FYI.

This story is over 5 years old.

jedzenie

Rzeźnia 360

Obrońcy praw zwierząt użyli hełmu wirtualnej rzeczywistości, na który wgrali film pokazujący dwie farmy przemysłowe nagrane w 360 stopniach. Rok temu PETA zaprezentowała światu swój własny symulator, nazwany „Ja, kurczak"

zdjęcie autora

Wczesnym, czwartkowym popołudniem, na kampusie Valley College w Van Nuys w Californii, dwóch pracowników działającego na rzecz praw zwierząt Last Chance for Animals rozstawiło swoje stanowisko na szkolnym dziedzińcu. Naokoło studenci wylegiwali się na ławkach bądź zbierali się na zajęcia, a kierowniczka kampanii LCA, Nina Jackel, ubrana w szary T-shirt z napisem „There's no excuse for animal abuse" przygotowywała się do rozpoczęcia akcji. Jackel pozdrawiała przechodzących wesołym zawołaniem: „Zachęcamy ludzi, aby w tym roku obchodzili święta wolne od okrucieństwa".

Reklama

Nina i jej kohorta zabrali ze sobą hełm wirtualnej rzeczywistości, na który wgrali film pokazujący dwie farmy przemysłowe nagrane w 360 stopniach. Nagrania przedstawiały kurczaki i świnie trzymane w przygnębiających klatkach i zagrodach, skazane na zaszlachtowanie. Wraz ze zbliżającym się okresem świątecznym, Jackel razem Karen Smith, koordynatorką social media w LCA, zdecydowały się przybyć do koledżu, aby zwrócić uwagę ludzi na okrucieństwo towarzyszące chowowi hodowlanemu.

„Większość tradycji świątecznych jest skupionych wokół śmierci i cierpienia", mówi Nina Jackel. „Na centralnym miejscu każdego stołu leży indyk albo szynka, więc celebrując pokój, radość, miłość i wszystkie te wspaniałe rzeczy, robimy to w towarzystwie śmierci i okrucieństwa. Większość ludzi w ogóle nie zwraca na to uwagi, ale to naprawdę strasznie pokręcone".

Organizacje praw zwierząt od lat opowiadają się przeciwko farmom hodowlanym, ale w tym roku LCA sięgnęła po najnowszą technologię. Z materiałów nagranych zakamuflowanymi kamerami GoPro grupie aktywistów udało się zmontować dwie minuty wirtualnej rzeczywistości nagranej w 360 stopniach. Ten film służy uświadamianiu ludzi w kwestii tego, co LCA uważa za najbardziej bestialskie zwyczaje naszego mięsożernego społeczeństwa. Kiedy założyłem na głowę ich hełm wirtualnej rzeczywistości i rozejrzałem się wokół siebie, stanąłem oko w oko z gigantyczną świnią trzymaną w kompleksie środkowo-zachodniego producenta wieprzowiny, Christensen Farms. Tucznik stał po kolona we własnym brudzie, zamknięty w klatce tak małej, że nie mógł się nawet obrócić.

Reklama

Warto nadmienić, że Jackel i jej koledzy nie są pierwszą grupą walczącą o prawa zwierząt, która w swojej działalności sięgnęła po wirtualną rzeczywistość. Rok temu PETA zaprezentowała światu swój własny symulator, nazwany „Ja, kurczak". Przedstawiciele PETA prowadzili swoją akcję na wielu koledżach, zachęcając ludzi do założenia ich bezprzewodowych gogli i obejrzenia świata z perspektywy hodowlanego drobiu.

Last Chance for Animals, które zostało założone w 1984 roku w zachodnim Hollywood, w świecie wirtualnej rzeczywistości zaistniało dzięki swojej stronie internetowej, Factory Farm 360. Na stronie można zobaczyć nakręcone w 360 stopniach materiały przedstawiające wnętrza największych przedsiębiorstw — takich, jak chociażby Christensen Farms, które produkują wieprzowinę na ogromną skalę i obsługują Walmart. Jackel mówi, że ich grupa korzysta z możliwości oferowanych przez wirtualną rzeczywistość, aby pomóc ludziom w zrozumieniu cierpienia, przez jakie przechodzą zwierzęta chowane na rzeź.

„Nasze filmy przenoszą cię w miejsce zwierzęcia, dzięki czemu rozglądając się, widzisz to samo, co ono. Ten widok sam w sobie jest przerażający, ale towarzyszy mu wiele rzeczy, których nie jesteś w stanie zobaczyć: smród amoniaku, choroby, bakterie, których jest tam od zatrzęsienia. Mimo okropieństwa, które widzisz, dla prawdziwych zwierząt jest to dziesięć razy straszniejsze".

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: RATUJMY CYRKOWE ZWIERZĘTA, TRESUJMY JEDZENIE

Kadr z Factory Farm 360

Filmy, które aktywiści działający na rzecz praw zwierząt kręcą w rzeźniach i hodowlach zwierząt, są z reguły niezwykle niepokojące — nie inaczej jest z materiałami, które można obejrzeć na Factory Farm 360. Jeden z filmów nakręconych wewnątrz Christensen Farms przez działających pod przykrywką aktywistów pokazuje zabijanie prosiąt wewnątrz komory wypełnionej dwutlenkiem węgla oraz dorosłe, zamknięte w klatkach tuczniki, cierpiące z powodu ropiejących odleżyn. To właśnie takie nagrania były bezpośrednią przyczyną, dla której Smith przeszła na weganizm.

Reklama

W dwuminutowym filmie, który obejrzałem w Valley College, materiał z fermy hodowlanej był skontrastowany z obrazem świata wolnego od mięsa: kalifornijskiego sanktuarium Gentle Barn, gdzie uratowane świnie, kozy i kurczaki wracają do zdrowia i swobodnie biegają po swoim własnym podwórzu.

Jak mówi Smith: „Nagrania w wirtualnej rzeczywistości nie sprawiają widzom aż tak dużego bólu. Chodzi w nich o to, aby uświadamiać ludzi, a nie zmuszać ich do oglądania okrucieństwa, rozumiesz".

Film z Christensen Farms jest do obejrzenia na kanale Last Chance for Animals na YouTube.

Warto zastanowić się nad tym, czy ktokolwiek zacznie naprawdę współczuć zwierzętom hodowlanym po tym, jak w wirtualnej rzeczywistości rzuci okiem na świat widziany z ich perspektywy. Jak na akcje bazującą na wykorzystaniu najnowszych technologii, to zaplecze aktywistów z Valley College było raczej nisko budżetowe — składało się ze smartfona Samsung podłączonego do hełmu wirtualnej rzeczywistości, który kupili na Amazonie. Dźwięk z nagrania był ledwo słyszalny, a rwetes panujący na podwórku koledżu stanowił przeszkodę nie do pokonania dla chcących wczuć się w industrialny hałas maszynerii produkującej mięso.

Jackel powiedziała mi, że razem ze Smith odniosły duży sukces podczas ich ostatniej wyprawy na kalifornijski uniwersytet stanowy Northridge. Jednak godzina, którą spędziłem z nimi w Valley College, nie była aż tak przepełniona akcją. Tylko garstka ludzi zdecydowała się przetestować ich hełm, kilkoro lokalnych aktywistów wyraziło swoje poparcie dla działań LCA, a jeden student przyciągnął sporą grupę swoich rówieśników, którzy oglądali jego reakcję po założeniu hełmu,

„Co za odlot!", powiedział chłopak, rozglądając się dookoła w zdumieniu, i został szybko otoczony przez swoich kolegów, którzy słuchali jak opowiada o tym, co widzi. „O Boże, to pojebane… Ale ten jeden na zewnątrz wygląda, jakby czuł się całkiem w porządku".

Niestety, wszystko wskazuje na to, że umknął mu cel, w jakim oglądał materiał zaprezentowany mu przez Ninę i jej kolegów. Kiedy aktywiści chcieli go zapytać o to, co myśli o okrucieństwie wobec zwierząt, chłopak po prostu sobie poszedł.

Peter Holslin jest na Twitterze.