Zdjęcia z „Miasta much”, największego wysypiska Madagaskaru

FYI.

This story is over 5 years old.

zdjęcia

Zdjęcia z „Miasta much”, największego wysypiska Madagaskaru

Ogień, dżuma i dziecięce cmentarze - poznaj codzienność mieszkańców wysypiska śmieci pod Antananarywą, stolicą Madagaskaru

Większość miast i miasteczek na Madagaskarze zapanowała nad epidemią dżumy, która nagle wybuchła w sierpniu zeszłego roku, jednak około 3000 ludzi, którzy zamieszkują wysypiska śmieci na obrzeżach stolicy kraju Antananarywy, wciąż żyje w głębokim cieniu zarazy. Mieszkańcy „Ralalitra" („Miasta much") całe dnie grzebią pośród gruzów, odpadków, szczurów i zwłok w poszukiwaniu środków do przeżycia. SAMVA, prywatna firma, której władze Madagaskaru powierzyły pieczę nad śmietniskiem, zaprzecza, jakoby na ich terenie znajdowały się jakiekolwiek ludzkie siedliska i stara się zastraszać fotografów i dziennikarzy, którzy próbują ukazać światu prawdę o życiu w „Mieście much".

Reklama

Ci z mieszkańców wysypiska, którym dopisało szczęście, znaleźli pracę w pobliskiej kopalni porfiru. Dziś harują w niej po 10 godzin dziennie i zarabiają znacznie mniej niż przedtem, ale, jak mówią, za godność trzeba zapłacić. Mogą stamtąd dostrzec dym nieprzerwanie unoszący się znad śmietniska (na końcu tęczy) — widok, który pomaga im pracować jeszcze ciężej bez słowa skargi.

Mężczyzna zasłania twarz od dymu na cmentarzu w Akamasoa, osiedlu założonym przez ludzi, którzy pracowali kiedyś na wysypisku. Pewien doktor, który pracował tu jako wolontariusz, zgłaszał wiele przypadków występowania dżumy płucnej w tej okolicy, wywołanej wdychaniem toksycznych oparów znad śmietniska.

Niegasnący ogień płonie pośród wysokich na 15 metrów hałd śmieci. Wynaturzony krajobraz nieprzerwanie spowija trująca mgła. Dzieci nie mogą przebywać zbyt długo w tej okolicy, bo ich buty topią się od gorąca.

Samo jądro wysypiska usiane jest małymi grobami, w których spoczywają martwe płody i niechciane niemowlęta. Te z dzieci, którym udało się przeżyć, na stałe mieszkają na śmietnisku, tworząc całą społeczność sierot i wyrzutków: starsze opiekują się tymi, których rodzice dopiero co je porzucili. Nawet przedmioty znajdują tu swoje drugie życie, choć często nabierają zupełnie nowych znaczeń.

Obecnie około 3000 osób mieszka tu i pracuje, głównie przy zbieraniu plastiku (0,05 dolara za kilogram) i metali (0,5 dolara za kilogram). Wielu spośród mieszkańców „Miasta much" przyjechało do Antananarywy w poszukiwaniu lepszych warunków życia, w nadziei na nowy początek. Dziś ich codzienność to miejsce z największą liczbą nieleczonych zachorowań na dżumę płucną — najbardziej zaraźliwą odmianę tzw. czarnej śmierci — na całym świecie.