Góra i czarność: zdjęcia byłej Jugosławii

FYI.

This story is over 5 years old.

podróże

Góra i czarność: zdjęcia byłej Jugosławii

Strażnicy patrzą na mnie i szczerzą się jak uczniaki, strzelają tekstami w stylu „nasz kolega chciałby cię poznać". Odsuwają okienko i moim oczom ukazuje się trzeci koleś w mundurze.
 „Podoba ci się? Wczoraj wieczorem wdał się w bójkę, ale to dobry...

Zdjęcia z tego artykułu ukazały się w listopadowym wydaniu magazynu VICE.

Zatrzymałam wypożyczony samochód na granicy między Czarnogórą a Bośnią i Hercegowiną. Umundurowany mężczyzna w budce zmrużył oczy – przyglądał mi się przez kłęby dymu z papierosa. Krzywi się na widok mojego amerykańskiego paszportu, ale jego nastawienie zmienia się, gdy otwiera go na pierwszej stronie, tej z imieniem i nazwiskiem. Porównuje mnie i zdjęcie.
– Russkaja? – szepcze z niedowierzaniem, a potem wybucha gromkim śmiechem. – Irina! Jesteś jedną z nas! Darko, chodź tu szybko, Rosjanka! – nie wiadomo, skąd wyłania się Darko. Też ma na sobie mundur i pali papierosa.

Reklama

Strażnicy patrzą na mnie i szczerzą się jak uczniaki, strzelają tekstami w stylu „nasz kolega chciałby cię poznać". Odsuwają okienko i oto moim oczom ukazuje się trzeci koleś w mundurze.
– Podoba ci się? – (facet wygląda jakby nieźle balował zeszłej nocy).
– Wczoraj wieczorem wdał się w bójkę, ale to dobry chłopak. Szuka dziewczyny.

Sięgam po aparat.

– Mogę zrobić wam zdjęcie?
– Tak, jasne, rób, rób – chłopaki z dumą się obejmują. Robię zdjęcie i jadę dalej. Nagle przed moim samochodem pojawia się czwarty strażnik, z wielkim karabinem zawieszonym na pasku. Widać, że to on tu dowodzi. – Czy ty zrobiłaś im zdjęcie? Na granicy jest zakaz fotografowania!
– Ale zapytałam, czy mogę, i się zgodzili.
– Oczywiście, że się zgodzili. Oni są jak psy. A co się dzieje, gdy dasz psu kawałek mięsa?
– Nie jestem pewna.
– Pies też się zgodzi – powiedział, a potem się odsunął i machnął ręką, żebym jechała dalej.

W małej górskiej miejscowości w Serbii co roku odbywa się największy festiwal muzyki bałkańskiej na świecie. Zawsze fascynowały mnie te szalone melodie. W sierpniu postanowiłam uwiecznić je na zdjęciach. Gdy pierwszego dnia zbliżałam się do wioski, już z daleka słyszałam trąbki, które brzmiały niesamowicie radośnie, a po chwili zmieniały się, przekazując rozdzierające cierpienie. Muzyka odbijała się echem od ciemnych gór, które były cichymi świadkami rozlewu krwi. Teraz góry śpiewały, opowiadały swoją historię.

Reklama

Po festiwalu ruszyłam w podróż po innych krajach byłej Jugosławii. To sąsiadujące z sobą państwa, które jednoczy kultura, a dzielą historia i wojny. Być może w końcu udało mi się zobaczyć przez obiektyw aparatu te emocje, które wcześniej usłyszałam w muzyce na festiwalu. Tak powstały te zdjęcia.