FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Podział klasowy według VICE

Podziały klasowe mają się dobrze w Wielkiej Brytanii (i nie tylko). Przez chwilę wydawałoby się, że zniknęły. Złudzenie.

Podziały klasowe mają się dobrze w Wielkiej Brytanii (i nie tylko). Przez chwilę wydawałoby się, że zniknęły. Złudzenie.  Jeśli podatek sypialniany albo ta okładka Daily Mail miałaby czegoś dowodzić, to tego, że przepaść między posiadającymi i nieposiadającymi, a zwłaszcza tymi co nie posiadają nawet własnej umywalki do której mogliby lać osiągnęła rozmiar starych blizn rozoranych na nowo. Nie sposób wyobrazić sobie Wielką Brytanię bez jej archaicznej, żenującej skłonności do upychania ludzi w klasach. Stanowi ona integralną część brytyjskiej demokracji, bez niej nasz obecny system wytrwałby mniej więcej tyle co Północnokoreańska Partia Miłośników LSD i Imprez Do Rana.

Reklama

Jednocześnie, nie oznacza to, że system nie może się zmienić. BBC skumplowało się z kilkoma bufonami z uniwersytetów (nie mogą być aż tak mądrzy, skoro ciągle w nich tkwią, prawda?) i uznało, że stary, tradycyjny, trzypoziomowy ‘system w meloniku’ po prostu nie nadąża. W zamian, wymyślili nowiutki, siedmioklasowy system. Zaczyna się od "prekariatu' (wiecie, Hackney Heroine, Mich Philpott), a kończy na "elicie" (Melvyn Bragg, Tamara Ecclestone), a pomiędzy tymi dwoma jest społeczna papka, w którą wdeptano pięć rodzajów klasy średniej.

Aby stwierdzić do której klasy przynależysz, kwestionariusz przygotowany przez BBC zawiera serię pytań dotyczących Twojej sytuacji ekonomicznej, nawyków i uczestnictwa w kulturze. Pytania te przechodzą od oczywistych, typu gdzie pracujesz, ile zarabiasz; do bardziej złożonych typu kim są Twoi znajomi, czy korzystasz z Facebooka, słuchasz indie albo chodzisz na siłownię. Potem wszystko trafia do przelicznika klasowego, który wypluwa klasę społeczną do której Twoja egzystencja w roku 2013 kwalifikuje się najlepiej.

W jaki sposób wiedza, że należysz do "technicznej klasy średniej" pomoże Ci określić kim jesteś naprawdę i jakie jest Twoje miejsce w życiu? Postanowiliśmy przepuścić przez owy test kilka grup społecznych, aby przekonać się, w której z siedmiu klas BBC wyskoczą. Stańmy twarzą w twarz z tymi abstrakcyjnymi podziałami, nawet jeśli nie będzie to trafne w stu procentach, to i tak lepsze to niż tweetowanie "lubię rap i znam poborcę podatkowego" aby udowodnić jak nietypowymi osobowościami jesteśmy.

Reklama

Spróbujmy zrozumieć nowy brytyjski podział klasowy.

TABLOIDOWI ARYSTOKRACI

Zdjęcie: Joe Ridout

Kto? Gdzieś po drodze, bogatsi chcieli stać się takimi jak my. Może z powodu recesji, może z powodu jednej nazistowskiej gafy za dużo, a może po prostu naprawdę spodobało im się patrzenie jak gra Fulham, zakładanie Converse'ów i nazywanie wszystkich po kolei "ziomek". Niezależnie od motywacji, jedynym co z tego wynikło, to to że przestali wyglądać jak panowie ziemscy jak za starych czasów. W dobie rzygających księżniczek i Made in Chelsea zdają się przynależeć do grupy, którą się po prostu dziedziczy, jak czubki z Camden czy miłośnicy wołowiny. W związku z tym, zaczęto im nawet robić zdjęcia na pudelki i inne takie.

Ekonomicznie: Bóg wie. Większość z nich ma dużo kasy, a nawet jeśli jej akurat nie zarabiają, wszyscy z nich odziedziczyli taką ilość środków i pozycję społeczną, że potrzeba więcej niż jednego pokolenia na rozpuszczenie tego. Nigdy nie wiadomo, mogą aktualnie zarabiać rocznie mniej niż babcia klozetowa, albo równie dobrze wystarczająco dużo, żeby zorganizować zamach stanu w kraju z którego ta babcia pochodzi.

Społecznie: Pomijając przelotne spojrzenia proletariatu kiedy usiłują zapłacić za kebaba kartą kredytową, ci ludzie są wychowani aby zadawać się tylko ze swoim własnym gatunkiem- tak samo jak nas od małego uczono, żeby zadawać się z każdym, kto do niego nie należy. Są mniej towarzyscy niż zbuntowana młodzież, zapewne dzielą się na stada w oparciu o to, na jakiej wyspie jest założone ich zagraniczne konto bankowe.

Reklama

Kulturowo: Kulturowo? Człowieku, oni mają oryginał Króla Lira wiszący nad spłuczką w ich ulubionym kiblu do wciągania koksu. Ale nie to ich interesuje: to pozostawiają lewakom. Jeśli chodzi o ich zbliżanie się do współczesnej kultury, to stać ich na wciśnięcie napiwku pianiście w jakiejś fajnej knajpie na mieście.

W której klasie BBC się znaleźli?: "Elita"- bez niespodzianek. Nawet jeśli lista poziomów społecznych w wydaniu BBC miałaby szybko paść na kolana przed starą dobrą klasą wyższą i średnią, to i tak stara dobra dziedziczona kasa jest najlepsza, zwłaszcza, kiedy jest jej tak mało dookoła.

TWITTERATI

Zdjęcie: Muir Vidler

Kto? Żyjemy w epoce kiedy nasze kulturalne wybory definiują nas samych. Nikt już nie ogląda The Killing ponieważ jest zainteresowany procedurami panującymi w skandynawskiej policji, ale dlatego, że to określa jego pozycję na drabinie społecznej. Otóż prawdopodobnie czyta też bloga Toma Watsona, je jarmuż i piżmian i słucha meczy krykieta siedząc w wannie i czytając książki Paula Austera. W związku z powyższym, powinniśmy uznać Twitterową lewicę za samodzielną grupę społeczną.

Ekonomicznie: Przeważnie będąc dzielnymi nauczycielami i praworządnymi prawnikami, Twitterati są prawdopodobnie grupą która mogłaby powstać i rządzić krajem, ale zamiast tego zdecydowała spędzać swe dni pracując w imię wyższego dobra. Tweetując o ludziach, którzy naprawdę krajem rządzą. Prawdopodobnie wydają całą swoją wolną kasę na Amnesty, jednocześnie nie zapominając o kupieniu tego domku w Stoke Newington w latach 80-tych. Umieśćmy ich pomiędzy 25 a 50 tysięcy funtów rocznie.

Reklama

Społecznie: Mimo, że bardzo chcieliby zaprzyjaźnić się ze swoim hydraulikiem, to jednak bardzo się boją, że okaże się rasistą, dlatego trzymają się własnego gatunku: starzejących się profesjonalistów i młodych polityków.

Kulturowo: Wszystko, co nie jest Knife Party, albo serialem Willa Mellora. Uwielbiają Breaking Bad, lubią X-Factor, widzieli Deadwood. Właściwie, to pomijając ich przeciążone biblioteczki, nie możesz przestać się zastanawiać, czy oni w ogóle robią coś poza oglądaniem telewizji. Lubią Chief Keef, Joan Baez, kochają Beyonce (ale mimowolnie martwi ich szczerość jej feminizmu). Generalnie, lubią wszystko co nikogo nie atakuje. Dlatego wszyscy mają bilety sezonowe na mecze Arsenalu.

W której klasie BBC się znaleźli?: "Usytuowana klasa średnia". Brzmi przewidywalnie, ale pamiętajcie- to są Ci sami ludzie którzy brali udział w marszu CMD (w imię rozbrojenia nuklearnego - przyp. tłum.) i sprzeciwiali się podatkowi sypialnianemu- wtedy zdacie sobie sprawę, że mają niezły pociąg do polityki progresywnej.

ZATRUDNIENI W FOXTON

Zdjęcie: Josh Jasper

Kto? Dziwna rasa (na ogół) młodych ludzi egzystujących jako splot sprzeczności, które prawie że tworzą coś przypominającego istotę ludzką. Noszą szare garnitury, ale zawsze z podniesionymi kołnierzykami i odlotowymi butami. Mężczyźni są gładko ogoleni, ale zawsze z fryzurą w stylu Hadouken! Są wystrzałowi, ale zawsze grzeczni. Są zamożni, jednak zarabiają straszne pieniądze. Mieszkają w ładnych mieszkaniach w ponurych okolicach. Jadąc na festiwal muzyczny idą i na Paolo Nutini i na Pendulum. Zajmują dwa miejsca parkingowe i robią przycierki swoim Mini. Nikt naprawdę nie wie skąd oni się wzięli, ale można podejrzewać Kent.

Reklama

Ekonomicznie: Ich premia w wysokości 3000 funtów na dzień dobry i służbowy samochód lokuje ich gdzieś po środku klasy średniej. Zarabiają więcej niż nauczyciele, ale mniej niż prawnicy. Ich posady są tak bardzo uzależnione od wystrzałowej osobowości, że można by się spodziewać, że pierwszego dnia pracy dostają po iPadzie i dildo, za to ich mieszkania są pozbawione mebli, zastawy i czegokolwiek co wskazywało by na życie wykraczające poza kolorowe gadżety. Ich zdolność do płynięcia pod prąd i znoszenia ludzkich dziwactw aby tylko domknąć umowę sugeruje ziejącą z ego pustkę, która normalnie powinna być wypełniona oszczędnościami na później.

Społecznie: Ich życie towarzyskie nie jest puste, jednak jak wyżej- niczym nie jest wypełnione. Zatrudnieni w Foxton zasuwają swoimi gejmobilami po mieście w tę i z powrotem, ponieważ jedynymi osobami z którymi mają czas trzymać są: studenci, których zamierzają doprowadzić do bankructwa, współpracownicy i kolesie z Australii.

Kulturowo: Dobry miejski festyn nie jest zły. Mumfords są w porządku, ale nigdy nie dojdą do tego poziomu co Stereophonics.

W której klasie BBC się znaleźli?: "Techniczna klasa średnia". Praktycznie rzecz ujmując, to odłam klasy średniej, złożony z ludzi, którzy istnieją wyłącznie w reklamach telewizyjnych.

STUDENCIAKI

Zdjęcie: Kieran Cudlip

Kto? Nie udawaj, że naprawdę spędziłeś wystarczająco dużo czasu na recitalach Stevie'go Reicha, żeby nie wiedzieć kim oni są. Wiesz kim oni są, wiesz czym się zajmują. Możesz nawet być jednym z nich, albo jak edytor The Tab i blogger Jack Rivlin, gapisz się z utęsknieniem jak dokazują po drugiej stronie studenckiego baru, marząc o tym, aby dołączyć do nich. Są jak azbest wpompowany w ścianę przez amerykańskie filmy bieżącej dekady poświęcone studiowaniu i polityce rządu odnośnie lepszego kształcenia społeczeństwa głoszącej, że każdy kto ma przynajmniej jednego rodzica z więcej niż tysiakiem funtów na koncie musi studiować, niezależnie od ilości szarych komórek. Są bękartami zrodzonymi przez ziomali z lat 90-tych, wychowanymi w dysonansie pomiędzy "urgh, urgh urgh", a "ucz się, ucz się, ucz się".

Reklama

Ekonomicznie: Będąc studentami (albo barmanami czy instruktorami fitnessu na kampusach), studenciaki pewnie sytuują się pomiędzy 10 a 25 tysięcy rocznie. Mimo to, będąc synami dyrektorów szkół i wsiowych prawników, ogromną część oszczędności przepuszczają na koszulki, dodatkowo kupują w necie prochy i odsprzedają swoim znajomym. Któregoś dnia ich kupa gotówki zostanie zwrócona państwu tytułem grzywny z racji wyroków które zapadły.

Społecznie: Jednym z uroków tego stylu życia są jego samotnicze zapędy. Studenciaki mają własną Doktrynę Monroe’a, jakby w imię powrotu do korzeni. Punkt widzenia w stylu "Wszystko w porządku, Jack". W praktyce oznacza to, że wchodzą w jakąkolwiek interakcję wyłącznie z osobami z którymi chodzą do szkoły, z którymi chcą uprawiać seks, oraz z przedstawicielami władzy, których akurat przepraszają.

Kulturowo: Jak wyżej, ich wrodzony brak zaufania do kobiet, homoseksualistów i mniejszości rasowych o których istnieniu dowiedzieli się z Phonejacker'a, zmusza ich do pewnej podejrzliwości wobec reszty świata. Gdyby nie lista obecności na zajęciach i nocne seksualne safari, zabarykadowaliby się pewnie w swoich pokojach z kopią Fify, sześciopakiem browarów i ulotką Dominos Pizza na wieki. Umówmy się, nie zapowiada się, żeby któryś z nich w najbliższym czasie napisał jakieś opowiadanie o życiu czy coś w tym stylu.

W której klasie BBC się znaleźli?: "Pracownicy tymczasowi". Niestety, prawdopodobnie do tej klasy trafiłaby większość czytelników VICE. Nie mogę się powstrzymać od porównania: "pijani, potępieni, młodzi ludzie".

Reklama

FANATYCY MMA

Zdjęcie: Danielle Levitt

Kto? Wraz z upadkiem torów do psich wyścigów i spadkiem cen w skupach, powstała nisza w dotychczasowych standardowych zajęciach klasy robotniczej. Przez kilka lat 90-tych wszystkie rodzaje działalności, od "pożyczania" samochodów, po ściąganie paliw wężykiem, były przez dziennikarzy Daily Express nazywane zajobem klasy pracującej. Tak naprawdę, stała za tym histeryzująca klasa średnia, obawiająca się tego co może się wydarzyć kiedy pozostawimy klasę robotniczą samej sobie. W ostatnich latach widowiska UFC/MMA odnotowały ogromny wzrost popularności, zarówno oglądane z trybun, jak i przez internet. Zjawisko osiągnęło taki rozmach, że Hollywood uniósł brwi z podziwem i uwagą (my zresztą też).

Ekonomicznie: Taksiarze, hydraulicy, robotnicy. O dziwo, tradycyjne zajęcia klasy robotniczej są teraz nieźle płatne, przynajmniej w porównaniu z zajęciami na których obecnie zęby zjada niegdyś zadowolona z siebie klasa średnia.

Społecznie: Prawie dokładna odwrotność podejścia piesków Tatlera: tutaj strach elity przed ludźmi z brudem pod paznokciami jest zastąpiony lękiem przed ludźmi z dłońmi pianisty.

Kulturowo: Myślę, że wiecie o co biega. Przemoc i brutalność jest muzyką dla ludzi którzy nie umieją wpaść w osłupienie słuchając jej, a walki w klatce dla klasy robotniczej są odpowiednikiem Beethovena. Poza tym- dziwne porno, czyli wszystko co nie jest wrestlingiem, a przedstawia facetów w legginsach.

Reklama

W której klasie BBC się znaleźli?: "Tradycyjna klasa robotnicza". McDonalds mógł spaść wraz ze starą dobrą klasą pracującą, ale ich obecne dzieci mięso zamieniają w mięśnie i oddają im z nawiązką.

DILERZY

Zdjęcie: Stuart Griffiths

Kto? Jak nisko da się upaść? Jeśli istnieje (chociażby mała) grupa rezydująca na ogół na samym dole drabiny społecznej, to prawdopodobnie są to dilerzy narkotyków. Pewnie dałoby się tę kastę podzielić jeszcze na jakieś podgrupy (z dilującymi ketaminą na samym dole), ale zanim zamienimy to rozważanie w opasłe tomisko Davida Simona, upchnijmy ich po prostu wszystkich do jednego wora. W sensie, co nam zrobią? Oskarżą nas o niedostateczną interpretację?

Ekonomicznie: Dilerzy są prawdopodobnie jedyną grupą, która jest bardziej ostrożna, jeśli chodzi o bilans wydatków/przychodów, od Tabloidowych Arystokratów (no, chyba że jednocześnie są raperami, wtedy tylko wyobraźnia ogranicza ich rozrzutność). Naturalnie, każdy zarabiający na tym prawdziwe pieniądze stoi gdzieś w cieniu i jest wielkim gangsterem, a każdy kto sam siebie nazywa dilerem mieszka nadal z matką. Dajmy ich pomiędzy 10 a 25 koła rocznie. Wiecie, oni zabierają całą Waszą kasę i przynajmniej część muszą jakoś odkładać, nie?

Społecznie: Wszyscy biorą. Zaznaczyłem wszystkie okienka jak leci.

Kulturowo: Ciężko powiedzieć, żeby jakoś specjalnie interesowali BBC Four, z tym Swoim Sky+ i Radio 4 dudniącymi z głośników w Punto. Ale pomyślcie ile czasu spędzają w klubach, na festiwalach i festynach. Oczywistym jest, że mają z kulturą dużo więcej do czynienia niż przodownicy Twiteratti chłonący Philipa Frencha i modląc się nad stekiem z grilla za 20 funtów, albo Studenciaki spędzające młodość nucąc hity z Top40 nad uchem otumanionego taksiarza.

W której klasie BBC się znaleźli?: "Prekariat". Absolutne zero wszech czasów. Zagubione dusze ulicy. Albo przynajmniej tak się nam wmawia. Zastanów się chwilę, kiedy siedzisz na antresoli w klubie, kto tak naprawdę jest ofiarą? Młodzi ludzie rozpaczliwie usiłujący przeczytać chociaż kilka stron Freakonomics i zjeść Twixa zanim zaczną piętnastą godzinę pracy w domu, czy raczej zadowoleni młodzi ludzie kręcący się w tę i z powrotem słuchając freestyle'i Preditah? Ta, tak właśnie myślałem. Cała ta lista jest do góry nogami.

Zobacz też:

Dziesięć rzeczy o świecie w roku 2013, w które moje dziecko nie uwierzy
Wytatuowałem sobie na twarzy adresy stron porno, żeby moje dzieci miały co jeść