FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Peter Stichbury maluje portrety osób porwanych przez UFO

Stichbury, który obecnie ma 46 lat, swoją pracę poświęca niezidentyfikowanym obiektom latającym

„Experiencer, Ariel School, 1994" z 2014 roku.

Gdy pochodzący z Nowej Zelandii artysta Peter Stichbury miał siedem lat, wydawało mu się, że w świetle dnia zobaczył, jak coś pędzi po niebie. Mimo że nie wierzy już, że był to jakiś ponadnaturalny obiekt, moment ten stał się przełomem dla jego kreatywności. Stichbury, który obecnie ma 46 lat, jest nadal tak zachwycony UFO jak po tym zdarzeniu. Niezidentyfikowanym obiektom latającym poświęca też swoją pracę. W ramach niedawnej wystawy w galerii sztuki współczesnej Tracy Williams, Ltd. w Nowym Jorku zatytułowanej Anatomy of a Phenomenon pokazywał portrety ludzi, którzy twierdzili, że mieli kontakt ze zjawiskami typu UFO. Nieważne, czy ich doświadczenia miały związek z kosmitami, czy nie.

Reklama

Inspiracją do namalowania obrazu przedstawiającego spoglądającą w dół dziewczynę był przypadek Johna E. Macka, psychiatry i profesora Harvardu. Pojechał on do Zimbabwe po tym, jak 62 dzieci z tego kraju doniosło o zaobserwowaniu podczas ferii szkolnych latającego spodka i dziwnych istot. Zamiast przedstawić dziewczynę zdjętą grozą, Stichbury zdecydował się nadać jej nieobecny wyraz twarzy, by jego odwzorowanie nie było jednowymiarowe. Malarz zastanawiał się, jak takie wydarzenie zmienia psychikę świadka, i zaznaczał, że doświadczeniowcy (jak dr Mack określał osoby, które widziały UFO) zazwyczaj opowiadają o tych zjawiskach, demonstrując nie tylko strach, ale także szerokie spektrum innych emocji.

Obok dziwnych zdarzeń samych w sobie artystę fascynuje także szeroko pojęta ufologia z powodu jej „galerii skomplikowanych postaci, mnóstwa intryg oraz wewnętrznych konfliktów" i nieodłączne w dziedzinie zjawisk paranormalnych nagromadzenie wykluczających się wzajemnie faktów. W tym przypadku nie dziwi wcale, że jego wcześniejsze prace koncentrowały się na pustych wyrazach lśniących twarzy modelek i aktorek.

– Zjawisko UFO jest niezwykle kłopotliwe i na pierwszy rzut oka absurdalne – stwierdził Stichbury. – Najłatwiejsze, co można zrobić, stykając się z nim, jest wyśmianie i marginalizacja ludzi, którzy rzucają wyzwanie naszemu konsensusowi co do natury rzeczywistości. Jednak po dwóch latach badań uważam, że niektórych z tych zajść nie da się wyjaśnić za pomocą naszej obecnej konwencjonalnej wiedzy na temat fizyki i wszechświata. Pozycja osoby wykluczonej, której światopogląd odbiega od normy, to bogaty archetyp i bardzo interesująca perspektywa – dodał. – W takich ludziach znajdziemy pewien rodzaj obiektywizmu, kompletnie autonomicznego w stosunku do schematów myślenia grupowego czy szerszego kolektywu społecznego.

Reklama

Jego ulubiony cytat mówi nam wiele o postawie malarza. Jest nim wypowiedź Stantona Friedmana, badacza sprawy Roswell: „Nie zawracajcie mi głowy faktami, ja już zdecydowałem, co jest prawdą".

Tematy, które Stichbury odzwierciedla w swoich pracach, pochodzą z różnych źródeł. Pośród nich można wymienić filmy dokumentalne o UFO, podcasty poruszające zagadnienia z zakresu zjawisk paranormalnych, a także badania sporządzone przez naukowców i dziennikarzy. Podzielił się z nami dwiema najdziwniejszymi historiami o spotkaniu z UFO, na jakie zdarzyło mu się natrafić – opowieściami, które stanowiły inspirację dla jego ekscentrycznych portretów.

OBSERWACJE Z COLARES W BRAZYLII

– Obserwacje UFO nad brazylijską wyspą Colares w 1977 roku trwały przez kilka miesięcy – powiedział nam Stichbury. – Słupy światła wystrzeliwały z nieba w ziemię. Jeśli trafiły któregoś z mieszkańców wioski, odczuwał to jako dotkliwe poparzenie, a na ciałach niektórych ofiar pojawiały się małe ślady jak po przebiciu skóry. Jednak dla mnie najbardziej interesującą stroną omawianej sprawy jest to, że Brazylijskie Siły Powietrzne rozpoczęły w pewnym momencie operację „Spodek" – śledztwo w sprawie powtarzających się incydentów tego typu, którego cel stanowiło udokumentowanie tych przypadków. Przesłuchano tysiące świadków. Nie ma właściwie równie dobrze opisanych spraw, ze szlakiem systematycznie zebranych, twardych dowodów. Większość niegdyś tajnej rządowej dokumentacji została już udostępniona publicznie. W tym fotografie zjawisk pojawiających się na niebie i rysunki sporządzone przez żołnierzy. Prawdopodobne wydają się wyjaśnienia, że mogły być to ćwiczenia wojskowe, jakiś rodzaj wojny psychologicznej albo testowanie nowego typu broni na wieśniakach. Osobiście wierzę jednak, że ta sprawa jest autentyczna. Fotografie UFO wykonane w toku tamtych wydarzeń to jedne z najlepszych zdjęć niezidentyfikowanych obiektów latających w historii.

LOT 1628 JAPAN AIRLINES

– Dla mnie jest to jeden z najciekawszych przypadków zaobserwowania UFO przez pilota – wyjaśnił nam Stichbury. – W listopadzie 1986 roku lot 1628 linii Japan Airlines, towarowy samolot pilotowany przez kapitana Kenju Terauchi, napotkał nad Alaską UFO w kształcie orzecha włoskiego. Dwa mniejsze obiekty także leciały przez pewien czas po obu stronach samolotu. Terauchi udzielił później wywiadu, w którym relacjonował: „Ta rzecz poruszała się w powietrzu tak, jakby w ogóle nie istniała grawitacja. Przyspieszała, zatrzymywała się, potem leciała naszą prędkością w naszym kierunku, przez co wydawało się, że stoi w miejscu. I nagle w jednej chwili zmieniła kurs. Innymi słowy: ten obiekt latający pokonał siłę grawitacji". UFO zostało też namierzone przez naziemny radar, cel zarejestrowała baza Amerykańskich Sił Powietrznych Elmendorf. Informator z Federalnej Administracji Lotnictwa udostępnił publicznie odczyt radaru. Instytucja podważyła wiarygodność przypadku, określając go efektem „usterki sprzętu". Kapitan Terauchi został uziemiony przez Japan Airlines. Minęło kilka lat, nim pozwolono mu znowu latać.