Rave to jedna ze współczesnych kulturowych wizytówek Wielkiej Brytanii. Jednak po pierwszej fali popularności na przełomie lat 80. i 90. rave został zmuszony do przejścia do podziemia przez nowe rygorystyczne prawa i powstanie dużych, licencjonowanych klubów.Przenieśmy się 25 lat w przód, w sam środek obecnego ogólnokrajowego kryzysu sceny klubowej. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zamknęła się niemal połowa brytyjskich klubów, a w ich miejscu pojawiło się zupełnie nowe zjawisko: rave w wydaniu z XXI wieku. Wykorzystując szczypce do cięcia metalu i zagmatwane prawa o skłotach młodzi ludzie włamują się do nieużywanych lokali, by do białego rana ostro balować w oparach wdychanego z baloników podtlenku azotu.Sytuacja nie przedstawia się jednak najlepiej: policja cały czas przykręca śrubę i stosuje coraz ostrzejsze metody walki z nielegalnymi imprezami, a w mediach rozpętała się panika wywołana przez kilka śmiertelnych wypadków, do których doszło w improwizowanych klubach. Pojawia się więc pytanie: czy nowy rave ma szansę na przetrwanie?