptizerek. Traktują nas tu co prawda jak śmieci – to jeden z tych zawodów, w których trzeba głęboko schować swoje ego. Właściwie to ludzie nas nienawidzą. Kobiety, które tu mieszkają, traktują nas jak zagrożenie, wydaje im się, że wszystkie przyjeżdżamy po to, by zagrabić im mężczyzn. Częściowo jest to prawda, bo agencja wysłała też kilka prawdziwych prostytutek, które dorabiały sobie, pieprząc się po godzinach. W hotelu musimy ściśle przestrzegać tamtejszych reguł, po wyjściu z pokoju nie możemy przejść koło recepcji ani używać telefonów komórkowych. W zasadzie to poza klubem musimy się wciąż chować przed wszystkimi.

Hotel wygląda normalnie?

Wszystko jest strasznie kiczowate i stare, niewiele się tu zmieniło od lat 70. W tej chwili mam jeszcze dwie współlokatorki. Jest prosto, ale wygodnie, więc nie narzekam. Przebywam w Fermont od miesiąca i od tamtej pory nie oddychałam świeżym powietrzem.

Reklama

Wkurwia cię ciągłe siedzenie w pomieszczeniu?

Tak, zdecydowanie. Gdy miałam 19 lat, byłam kretynką i wciągałam tony kokainy. To było jakieś osiem lat temu, poznałam tu wtedy kolesia. (Z jakiegoś powodu nadal tutaj mieszka…). Miałam 19 lat i fioła na punkcie starszych facetów, ale postanowiłam wyjechać, bo po kilku miesiącach spędzonych w tym miejscu nieźle mi odjebało.

Nie czujesz się dziwnie, gdy znowu się spotykacie?

Tutaj każdy wie wszystko o wszystkim, to jak jebane liceum. Gdy do Fermont przyjeżdża nowa dziewczyna, mnóstwo ludzi przychodzi ją zobaczyć tylko dlatego, że jest nowa! Następnego dnia plotkują o tym w kopalni: „Ej, wiedziałeś, że ta nowa laska z tatuażami to…". I w taki sposób, każdy wie wszystko. Wszyscy wiedzą, z kim pieprzyłam się w tym mieście. Mieszkające tu singielki mogą pieprzyć, kogo chcą, ale muszą liczyć się z tym, że ucierpi ich reputacja.

Więc bycie striptizerką w mieście górniczym to czysto biznesowa decyzja?

Tak. Wydaje mi się, że wszyscy przyjeżdżają tu tylko dla pieniędzy. Nieważne, czy to striptizerka, czy górnik – to miejsce w żaden sposób nie jest przyjemne do życia. Jesteś tu dla pieniędzy. W Fermont myśli się tylko o tym.

Śledź Mitchella Sunderlanda na Twitterze.