FYI.

This story is over 5 years old.

Porno

Gwiazdy porno mówią, o czym myślą podczas seksu

Znasz to pewnie z doświadczenia: gapisz się w ekran, stukasz w klawiaturę, ale myślami jesteś bardzo daleko. Czy ludziom, którzy zamiast przy biurku pracują na planie porno, też zdarza się bujać w obłokach?
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk
aktorka porno madison missina
Gwiazda porno Madison Misssina. Wszystkie zdjęcia: @Dirt_Erotic

Często trudno mi się skupić w pracy. Stukam w klawiaturę i gapię się w literki na ekranie, ale myślami jestem bardzo daleko. Taka już natura mojej pracy — choć niewykluczone, że ma tak większość ludzi pracujących przy biurku.

Jakiś czas temu byłem na planie filmu porno i zacząłem się zastanawiać: czy gwiazdy kina dla dorosłych w pracy także bujają w obłokach? Jasne, wiem, że ich praca polega na seksie, ale to wciąż praca. Co ciekawe, jedno studium z 2010 roku wykazało, że większość ludzi myśli o niebieskich migdałach przez przynajmniej 30 procent czasu — tylko nie podczas seksu. Jak zatem wygląda to u aktorów i aktorek porno? Zapytałem o to kilkoro z nich.

Reklama
1541983599186-blake_LS

Blake Wilde

VICE: A zatem Blake: o czym myślisz, gdy kręcisz swoją scenę?
Blake: Ogólnie o kwestiach pracy na planie: Czy otwieram się na kamerę? Czy moje ciało jest we właściwej pozycji? Czy ta pozycja faktycznie będzie dobrze wyglądać na filmie? A gdy scena zaczyna mi się już nieco dłużyć: Co potem sobie zjem? Jaką pizzę zamówię? Czy mam w domu piwo w lodówce? Tego rodzaju rzeczy.

Czy myślami odpływasz w dziwne miejsca?
Dość często. Bardzo łatwo zacząć myśleć o zupełnie przyziemnych rzeczach. Nagranie trwa, a ja staram się w głowie śledzić upływ czasu, zastanawiam się, czy przyjmuję zróżnicowane pozycje i czy trwam w nich wystarczająco długo, żeby reżyser złapał tyle ujęć, ile potrzebuje. No, a potem odpływam znów w kierunku jedzenia.

Czy praca wciąż cię podnieca, czy może dla ciebie to już tylko robota i potrafisz się wyłączyć?
Wiesz, nigdy nie zaliczałem się do osób, które podniecają się tylko dlatego, że robią to przed kamerą. To po prostu kolejny dzień w robocie. Pewnie, możesz się dobrze bawić i nie ma dwóch takich samych scen, ale dla mnie nie wiąże się to z jakąś ogromną seksualną podnietą. Po prostu dobrze się bawię podczas całego procesu.

1541983057235-group_JLP_LS-1

Jessie Lee Pierce (pierwsza od prawej — ale nie ta kobieta za oknem)

Cześć Jessie. A zatem: jesteś w samym środku sceny seksu. O czym myślisz?
O kamerze, rzecz jasna, a oprócz niej chyba o drugim aktorze. Bo oczywiście zapłacili mu, żeby uprawiał ze mną seks, więc myślę sobie na przykład: Czy podoba mu się to, co się dzieje, czy może udaje? Czy w ogóle go pociągam? Czy zażywał dziś viagrę?

Reklama

Mój umysł potrafi odpłynąć dość daleko, ale chyba zawsze, gdy jestem w pracy, myślę o tym, żeby nakręcić dobrą scenę. Nadal miewam tremę. Z drugiej strony czasem można się zbyt głęboko wciągnąć w seks. Powiedziałabym, że aktorzy porno są całkiem nieźli w łóżku. Taka jest prawda. Dlatego czasem zastanawiam się: Czy mnie trochę nie ponosi? Czy jestem w tej samej pozycji od 15 minut i powinnam ją zmienić?

Skoro już mowa o przyjemności: czy jest ci równie łatwo szczytować na planie co w prywatnym życiu?
Powiedziałabym, że to wykonalne i potrafię osiągnąć orgazm, ale jest zdecydowanie trudniej, bo przed kamerą pojawia się presja, że koniecznie trzeba dojść. Naprawdę staram się, żeby moje orgazmy w filmach były nieudawane i w większości przypadków mi się udaje. Nie mogę powiedzieć, że wszystkie są prawdziwe, bo to nieprawda. Pod taką presją może to zająć więcej czasu, ale najważniejsze, zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, to się wyluzować. Facetom trudniej, bo muszą jeszcze wytrysnąć.

Czy masz przygotowany jakiś zbiór mentalnych obrazów na wypadek, gdy scena nie przynosi ci fizycznej satysfakcji?
Szczerze mówiąc, przeważnie właśnie w taki sposób dochodzę. Gdy przełączam się na którąś z fantazji, które odtwarzam sobie w głowie. Mogę wrócić myślami do dowolnej sceny porno, którą niedawno oglądałam i wciąż ją pamiętam na świeżo. Odrobina wyobraźni potrafi zdziałać cuda.

A co ze scenami solowymi? Czy to wciąż praca, czy możesz sobie popłynąć?
Powiedziałabym, że w scenach solo mam o wiele więcej pracy, bo wszystko muszę robić sama. Z drugiej strony przy takich nagraniach można się trochę bardziej wyluzować, więc czasem odpływam myślami i zastanawiam się, co w tej chwili porabia moja kotka? Czy powinnam ją nakarmić? A potem trzeba pójść na pocztę. Naprawdę, bardzo przyziemne rzeczy.

Reklama

Obejrzyj: Wirtualny seks: skanowanie gwiazd porno


Madison Missina

Cześć Madison. Wydaje mi się, że w pracy wiele osób buja w obłokach. Dokąd wędruje twój umysł, gdy jesteś w samym środku kręcenia sceny seksu?
W zeszłym tygodniu nagrywałam scenę BDSM z klapsami, w której byłam subem. To było autentyczne przeżycie, podczas którego trafiłam do sub-przestrzeni.

Na czym polega „sub-przestrzeń”?
Sub-przestrzeń to stan relaksacji jak przy medytacji zen. Znajduje się w niej swego rodzaju wolność. Osoba, której się podporządkowujesz, ma całkowitą kontrolę, więc dosłownie wszystkie twoje troski znikają. Oczywiście dalej odczuwałam ból, ale ból staje się do pewnego stopnia przyjemny. Po przejściu do sub-przestrzeni, zwłaszcza z przy okazji sesji z bólem i uderzeniami, najpierw przychodzi haj, po którym w ciągu 24 godzin nadchodzi zjazd. To naprawdę niezła jazda!

A co z łagodniejszymi scenami? O czym wtedy myślisz?
Jak dla mnie, większość scen powtarza ten sam schemat: oral, trzy pozycje, wytrysk. Dlatego w głowie śpiewam piosenki. Najczęściej „Black Velvet”. W śpiewaniu chodzi o wyczucie czasu i wprawienie się w odpowiedni nastrój. Ludzie nie lubią tego słyszeć, ale rzadko kiedy naprawdę się podniecam podczas zdjęć. Dlatego śpiewam w duchu piosenki, które pomagają mi czuć się seksownie i wczuć się w klimat. Bardzo też pomaga mi zgrać ruchy. Prześpiewam jedną piosenkę, więc czas na zmianę pozycji; pięć piosenek — kończymy scenę.

Reklama
1541983849721-blake_jake_LS-1

Jake Shy

Cześć Jake. Jak rozumiem, w pracy musisz myśleć o wielu zawodowych rzeczach, np. jak wypadasz przed kamerą, ale czy zdarza ci się błądzić myślami podczas nagrania?
Zastanawiam się, czy nie za często mówię „Oh fuck!”, bo zawsze to powtarzam podczas zdjęć. Naprawdę zawsze myślę, co zrobię za później. Kiedy mam kręcę następną scenę? Co jeszcze mam w planie na ten tydzień? Szczerze mówiąc, myśli przelatują mi przez głowę non-stop. Zawsze myślę o graffiti, o tym, żeby się wyrwać i coś namalować.

Czyli w środku akcji myślisz o tym, że na murze niedaleko dworca dałoby się łatwo namalować coś fajnego?
Na sto procent. Graffiti przynosi mi więcej przyjemności niż seks, więc to poważana sprawa. To właśnie moja pasja. Jestem twórcą. Dlatego seks nie jest moją ulubioną częścią w porno, które tworzę. To zaledwie cząstka. Sporo osób mówi mi: „to chyba zajebiste mieć taką robotę?”. No i jasne, jest fajnie, ale zajebistość leży tak naprawdę gdzie indziej. To produkt końcowy.

Czy wciąż się podniecasz?
To trudna sprawa. To nie jest tego rodzaju podniecenie, co podczas oglądania porno. Gdy patrzę na aktorkę, nie myślę, jaka jest piękna. Pewnie gdybym tak robił, gdybym świadomie próbował się podniecić, dochodziłbym o wiele szybciej.

By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Australia

Reklama

Więcej na VICE: