Reklama
Steve Rolles: Zwołały go Kolumbia, Meksyk i Gwatemala – kraje, w których „wojna narkotykowa" jest realnym problemem. Przyniosła ogromne straty i czas najwyższy ją zakończyć. Ustalono dokładny porządek obrad: ustalenie szkód wyrządzonych przez wojnę narkotykową oraz „analiza wszystkich możliwych opcji, w tym nadzoru sprzedaży", słowem: legalizacji.Po raz pierwszy po legalizacji marihuany w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Urugwaju, światowi przywódcy zgromadzili się, żeby przedyskutować problem narkotyków pod takim kątem. Istnieją państwa, w których grozi kara śmierci za rzeczy dozwolone w wielu innych krajach. Nie popiera się już ogólnoświatowej polityki prohibicji i wzoru postępowania karnego; UNGASS to ostatni moment na dostosowanie prawa do rzeczywistości.
Reklama
Niełatwo jest mówić o ONZ jako o jedności. Oddziały przeciwnarkotykowe w tej organizacji wyrażają bardzo konserwatywne poglądy i niechętnie podchodzą do zmian. Organizacja Narodów Zjednoczonych, stworzona by przeciwdziałać wojnom, pogwałceniom praw człowieka, konfliktom, chorobom i zgonom, od 50 lat nadzoruje walkę z narkotykami, która co roku skutkuje tysiącami ofiar.
O używkach i nie tylko. Polub nasz fanpage VICE Polska
Coraz więcej ludzi zażywa narkotyki, są one łatwiejsze do zdobycia i tańsze, więc bezskutecznie zmarnowano 50 lat i miliardy dolarów na działania przeciwnarkotykowe. Zrodził się nielegalny rynek pełen przemocy, na całym świecie zapanował chaos i cierpienie. Władze zaczęły łamać prawa człowieka, oskarżać ludzi i osadzać ich w więzieniach. Narkotyki stały się bardziej niebezpieczne, utrudniono dostęp do leczenia. Rozprzestrzenia się wirus HIV oraz Wirusowe Zapalenie Wątroby typu C. Jest to jedna z największych klęsk polityki społecznej ostatniego wieku. W Alternative World Drug Report dokładnie opisaliśmy tą katastrofalną sytuację.
Reklama
W grę wchodzi wiele rozwiązań. Nasz ogólny cel to zmiana podejścia do problemu; nie chcemy karać, ale działać według podstawowych zasad ONZ – dbać o pokój, prawa człowieka, rozwój oraz stan zdrowia społeczeństwa. Praktycznie wszystkie organizacje pozarządowe, państwa członkowskie i oddziały ONZ, z sekretarzem generalnym Ban Ki Moonem na czele, popierają legalizację zażywania narkotyków.Mamy nadzieję, że uda się zredukować uszczerbki na ludzkim zdrowiu spowodowane epidemią HIV oraz zaprzestać wykonywania kar śmierci za przestępstwa narkotykowe. Dążymy do reform światowych systemów kontroli narkotyków, po których będzie możliwa legalizacja marihuany i innych substancji. Spotyka to jednak silny opór ze starszej strony społeczeństwa. Jeśli nie wprowadzimy poważnych zmian, system załamie się przez istniejące w nim sprzeczności.Zajmuje się pan tym problemem od dawna. W jaki sposób zmieniał się ruch przeciwko wojnie narkotykowej?
Szczyt umożliwił globalnym ruchom wspólne działanie – zyskały nowych popleczników, a ich sieci rozwinęły się i umocniły. Mnogość i różnorodność poruszanych problemów sprawiają, że cała sprawa jest skomplikowana. Jednakże kampanie takie jak stoptheharm.org, Support. Don't Punish., kampania 10 by 20 i Anyone's Child zrzeszające rodziny dotknięte wojną narkotykową, bardzo ułatwiają jej rozwiązywanie. Z obrony przeszliśmy do faktycznego aktywizmu. Pierwszy raz od 20 lat widzę tak wysoki poziom współpracy, jedności i skupienia. Ruch wzmocni się i nabierze siły nawet jeśli oficjalne skutki UNGASS nie spełnią naszych oczekiwań.Czy szczyt może zakończyć wojnę narkotykową?
Tak, sądzę, że będzie początkiem jej końca. Pokaże, że na dobre zmieniła się wspólna opinia na ten temat. Jeśli nie zreformujemy systemu, więcej państw zdecyduje się od niego odejść. Kluczem jest realizm – walkę z narkotykami prowadzimy od 50 lat i nie odejdziemy od niej ot tak. Proces już się zaczął, ale potrzeba lat, żeby dostrzec efekty. Dzięki UNGASS rozpoczną się debaty na temat alternatyw do aktualnej polityki narkotykowej.