FYI.

This story is over 5 years old.

duchowość

Jak utrata wiary w Boga wpływa na twój mózg

„Religia działa dokładnie tak samo, jak narkotyk ‒ jak kokaina czy metamfetamina. Podobnie jest z muzyką i stanem zakochania”
Zdjęcie otwierające: Fred de Noyelle/Getty Images

Artykuł pierwotnie ukazał się na TONIC

Moja wiara w Boga nie tyle się zawaliła, ile raczej wyblakła i zgasła. Straciłam dziewictwo w wieku 16 lat. Przestałam chodzić do kościoła i wracałam do domu po 22. Mama za karę kazała mi się wyuczyć na pamięć całych wersetów z Biblii, a ja recytowałam je jak przepisy kulinarne.

Nie byłam jedyną nastolatką, która przestała wierzyć. Rekordowo wysoki odsetek młodych Amerykanów (35 procent) nie identyfikuje się z żadnym wyznaniem, chociaż 91 procent z nas dorastało w domach, w których obecna była religia. W Polsce sytuacja przedstawia się nieco inaczej

Reklama

Nasza niewiara postępowała stopniowo. Na stu obecnie niewierzących Amerykanów, którzy wychowali się z religią, tylko jeden przyznaje, że doznał nagłego „kryzysu wiary". Zamiast tego 36 procent pomału się zniechęciło, a kolejne 7 procent twierdzi, że ich poglądy przeszły ewolucję.

Związane z religią doznania, które sprawiają ci przyjemność, pobudzają do działania układ nagrody w twoim mózgu.

Sprawa ma się podobnie jak w przypadku Świętego Mikołaja. Psycholożki Thalia Goldstein i Jacqueline Woolley wykazały, że dzieci nie przestają w niego wierzyć z dnia na dzień. Najpierw są przekonane, że każdy Mikołaj w przedszkolu i centrum handlowym jest prawdziwy. Potem wierzą, że napotykane Mikołaje pozostają w magicznym kontakcie z tym prawdziwym, i tak dalej, aż w końcu zdają sobie sprawę, że to bujda na resorach. „Dzieci nie przestają w coś wierzyć, jakby przekręcały wyłącznik" ‒ mówi Goldstein. Podobnie rzecz ma się z wiarą w Boga. Kruszy się i zanika małymi fragmentami.

Pamiętam, że uwielbiałam ilustrowaną Biblię dla dzieci, którą dostałam do mamy. Smutny Jonasz w paszczy ziewającego wieloryba sprawiał, że czułam się dobrze, ciepło i bezpiecznie. Te uczucia zawdzięczałam mojemu mózgowi. Związane z religią doznania, które sprawiają ci przyjemność (na przykład, gdy mama bierze cię na kolana, przytula i czyta ci Pismo Święte) pobudzają do działania układ nagrody w twoim mózgu. Z czasem religijne idee, kojarzone z przyjemnością, same w sobie stają się przyjemne.

Reklama

„Religia działa dokładnie tak samo, jak narkotyk ‒ jak kokaina czy metamfetamina. Podobnie jest z muzyką i stanem zakochania" ‒ mówi dr Jeffrey Anderson, który wykłada radiologię na Uniwersytecie Utah i bada wpływ religii na mózg. „Wszystkie te doznania na pewnym poziomie są ściśle związane z układem nagrody. Z punktu widzenia fizjologii praktycznie niczym się nie różnią".

Większość procesów odpowiedzialna za religijną wiarę zachodzi w płacie czołowym ‒ najnowszym, najbardziej rozwiniętym rejonie mózgu.

Gdy zaczęłam postrzegać moją obrazkową Biblię jako infantylną i nudną, mój układ nagrody prawdopodobnie znacznie zwolnił obroty. Religijne doznania przestały dostarczać tyle przyjemności. Tego samego, choć zupełnie mimowolnie, doświadczają osoby cierpiące na chorobę Parkinsona, która uszkadza ośrodki przyjemności i nagrody w mózgu. W rezultacie w przypadku chorych prawdopodobieństwo utraty wiary jest o wiele wyższe, jak twierdzi dr Anderson.

W szóstej klasie dowiedziałam się, że człowiek ewoluował przez ponad sześć milionów lat, a nie siedem dni. Jak na ironię, to właśnie ewolucja sprawiła, że w ogóle wytworzyliśmy coś takiego jak religia. Większość procesów odpowiedzialna za religijną wiarę zachodzi w płacie czołowym ‒ najnowszym, najbardziej rozwiniętym rejonie mózgu. To mogłoby tłumaczyć, dlaczego religia jest wyłącznie ludzkim wynalazkiem.

Przez wiele lat wierzyłam zarówno w kreacjonizm, który zapewniał, że w każdej chwili mogę przybić piątkę z Bogiem, jak i w ewolucję, która zimno i naukowo dowodziła, że świata zupełnie nie obchodzi mój los. Gdy tracisz wiarę, obecny w twoim mózgu system wierzeń nie rozprasza się z dnia na dzień, a raczej wymienia pewne elementy na nowe ‒ trochę jak z twoją garderobą. „Nawet jeśli porzucasz lub zmieniasz wyznanie, nie wyrzucasz wszystkich swoich starych »ubrań« na raz i nie kupujesz nowej szafy" ‒ przekonuje dr Jordan Grafman, dyrektor ośrodka badań nad urazami mózgu w Shirley Ryan AbilityLab i wykładowca na Uniwersytecie Northwestern. „Przebierasz w swoich rzeczach i decydujesz, co zatrzymać, a czego się pozbyć".

Reklama

Polub fanpage VICE Polska i bądź na bieżąco


Nowe wierzenia dołączają tej samej neurologicznej struktury, co stare. Możliwa jest również sytuacja, w której istniejący wcześniej system toruje drogę nowym przekonaniom. Woolley odkryła, że dzieci łatwiej przyjmują do wiadomości istnienie wymyślonych przez badaczy nadprzyrodzonych bytów, jeśli wcześniej już w jakieś wierzyły. „Jak sądzę to dlatego, że mają już wyrobiony pewien system, w który wpasowują się nowe wierzenia" ‒ wyjaśnia Woolley. Czasami nowe wierzenia przypominają stare, czasem nie.

Usiłując pogodzić wiarę w Boga z rosnącym doświadczeniem i wiedzą o świecie, wytyczałam arbitralne granice. Uznałam, że Bóg nie podglądał mnie na sedesie, ale za to słyszał moje modlitwy. Jak fizycznie mógłby robić jedno albo drugie ‒ tego nie potrafiłam sobie wytłumaczyć.

Taka erozja wiary pod wpływem nauki i logicznego myślenia jest dość powszechna. W 2016 roku Centrum Badawcze Pew przeprowadziło ankietę mającą ustalić powody, dla których obecnie niezwiązani z żadną religią Amerykanie utracili wiarę. Pojawiły się w niej takie odpowiedzi jak: „Racjonalne myślenie sprawia, że religia idzie na śmietnik", „Brak jakichkolwiek sprecyzowanych, naukowych dowodów na istnienie stwórcy" oraz „Zostałem naukowcem i przestałem wierzyć w cuda".

Jeśli zmyśloną historyjkę opowie się jako religijną przypowieść, dzieci wychowane w religijnych domach w nią uwierzą. Jeśli nie przedstawi jej się w ten sposób, będą ją kwestionować.

Reklama

Jednak nie tylko nauka może osłabić wiarę, ale cała naukowa kultura. Świadectwa i przekonania innych ludzi mają ogromny wpływ na twój własny system wierzeń. Z uporem godnym lepszej sprawy przekonujemy dzieci, że Święty Mikołaj istnieje, więc w niego wierzą. Podobnie dzieje się w przypadku szeroko pojętej religii. Dla przykładu: psycholożka Rebekah Richert ustaliła, że jeśli zmyśloną historyjkę opowie się jako religijną przypowieść, dzieci wychowane w religijnych domach w nią uwierzą. Jeśli nie przedstawi jej się w ten sposób, będą ją kwestionować.

Wraz z edukacją, zwłaszcza uniwersytecką, zmienia się twoje kulturowe otoczenie. Na kampusach dominuje logika i racjonalna analiza, które nie pozostawiają wiele miejsca dla Boga. Wracając chwiejnym krokiem ze studenckich imprez, roztrząsasz bezsensowne zło obecne w religiach Zachodu. Nawiązujesz nowe przyjaźnie z ludźmi, którzy podobnie jak ty, cynizmem próbują pokryć swoje zwątpienie. „Uniwersytet zazwyczaj podważa co bardziej konserwatywne systemy wierzeń obecne w naszych mózgach" ‒ mówi Grafman. Nadgryza i spuszcza powietrze z dziecięcej wiary.

Jeśli o mnie chodzi, chętnie wyobrażam sobie moje religijne korzenie jako uśpione, nie martwe. Dość paradoksalnie mam nadzieję, że ten, z którego one wyrastają, przychylnie spogląda na mój rozwój i poszukiwanie wiedzy.

Tłumaczenie: Jan Bogdaniuk


Więcej na VICE: