FYI.

This story is over 5 years old.

używki

Jak dużym złem jest kupowanie kokainy?

Korzyści wynikające z kupowania kokainy są dość oczywiste. Czasem tylko dochodzi to dziwne uczucie, że ktoś gdzieś zapłacił głową lub był torturowany, abyś przez te parę minut mógł się poczuć fajniejszy

Zdjęcie Giorgi Nieberidze 

Korzyści wynikające z kupowania kokainy są dość oczywiste: przez parę minut wydajesz się bardziej interesujący, a znajomi będą dla ciebie milsi, jeśli ich poczęstujesz. Do wad zaliczają się gorzki posmak na języku, możliwość przedawkowania lub uzależnienia i więzienie, jeśli masz pecha albo jesteś nieostrożny. A no tak, jest jeszcze to dziwne uczucie, że ktoś gdzieś stracił głowę lub był torturowany, abyś przez te parę minut mógł się poczuć fajniejszy.

Reklama

W 1982 roku w Harper's opublikowano felieton Davida Owena pt. „Bojkotujmy kokainę". Tekst powstał w celu wzbudzenia poczucia winy w inteligencji czasów Reagana za jej zbiorową skłonność do zażywania kokainy. „Morderstwo jest częścią kokainowej kultury w takim samym stopniu jak srebrne łyżeczki czy zwinięte studolarówki" pisał Owen.

W swoim tekście przytaczał przypadki licznych morderstw na terenie Miami w 1981 roku, zauważając, że „w pierwszych czterech miesiącach 1979 roku, w Santa Maria zginęło 240 osób, gdzie narkotyki były tłem do śmierci".

W 2013 roku liczba użytkowników kokainy pięciokrotnie przekroczyła liczbę użytkowników heroiny

Według zeszłorocznego raportu PBS, powstałego na podstawie liczby udostępnionej przez meksykański rząd; w latach 2007-2014 w Meksyku zamordowano 164 tysiące osób, a tylko w roku 2011– aż 27 tysięcy. Jeden z raportów wykazał, że 55 procent tych morderstw miało związek z kartelami narkotykowymi. Chociaż nie wiadomo, ile dokładnie morderstw ma związek z kokainą.

Jednak w swoim ostatnim raporcie o zagrożeniu narkotykami, amerykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości stwierdziło, że „w 2013 roku liczba użytkowników kokainy pięciokrotnie przekroczyła liczbę użytkowników heroiny".

Kartele nie są odpowiedzialne wyłącznie za zwiększoną liczbę zabójstw. Popełniane przez nie przestępstwa odbijają się echem w całym kraju, gdy miejsce mają wydarzenia takie jak masowe uprowadzenie 43 meksykańskich studentów w 2014 roku. Nieśpieszna reakcja na ten incydent, za który prawdopodobnie odpowiedzialni byli członkowie kartelu Guerreros Unidos, wzbudził długi okres społecznego niepokoju. Mieszkańcy Meksyku są do tego stopnia nieufni wobec lokalnych organów ścigania, że tylko 10 procent wszystkich przestępstw zgłasza się policji.

Reklama

„Będąc konsumentem, stanowisz część tego łańcucha", powiedział nam profesor David Schwartz, etyk Randolph College i autor książki Consumering Choices: Ethics in a Global Consumer Age. Jak wyjaśnił, „konsumenci, wraz z producentami i dystrybutorami produktu, są obciążeni moralną winą za nieetyczne praktyki, gdyż czerpią z nich wymierne korzyści".

Według dwudziestoparoletniego dealera z Los Angeles, który mówi o sobie „Ra", dystrybutorzy kokainy mają niewielką świadomość zatargów związanych z handlem narkotykami. „Zabójstwa przypadkowych ludzi? Nic o tym nie wiem", powiedział nam.

Konsumentów gówno to obchodzi. Niektórzy są weganami i zażywają koks. Rozlew ludzkiej krwi jest do przyjęcia, ale zwierzęcej – już nie. To dosyć ohydne

Stwierdził, że zna dealerów, których mieszkający w Meksyku krewni znaleźli się w niebezpieczeństwie, ale nigdy nie miał do czynienia z klientem, który miałby przez to jakiekolwiek wątpliwości co do zakupu. „Konsumentów gówno to obchodzi. Niektórzy są weganami i zażywają koks. Rozlew ludzkiej krwi jest do przyjęcia, ale zwierzęcej – już nie. To dosyć ohydne".

Choć doniesienia o przemocy związanej z narkotykami coraz częściej nadchodzą z Meksyku, kokaina wywarła trwały wpływ na Kolumbię, istne kokainowe imperium, ale również na sąsiadujące z nią Peru i Boliwię, gdzie znajdują się liczne uprawy koki (rośliny, z której pozyskuje się kokainę). Zdaniem Sanho Tree, szefa projektu zajmującego się polityką narkotykową w Institute for Policy Studies, paradoksalnie sami hodowcy pragną przerwania tego błędnego koła. „Dla rolników nie jest to już źródło utrzymania, ale coś, od czego chcą się odciąć ze względu na związaną z tym przemoc", powiedział nam Tree, który na własne oczy obserwował hodowlę koki i produkcję kokainy.

Reklama

Kolumbijski i amerykański rząd przez wiele lat próbowały zwiększyć świadomość konsumentów dotyczącą wpływu wytwarzania kokainy na środowisko. Były kolumbijski wiceprezydent Francisco Santos Calderón w 2008 i 2009 roku (odpowiednio w Wielkiej Brytanii i Stanach) rozpoczął kampanię na rzecz ochrony środowiska, mającą na celu rozpowszechnienie wiedzy o tzw. odpowiedzialności zbiorowej i poruszenie sumień pochodzących ze średniej i wyższej klasy użytkowników kokainy. Ale biorąc pod uwagę odpowiedzialność Stanów i Kolumbii za niezwykle szkodliwą akcję rozpylania środków chwastobójczych na terenie lasów deszczowych Amazonii, która miała ostatecznie zniszczyć plantacje koki, tego typu kampanie wydają się czystą hipokryzją. „Jest to, delikatnie mówiąc, nieuczciwe", podsumował Tree.

Schwartz jednak pozostaje optymistą w kwestii poprawy stanu środowiska. „Myślę, że klienci często nie zauważają tego, jak duży wpływ mogliby mieć", stwierdził. Jako przykład przywołał sytuację, kiedy to oburzenie związane z okrucieństwem wobec krów zabijanych na potrzeby McDonald's zapoczątkowało reformy wielu rzeźni. „Oczywiście nikt w pojedynkę nie zmieni systemu", powiedział Schwartz, lecz dodał, że z pomocą mediów społecznościowych „jest o wiele łatwiej skierować uwagę ludzi na określoną sprawę".

Na razie scenariusz, w którym najgroźniejsze gangi świata stawiają na pokojowe rozwiązania i zrównoważony rozwój, wydaje się mało prawdopodobny. Zresztą trudno sobie wyobrazić, jak miałaby wyglądać pozytywna zmiana w kokainowym światku. Ale nawet dealer Ra chciałby ujrzeć jakąś poprawę; sugeruje, że baroni narkotykowi powinni dać rolnikom możliwość pracy w lepszych warunkach.


NIE TYLKO O UŻYWKACH. POLUB NASZ NOWY FANPAGE VICE POLSKA


Jeśli naprawdę musisz wciągać, zdaniem Schwartza możesz zrobić to, co ludzie mający poczucie winy związane z nadmierną emisją dwutlenku węgla: zrównoważyć swoje grzechy poprzez wpłacanie darowizn. „W przypadku kokainy, produktu mającego ścisły związek z tak niepokojącymi praktykami, sensownym rozwiązaniem wydaje się wspieranie organizacji pomocy społecznej czy innych grup, których celem jest pomoc poszkodowanym". Zdaniem Ra, dążenie do zmiany brzmi świetnie, ale „jeszcze nie teraz". Na razie, najważniejsze dla niego jest, „żeby nie dać sobie skopać dupy".