FYI.

This story is over 5 years old.

VICE Czyta

Czy dostaniemy spin-off „Gry o Tron”?

Choć twórcy serialu zapowiadają jego rychły koniec, jest nadzieja na więcej opowieści ze świata GoT. I więcej morderstw, oczywiście

Maester Aemon, starszy brat Aegona „Egga" Targaryena. Fot. dzięki HBO

Szósty sezon „Gry o Tron" to początek końca. Choć grubym rybom z HBO na pewno marzą się rosnące pod niebiosa słupki oglądalności, twórcy serialu David Benioff i D.B. Weiss wyrazili się jasno, że nie mają zamiaru produkować nowych odcinków w nieskończoność. Razem z tegoroczną odsłoną zostały nam w sumie 23 godziny GoT (czyli jakieś 3 lata przy obecnym tempie). George R. R. Martin od dawna zapowiadał, że zakończenie będzie w najlepszym razie „zaprawione kroplą goryczy", co w jego przypadku zapewne oznacza „brutalne i traumatyczne dla widza", czyli utrzymane w klimacie poprzednich pięciu sezonów, których bohaterowie mogli w każdej chwili skończyć ze zmiażdżoną czaszką, obdarci ze skóry lub zastrzeleni z kuszy podczas wizyty w wychodku.

Reklama

Nowy sezon obiecuje wiele ekscytujących nowych wątków i odchodzi od wojen królów na rzecz nadchodzącego starcia królowych (Cersei, Daenerys, Sansa, Margaery Tyrell i Ellaria Sand). I choć pomału przygotowujemy się na śmierć każdej sympatycznej postaci, to jeśli chodzi o przyszłe historie osadzone w rozległej krainie Westeros i Essos możemy mieć pewne powody do optymizmu. Żadne znaczące rozmowy na temat spin-offów serialu jak dotąd nie miały miejsca, jednak w udzielonym niedawno wywiadzie George R. R. Martin zasugerował, że: „Najbardziej naturalną kontynuacją byłaby ekranizacja moich opowiadań o Dunku i Eggu".

Pomysł brzmi świetnie. Na zbiór nowel wydanych w Polsce pod tytułem „Rycerz Siedmiu Królestw" składają się krótkie romansy rycerskie zarysowane na szerszym tle historii Westeros, pełne emocjonujących scen akcji zbudowanych wokół dwóch atrakcyjnych postaci. Wystarczy spojrzeć na humor obecny w pierwszym odcinku nowego sezonu, by przekonać się, że lżejszy, mniej napuszony ton w „Grze o Tron" również jest możliwy. Gdy w środku poważnych negocjacji z Aliserem Thornem, zabójcą Jona Snow, ser Davos zamówił baraninę na wynos, przypomniałem sobie, dlaczego zawsze lubiłem Cebulowego Rycerza. Uważam też, że scena, w której Dothrakowie dyskutują o tym, „co jest najlepsze w życiu", skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. Serial potrzebuje humoru, który zrównoważyłby moralne dylematy i nadęte przepowiednie. W swoich opowiadaniach Martin wplata błyskotliwy i zabawny dialog w opisy turniejów, pojedynków, dworskich romansów, uczt, a nawet najkrwawszej z rozrywek Siedmiu Królestw — wesel.

Reklama

Głównymi bohaterami są Ser Duncan Wysoki („Dunk") oraz młody Książę Aegon Targaryen („Egg", z polska nazywany „Jajem"). Widzowie serialu po raz pierwszy usłyszeli o Eggu, gdy Maester Aemon odkrył swoją tożsamość przed Jonem Snow pod koniec pierwszego sezonu (Aemon był starszym bratem Aegona; zrzekł się tytułów i dołączył do Nocnej Straży, by uniknąć potencjalnych sporów o władzę). W książkach z cyklu „Pieśni Lodu i Ognia" Dunk i Egg co jakiś czas są wspominani w kontekście licznych powstań i wojen o Żelazny Tron. Pierwsza z nowel pt. „Wędrowny rycerz" ukazuje losy Duncana, sieroty z Zapchlonego Tyłka, podłej dzielnicy Królewskiej Przystani, który został giermkiem ubogiego wędrownego rycerza. Po śmierci swojego pana Duncan przywdziewa jego zbroję i rusza szukać szczęścia na pobliskim turnieju. Po drodze przyjmuje na służbę młodego stajennego, po czym już we dwóch wyrośnięty nastolatek i chuchrowaty chłopiec przemierzają tereny turnieju i towarzyszącego mu festynu, gdzie napotykają książąt i lordów, kurwy i zbrojmistrzów, a także pewną niezwykle urodziwą lalkarkę. Jest tu miejsce na potyczki, politykę, sąd boży oraz odstręczającego Targaryena, który zaczyna akceptować swojego wewnętrznego Joffreya. Na koniec Dunk i Egg zamiast wygodnego życia w pałacu wybierają dalsze wspólne przygody. Dunk ma nadzieję, że w podróży Egg nauczy się, jak być dobrym, wyrozumiałym księciem.

W drugim opowiadaniu, zatytułowanym „Zaprzysiężony miecz", dwaj bohaterowie przystają na służbę do bardzo ubogiego rycerza, który naraził się swojej możnej sąsiadce, Czerwonej Wdowie. Daje to okazję do postawienia kilku pytań o lojalność i to, jak kształtuje się historia. Co to znaczy być prawdziwie lojalnym wasalem? Trzecia z książek, „Tajemniczy rycerz", znów rozgrywa się na turnieju i opowiada o skrywanych tożsamościach, ekonomii turniejowego hazardu i tajemniczym smoczym jaju. Martin wyjawił, że ma w planie jeszcze od sześciu do dwunastu opowiadań o przygodach dwójki przyjaciół, ukazujących ich drogę ku przeznaczeniu. Egg w końcu zostanie Królem Aegonem V i mianuje Dunka Lordem Dowódcą Królewskiej Straży. Niezła kariera jak na sierotę z Zapchlonego Tyłka.

Reklama

„Rycerz Siedmiu Królestw" nie grzeszy zbytnią oryginalnością, ale jak już zauważyłem przy okazji Gwiezdnych Wojen, oryginalność jest zdecydowanie przereklamowana. Jeśli chodzi o spełnianie oczekiwań czytelnika, nowele stoją na przeciwległym biegunie niż „Pieśń Lodu i Ognia". Jak wieść niesie, Martin rozpoczął pracę nad swoją epicką serią z ambitnym zamiarem, by uniknąć banalnych historii pokroju „od pucybuta do milionera"; zamiast nich nakreślił potężne wysokie rody, a następnie poszczuł je na siebie w bratobójczej walce. Dał nam Neda Starka, klasycznego bohatera, po czym go uśmiercił. Dał nam Robba Starka, pierworodnego syna, który miał pomścić ojca — i też go zabił. Dla odmiany Dunk przychodzi na świat w ubóstwie i pnie się na sam szczyt dzięki swojej krzepie i szlachetnej naturze — chyba już gdzieś to słyszałem. Zwłaszcza w pierwszym z opowiadań autor bawi się bogatą konwencją romansu rycerskiego, w czym przypomina chwilami twórców filmu „Obłędny rycerz" z Heathem Ledgerem w roli głównej.

Z kolei postać Egga nieodparcie przypomina mi młodego Artura z klasycznej książki T. H. White'a „Miecz w kamieniu", nowej wersji mitu o Królu Arturze, w której Merlin uczy przyszłego króla, jak być dobrym człowiekiem i władcą. Dzięki jego naukom Artur przeszedł do historii jako symbol sprawiedliwości. Tak samo Egg dzięki podróżom z Dunkiem już jako Król Aegon zrobi wszystko, by jego poddanym żyło się lepiej, a szczególnie zatroszczy się o los chłopstwa. Przyzwoli nawet na to, by jego dzieci przy wyborze małżonków kierowały się miłością, a nie polityką.


Gry, książki i seriale, które nie dają nam spać. Znajdziesz je na naszym fanpage'u VICE Polska


Niestety, tak samo jak Camelot, wszystko to czeka nieuchronna ruina. Okazuje się, że zarówno Martina jak White'a (podobnie jak wielu autorów średniowiecznych romansów) fascynuje zepsucie i upadek, które nieuchronnie towarzyszą władzy. Gdy źródłem potęgi jest fizyczna krzepa i stan, w którym przyszło się na świat, nie ma szans na równość i sprawiedliwość dla wszystkich. Właśnie dlatego, podobnie jak premierowy odcinek obecnego sezonu, każdą z nowel otwiera trup: w opowiadaniach umiera stary pan Dunka, przypadkowi złoczyńcy, czy ludzie oskarżeni o zdradę; w serialu Jon Snow i Myrcella Boratheon (otruta córka Jaimego i Cersei). Znawcy historii Westeros wiedzą, że Aegon był dobrym królem. W nagrodę za jego wysiłki jego wasale zbuntowali się przeciw niemu, by utrzymać władzę nad chłopstwem, jego dobre dzieci wyrzekły się swoich obowiązków w imię miłości i w końcu oprócz „szalonego króla" Aerysa nie pozostał nikt, komu mógłby przekazać koronę. W Westeros śmierć nie ogląda się na dobre intencje. W końcu, jak ktoś trafnie podsumował twórczość Martina: „Której części valar morghulis (każdy musi umrzeć) nie zrozumiałeś?".