FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Historia Bama Margery sprawia, że zaczynam bać się śmierci

Gwiazdor „Jackassa" zmienił się nie do poznania po tym, jak stracił wypadku swojego najlepszego przyjaciela, Ryana Dunna. Dziś wraca na antenę i próbuje wyjść na prostą

Fot. Youtube

W życiu większości z nas nadchodzi ta chwila, gdy zdajemy sobie sprawę, że najbliżsi nam ludzie nie będą żyli wiecznie. Mama, tata, brat, siostra, chłopak, dziewczyna — każdy kiedyś umrze. W takiej chwili zaczynasz się zastanawiać: co zrobisz, gdy do tego dojdzie, jak poradzisz sobie z żalem po stracie, jak bez tej osoby będzie wyglądało twoje życie. Bam Margera, który zarobił miliony, upokarzając siebie i swoich bliskich, najwyraźniej nie brał tego pod uwagę. Nie tak dawno temu w internecie ukazał się zwiastun programu Terapia Rodzinna z Dr Jenn. Z tego, co można wywnioskować z krótkiego klipu, to być reality show z udziałem celebrytów i ich rodzin, którzy z pomocą terapeuty próbują poukładać sobie na nowo życie. W programie obok wielu innych gwiazd ma się pojawić właśnie Bam i jego mama April.

Reklama


Gdy Jackass wszedł na antenę w 2000 roku, Bam był młodym, obiecującym zawodowym skaterem i centralną postacią w grupie przyjaciół w swoim rodzinnym mieście West Chester w Pensylwanii. Po Johnnym Knoxville'u i Steve-O, to Bam cieszył się największą popularnością wśród ekipy Jackassa, a także największym zainteresowaniem kamer. Viva La Bam, Bam's Unholy Union, Bam's World Domination, Bam's Badass Gameshow… Co chwila powstawał kolejny reality show, w którym Bam wraz ze swymi ziomkami kreował swój wizerunek rozrabiaki i drania. Oglądając go, podobnie jak w przypadku Jackassa, chciałeś stać się częścią ich wygłupów i wszechogarniającego chaosu. Wszystko przenikał duch beztroski. Nieprzerwany potok docinków, kawałów i kaskaderskich popisów, miał czasem jakieś umiarkowanie poważne konsekwencje, jednak wszystko utrzymywano w raczej lekkim tonie. Telewizja i Bam Margera byli wprost dla siebie stworzeni – choć ten drugi nie mógł chyba przewidzieć, jak rozwinie się ich związek.

Sielanka dobiegła końca wraz ze śmiercią przyjaciela. W 2011 roku uwielbiany przez publiczność brodaty błazen Ryan Dunn po pijanemu rozbił swój samochód o drzewo. W wypadku zginął Zachary Hartwell, asystent produkcji na planie filmu Jackass Number Two oraz sam Dunn, wówczas 34-letni. Na poboczu drogi, na tle kwiatów złożonych przez pogrążoną w żalu rodzinę i przyjaciół, kamery uchwyciły Bama w stanie bliskim histerii. Na filmie widać jego dezorientację i cierpienie — intymna chwila, w której doświadczył ogromnej straty, wystawiona na pokaz dla całego świata. Człowiek, który swoje życie zamienił w reality show, został teraz osaczony przez tę samą telewizję, która przysporzyła mu sławy i popularności.

Reklama


Po tym wszystkim Bam zmienił się nie do poznania, co wcale nie dziwi. W zwiastunie nowego programu opowiada, że nigdy nie brał pod uwagę, że ktoś z jego bliskich może umrzeć i że szok po utracie Dunna popchnął go w objęcia alkoholu. Mówi to wszystko z błędnym wzrokiem, bełkocze, krew kapie z ręki, którą rozciął sobie, wybijając szybę w samochodzie. Jego chłopięca pewność siebie zniknęła, w jej miejsce pojawiły się lęk i zagubienie. Komedia, w jaką zmienił swoje życie, płatając figle swojemu śpiącemu ojcu i nagrywając jego reakcje, nagle stała się czymś kompletnie obcym i pozbawionym sensu. Bam zaczął tyć – wkrótce młody skater przemienił się w napuchniętego, zapłakanego pijaka.

I oto znów staje przed kamerami. Wraz ze swoją anielskiej cierpliwości matką szuka pomocy w walce z nałogami i próbuje wyjść na prostą. Ktoś może powiedzieć, że tak się nie robi, nie próbuje się rozwiązać własnych problemów w telewizji, na oczach milionowej, skorej do osądów widowni. Jednak telewizja to przecież jego drugi dom – to powinno dać mu pewne poczucie bezpieczeństwa i równowagi. Po Viva La Bam jego programy stopniowo traciły na oglądalności. Jego ostatnie przedsięwzięcie Bam's Badass Game Show stanowiło zaledwie wyblakłe wspomnienie szaleństw z czasów Jackassa. Próżno tam szukać nurkowania w koszu na śmieci albo skoków z drzewa na bungee zrobionym z własnych majtek. Klasyczne wygłupy, które widzowie znali i kochali, ustąpiły miejsca kiczowatemu teleturniejowi, pełnemu suchych żartów, niedopasowanych prowadzących i irytujących zawodników.

Reklama

Bądź na bieżąco ze wzlotami i upadkami ludzkości. Polub nasz fanpage VICE Polska


W Terapii Rodzinnej Bam prawdopodobnie będzie mógł po prostu być sobą — zagubionym, emocjonalnie rozchwianym i bardzo wrażliwym człowiekiem. To jego oblicze wychodziło na jaw nawet podczas kręcenia Jackassa. Lęk przed wężami, który inni członkowie obsady czasem wykorzystywali, pokazywał, że można go zranić. Kiedy zamknięto go w przyczepie z kobrą, na ekranie pojawiły się bodaj jedyne w programie łzy, których źródłem nie były silne wymioty.

Scenariusz, w którym jedna śmierć odbiera życie dwóm młodym ludziom, jest doprawdy rozdzierający. Bam Margera miał wszystko, ale bez Ryana Dunna nic już nie miało znaczenia. Utrata wujka, Vincenta „Don Vito" Margery, który został skazany w procesie o przestępstwa seksualne, a później zapił się na śmierć, na pewno nie pomogła. Bam uczynił z siebie oraz swojej rodziny i przyjaciół markę w reality TV, ale nie potrafił stawić czoła realnemu światu.

Przeczytaj: „Jestem jednym z najstarszych skejtów w Polsce"

Historia upadku Bama na dno zalewanej alkoholem apatii przeraża. Pokazuje, że ludzie, których najbardziej kochamy, mogą nas opuścić i zostawić w opłakanym stanie. Z tak katastrofalną stratą każdy radzi sobie inaczej. Niektórzy załamują się w obliczu wszechogarniającego bezsensu życia; inni mogą się okazać bardziej odporni. Wygląda na to, że Bam Margera należy do pierwszej kategorii.