Brytyjska elegancja według Tinashe

ZDJĘCIA: ​ALEX DE MORA ​DYREKCJA ARTYSTYCZNA I STYLIZACJA: KYLIE GRIFFITHS

Asystent fotografa: Theo Cottle
​Asystenci stylisty: Thomas Ramshaw, Mali Hood
​Scenografia i rekwizyty: Marisha Green
​Włosy: Sami Knight using Tigi Bedhead
​​Make-up: Crystabel Riley @ Stella Creative Artists na kosmetykach MAC
​Paznokcie: Cherrie Snow @ WAH
​Tekst: Grace Medford

Jakoś tak się utarło, że artystki R&B nie zawsze od początku kariery mają w pełni wypracowany wizerunek. Na każdą Rihannę przypada Shontelle, Alexis Jordan, Kristina DeBarge, czy ktoś podobny. Brak kontroli kreatywnej, niepewność co do kierunku, w którym miałyby podążać, bezsensowne decyzje agenta, czy wytwórni i efektem jest marny album, z którego ledwie można wyciągnąć singla na promocję i najczęściej na tym się kończy.

Tinashe jest zaprzeczeniem stereotypu o gwiazdkach jednego sezonu. Widać z daleka, że wszystko ma dokładnie przemyślane i to, co robi nie jest zależne od nikogo innego, tylko od niej samej. Właściwie, można nawet powiedzieć, że jest jedną z ciekawszych artystek, która przedarła się w tym roku do mainstreamu.

Zaczynała jako dziecięca modelka, była członkinią girls-bandu, a także pojawiała się w kilku odcinkach „Dwóch i Pół". Karierę muzyczną zaczynała mixtape'ami, do których napisała słowa, muzykę, wszystko sama nagrała i wyprodukowała. W tym roku, wdarła się ze swoim debiutanckim singlem „2 On" na listę Top 40 magazynu Billboard, a jej pierwszy album studyjny, „Aquarius", zapisał się na liście Top 20. Zdążyła też nagrać kawałek do ścieżki dźwiękowej filmu „Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1". Przy tym wszystkim warto wspomnieć, że Tinashe ma zaledwie 21 lat.

Z paznokciami przyozdobionymi wzorem Union Jacka, nad filiżanką popołudniowej herbaty, opowiedziała nam o nastoletnim buncie, pierwszych pijackich wyskokach i o tym, jak to jest być kobietą w biznesie zdominowanym przez mężczyzn.

Cały wywiad do przeczytania ​tu, u nas zobaczycie zdjęcia.