FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Ciemna strona cosplayu

Cosplay to nie przyzwolenie

Fotografia z Cosplay Deviants

Odkąd cosplay zaczął kiełkować w latach 80., stał się nieodłączną częścią konwentów i innych wydarzeń kultury „geekowskiej” – na każdym większym spotkaniu nerdów odbywa się przynajmniej jeden pokaz mody albo konkurs na najlepszy kostium. Scena cosplayowa nie jest oczywiście pozbawiona swoich problemów, przede wszystkim coraz częstszych przypadków napaści i molestowania seksualnego. Mimo, że nie ma na ten temat oficjalnych statystyk, problem w niektórych miejscach przybiera takie rozmiary, że zaczęły powstawać petycje z prośbą o pomoc, skierowane do firm organizujących konwenty.

Reklama

Na niedawno odbywającym się Anime Expo w Los Angeles poświęcono tej kwestii panel dyskusyjny, zatytułowany „Cosplay Is Not Consent” [Cosplay to nie przyzwolenie]. Prowadzony był przez Cosplay Deviants, firmę z branży erotycznej, skierowaną do fanów cosplayu. Rozmawialiśmy z Vivid Vivką, modelką z Deviants i entuzjastką cosplayu, o jej doświadczeniach z mroczniejszą stroną przebieranek, sceną cosplayową i tym, co inspiruje ją do działania.

VICE: Kiedy zaczęłaś się przebierać? Dlaczego?

Vivid Vivka: Trudno powiedzieć kiedy dokładnie. Na pewno po części z powodu Halloween, zawsze wykorzystywałam to cudowne święto jako wymówkę do przebierania się za moje ulubione postaci. Pamiętam jaka niesamowita radość ogarnęła mnie gdy dowiedziałam się, że nie tylko istnieje wspólnota ludzi, którzy przebierają się kiedy tylko mogą, ale też jest to grupa wspaniałych, ujmujących ludzi. Na scenie cosplayowej poznałam najmilszych, najwspanialszych, najzdolniejszych i najbardziej zwariowanych ludzi w moim życiu. Odpowiadając na twoje drugie pytanie – to niewiarygodna transformacja. Oglądamy seriale, filmy, gramy w gry wideo. Widzimy te postaci, zapominamy się w ich przygodach, ich charakterach, we wszystkich detalach ich życia. Albo po prostu myślimy, że mają zajebiste stroje. Założenie skończonego kostiumu po raz pierwszy… zniewalające uczucie. Zawsze staram się myśleć jak moja postać weszłaby do pokoju pełnego ludzi, jak odpowiadałaby na zadawane jej pytania, jak pozowałaby do zdjęć. Jasne, to przebieranki. Ale dla nas to też znacznie więcej.

Reklama

Vivid Vivka jako Belldandy z anime Ah! My Goddess. Foto – Vivid Vivka.

Kiedy dołączyłaś do Cosplay Deviants?

Zamieściłam swój pierwszy zestaw zdjęć na CD w 2011. Od razu się wkręciłam. Lubię być naga, zajmowałam się modelowaniem nago już wcześniej. Lubię też cosplay. No i kto by pomyślał, nagle znalazłam firmę, która chce, żebym połączyła obie te rzeczy. Zajebiście, wchodzę w to. Od tego czasu zrobiłam dla nich dużo sesji, moje zdjęcia umieścili w swoim albumie, w grze karcianej, magazynach, na kalendarzach, jeździłam też na konwenty jako część ich ekipy.

Kiedy w swojej przygodzie z cosplayem po raz pierwszy doświadczyłaś nieprzyjemności na tle seksualnym? Czy to może coś, na co dopiero z czasem zaczęłaś zwracać uwagę?

Z początku moje stroje trzymały się krwistych horrorów: Pyramid Head z Silent Hill, zombie, itp. Większość trzymała się ode mnie z daleka! Ale wraz z wiekiem, po tym jak zaczęłam karierę modelki erotycznej, czułam się coraz pewniej i wygodniej z moim ciałem. Zaczęłam pokazywać go coraz więcej, przebierałam się za postaci, które uwielbiałam, ale wcześniej brakowało mi na nie odwagi. Nie jest żadną tajemnicą, że na dziewczyny z anime nie działa grawitacja, a superbohaterki zazwyczaj noszą trochę zbyt obcisły spandex i niewiele poza nim. Nie jestem idealna, nie mam idealnego ciała, ale lubię to, które mam, chcę się bawić, więc jebać tych, którzy mają z tym problem!

Lecz Internet to mimo wszystko bezlitosne miejsce. Ktoś wrzuca swoje zdjęcie, a wszyscy inni mają na jego temat jakieś zdanie, którym muszą się podzielić. Gdybym dostawała grosz za każdym razem, gdy ktoś wyzywa mnie od końskich łbów, grubasek, transwestytów i paskud, pewnie mogłabym już kupić cały ten pieprzony Internet. Internetowe napastowanie to nieprzerwany strumień, jest po prostu wredne. W cztery oczy to zupełnie inna historia. Ludzie chcieli, żebym zapozowała z nimi do zdjęcia i „żartobliwie” łapali mnie za tyłek. Prosili mnie o sprośne, nietaktowne, obleśne rzeczy, po czym mówili „nie no, żartuję… chyba, że chcesz”. Wydaje mi się, że wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy, że przegina, i jak bardzo są nieprzyjemni, krzywdzący i niesmaczni. Widzą przed sobą jakąś postać, którą tak samo jak ja znają i uwielbiają, ale chyba zapominają, że pod kostiumem jest człowiek. Cosplay to nie przyzwolenie. To, że jestem przebrana nie znaczy, że chce spełniać twoje fantazje.

Reklama

Vivid Vivka jako Joker. Foto – Cosplay Deviants.

Na każdym konwencie na którym jestem zdarzają się okropne rzeczy… mi i moim koleżankom. Najgorzej jest wtedy, gdy napastowana osoba milczy na ten temat. Jak już mówiłam, mam wrażenie, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to co robi jest złe – bo skąd mają wiedzieć, jeśli same im tego nie powiemy? Wciąż trochę nie dowierzam w moją transformację – kiedyś byłam bardzo nieśmiała i nie zadbałabym o swoje; teraz nie daję sobie w kaszę dmuchać i umiem stanowczo powiedzieć „nie!”.

To nie tylko fizyczny dyskomfort. Wiadomo, czasami ktoś „przypadkowo” dotknie mnie po cycku, albo „przypadkowo” podniesie spódniczkę. Albo czasami kogoś po prostu trochę poniesie. To wszystko jest straszne. Nie róbcie tego. To nie jest zabawne. To boli, emocjonalnie. Nosiłam stroje, nad którymi pracowałam miesiącami, tylko po to, by inne dziewczyny nazywały mnie „szmatą”. Jedna nawet nazwała mnie zdzirą, mimo, że byłyśmy przebrane za tę samą postać, a ja miałam po prostu większy biust. Nikt nie powinien szydzić z czyjegoś ciała, jesteśmy prawdziwymi ludźmi, a nie postaciami z kreskówek. To dwuwymiarowe twory, na które nie działa grawitacja czy starzenie się. Każda z nas powinna móc przebierać się za kogo tylko chce, nawet jeśli nasze talie nie są odpowiednio wąskie, biodra odpowiednio szerokie, nogi długie, biusty duże, nawet jeśli nasza skóra nie jest „odpowiedniego” koloru. Cosplay polega na miłości do naszych ulubionych bohaterów i radości z tworzenia strojów.  Ale publiczność dostrzega tylko lekką, żartobliwą stronę naszego świata, gotowy produkt i uśmiechy do zdjęć. Jest jeszcze druga strona medalu, o której mało kto myśli. Ludzie nakręcają się, przyczepiają do błahostek i odczuwają jakiś jad, który każe rozerwać im na strzępy kogoś, kto im się nie podoba.

Reklama

Vivid Vivka jako Mad Moxxi z Borderlands 2. Foto – Enrique Malfavon.

Co najgorszego widziałaś/słyszałaś/odczułaś?

Raz byłam przebrana za Mad Moxxi, postać z gry Borderlands 2 o bardzo obfitym biuście. Przeszła obok mnie parka, chłopak się ucieszył, bo był wielkim fanem gry. Poprosił o zdjęcie ze mną i na chwilę przed cyknięciem migawki usłyszałam jak jego dziewczyna mówi, że nie musi robić sobie zdjęć z jakąś „obrzydliwą zdzirą”, po czym dodała „Myślałam, że podobają ci się prawdziwe kobiety”. Byłam załamana. Bolało. A nie zrobiłam nic złego. Czemu nie jestem „prawdziwa”? Czemu jestem zdzirą? Jestem przebrana za postać z gry i bardzo dobrze się bawię! Jego dziewczyna chyba zobaczyła mój grymas smutku; przeprosiła od niechcenia, ale widać było, że w ogóle nie myślała wtedy o mnie, dziewczynie w kostiumie, i o tym jak mogę się czuć słysząc takie komentarze. Poza tym dostałam mnóstwo propozycji wiadomego sortu. Nawet do tego stopnia, że jakiś zupełny nieznajomy wepchnął mi do kieszeni klucz do pokoju hotelowego, a do ucha syknął mi jego numer i godzinę. Od razu znalazłam grupę najbardziej napakowanych cosplayerów na całym konwencie, podałam im godzinę, miejsce i klucz. Ciekawe co się wydarzyło tej nocy.

Myślałaś o porzuceniu cosplayu po takich doświadczeniach?

Każdy miewa gorsze dni. Czasami to za dużo wrednych komentarzy na Facebooku, innym razem to bezczelne uwagi albo jakieś obleśne obmacywanie na konwentach. Ale i tak to kocham. To moja największa pasja. Mimo nieprzyjemnych osób i sytuacji, świat cosplayu dał mi znacznie więcej, niż mogłabym się kiedykolwiek spodziewać. Większość członków wspólnoty to wspaniali ludzie, bardzo przyjacielscy i pomocni. Podzielają moją pasję i entuzjazm, i to dzięki nim co roku czekam z wytęsknieniem na sezon konwentowy. Po konwentach mam nawet krótki okres depresji. Nie mogłabym tego porzucić. Ale nie chcę też doświadczać tej przemocy, więc mówię o tym na głos. Mam nadzieję, że w ten sposób uświadomię innych.

Vivid Vivka jako Fionna z Adventure Time. Foto – Vivid Vivka.

Wasza działalność w Cosplay Is Not Consent jest wspaniała. Macie jakieś porady dla cosplayerek, które doświadczyły takich napastowani?

Trzeba przede wszystkim nie bać się wyjść przed szereg i mówić na głos. „Nie” to proste, ale potężne i skuteczne słowo – nie można się go bać! Nie można pozwalać innym na zmuszanie nas do robienia rzeczy, których po prostu nie chcemy robić. Jakiś palant się do ciebie przystawia? Jebać go. Nie musisz sobie robić z nim zdjęcia. Ktoś cię dotyka, albo narusza twoją przestrzeń prywatną? Powiadom ochronę. Jesteśmy silnymi jednostkami, możemy sobie poradzić. Ale co ważniejsze: nie jesteście same. Po waszej stronie jest mnóstwo ludzi; wspólnie możemy zapobiec wszystkiemu, wspierać się, uświadamiać innych i, przede wszystkim, tworzyć zdrowe, radosne środowisko dla naszej pasji. Musimy być dla siebie nawzajem wspaniali.